Wulkan energii – Valentina Di Carlo

Udostępnij ten post

Poznaliśmy się w 2016 roku. Valentina przywitała nas w Tenute Silvio Nardi, posiadłości w Montalcino. Nigdy nie zapomnimy tej wizyty (zresztą każda kolejna też była wyjątkowa), poświęciła nam cały swój dzień. Razem ze swoim mężem enologiem Emanuele Nardi przewieźli nas po całej winnicy. Potem przyjęli królewskim obiadem, przy którym spędziliśmy godziny na rozmowach o winie, o naszych krajach, przyjaciołach, rodzinie. Tak w wielkim skrócie zaczęła się nasza przyjaźń. Szczerze uwielbiamy tę kobietę, za jej pasję, energię, za to jak wspaniale łączy rolę mamy, żony z zawodową karierą. Właśnie rusza z kolejnym swoim projektem – winnym sklepem online, nam po znajomości udało się ją na chwilę złapać.

Jak rozpoczęła się Twoja wielka przygoda z winem?
W 2002 roku poznałam mojego męża, który jest enologiem (red. – Emanuele Nardi jest enologiem w Tenute Silvio Nardi, posiadłości w Montalcino) i dla którego wino jest wielką pasją. Emanuele od początku starał się dzielić swoją wiedzą i zarażać mnie miłością do wina. Dzięki temu w 2005 roku ukończyłam studia z zakresu reklamy wizualnej w winiarstwie i od tego czasu pracuję w winnym świecie, który i dla mnie stał się wspaniałą przygodą.

Masz naprawdę imponujące winiarskie doświadczenie. Już po ukończeniu studiów wyjechałaś do Kalifornii by pracować w winiarni, jesteś degustatorem wina Onav, prowadzisz swój sklep z winami, aktywnie wspierasz Tenute Silvio Nardi, w której Twój mąż jest enologiem. Jesteś dziennikarzem i redaktorem lokalnego magazynu Culture & Lifestyle, podróżujesz i piszesz o winie jako freelancer. Właśnie rozpoczynasz swój biznes online. A przy tym wszystkim najważniejsze: jesteś mamą trójki szkrabów. Zaczynam się zastanawiać czy Twoja doba ma 48 godzin, jak Ty to robisz?

Gdy tak o tym pomyśle, to jest to naprawdę śmieszne, bo sama nie wiem jak znajduję na to wszystko czas. Jednak odpowiedź może być tylko jedna: jestem w stanie to pogodzić, bo szczerze kocham to, co robię. Przede wszystkim kocham swoje dzieci i rodzinę, uwielbiam też wino. W ogóle myślę, że tylko szczęśliwa mama i spełniona kobieta może wychować tak samo szczęśliwe dzieci. Oczywiście  nie jest to łatwe i często bywam wykończona. Z drugiej jednak strony wiem, że należę do osób, które łatwo się nie poddają i nie przestanę robić tych wszystkich rzeczy, które dają mi tyle radości. Staram się też wspierać mojego męża w pogłębianiu jego wiedzy, moim marzeniem jest, by mógł on pracować również jako konsultant w innych winiarniach.

Zawodowo zajmujesz się winem, Twój mąż Emmanuel również, czy w związku z tym dużo rozmawiacie o winie w domu?

Myślę, że na pewno więcej niż 80% naszych rozmów dotyczy właśnie wina. Zwykle codziennie otwieramy butelkę wina po powrocie z pracy, dodatkowo spędzamy wspólnie dużo czasu na różnych wydarzeniach i degustacjach, podóżujemy. Może to właśnie dlatego od 17 lat wciąż jesteśmy razem!(śmiech)

Często powtarzasz „non si finisce mai di imparare” (nigdy nie przestajesz się uczyć) – za to najbardziej kochasz winny świat?

Najpiękniejsze w tym świecie jest to, że jest tak duży i różnorodny. Gdy już wydaje ci się, że wiesz wszystko o danej odmianie, terroir, czy typie wina, to nagle odkrywasz nowego producenta, nowe techniki uprawy czy po prostu nowe wino i wszystko to przestawia całą twoją wiedzę do góry nogami. To wspaniałe, że nie jesteśmy w stanie znudzić się winem i równie niewykonalne jest wiedzieć o nim wszystko.

Jesteś dobrym obserwatorem włoskiej winnej kultury, czy możesz nam powiedzieć coś więcej o nowych trendach, które w niej dostrzegasz? 

Na szczęście powracamy do doceniania „lokalności”. Mali i rzemieślniczy producenci zaczynają odnosić sukcesy. Po pierwsze dzięki temu, że szczerze i realnie reprezentują dane terroir, a po drugie najcześciej równie właściwie dobierają cenę swoich win. Włosi to bardzo „społeczni” ludzie, więc dla nas niezwykle ważny jest bezpośredni kontakt z winiarzem.

A jak prezentuje się młode pokolenie i ich preferencje, częściej sięgają po piwo czy wino?

Piwo jest zawsze preferowanym napojem dla osób poniżej 25. r. ż., zwłaszcza jako dodatek do pizzy, czy burgera. Jednak jestem szczęśliwa widząc, że wiele z nich coraz częściej wybiera też wina (na pewno cześciej niż kilka lat temu). Może piwno i wino będą się cieszyły podobną popularnością za kilka lat, choć ważnym elementem jest również różnica cenowa, przez co są to napoje trudne do porównania. Ale co ciekawe, podczas happy hours, Włosi piją więcej wina niż piwa!

Czy Włosi piją i doceniają wina z innych krajów, czy jednak preferują swoje własne?

Dzięki coraz prostszym narzędziom komunikacji, nauczyliśmy się rozumieć bogactwo innych regionów winiarskich. Dla przykładu, Francja jest doceniana za swoje Chardonnay czy Pinot Noir, a z kolei Niemcy są najlepszym wyborem jeśli chodzi o Rieslingi. Mogę powiedzieć, że o ile zawsze pijemy dużo włoskich win, to często są one produkowane z lokalnych szczepów, konkretnych apelacji. Nasze wybory są coraz bardziej świadome i sprecyzowane.

Odwiedzając winnice, bardzo często słuchamy od producentów, że ich wina są przez konsumentów otwierane zbyt szybko, przed osiągnięciem okresu dojrzałości. Czy Włosi są bardziej cierpliwi?

No cóż, tak naprawdę niewielu z nas ma odpowiednie piwnice, w których może pozwolić sobie na przechowywanie butelek, które mogą dojrzewać w odpowiednich warunkach. Zwykle są to miłośnicy wina i te osoby są cierpliwie. Nie jest to takie łatwe dla osób, które przede wszystkim czerpią z wina przyjemność. Najlepszym rozwiązaniem byłoby oczywiście sprzedawanie wina przez producentów w odpowiednim momencie ich dojrzałości, ale wiemy, że to niemal niemożliwe. Na szczęście, coraz więcej sklepów z winami i restauracji posiada dobry wybór starszych roczników, jednak coś za coś – ich ceny są oczywiście dużo wyższe.

Czy jest jakieś wino, które szczególnie zapadło Ci w pamięci?

Oczywiście, że pamietam. Pierwszym z nich jest wino, które jako pierwsze wypiłam „świadomie” – Colle Massari Grattamacco Vermentino z Bolgheri. Pozostałe to dwa czerwone (Giorlamo Russo Etna Rossi i Cepparello) oraz dwa białe ( Roagna Derthona i Arnaud Ente Mersault). Każde z nich dało mi niezapomniane emocje.

A jakie pozycje wybierasz jako codzienne wina?

Kocham Sangiovese i jeśli mam być szczera, to właśnie Rosso di Montalcino jest dla mnie zawsze bezpiecznym wyborem. Jestem też miłośniczką Nebbiolo, Pinot Noir i Chardonnay z Burgundii, alzackich i mozelskich Rieslingów. Otwieram te wina tak często jak mogę – niestety, nie są to tanie pozycje!

O jakim winie marzy Valentina Di Carlo?

O kurczę, to naprawdę trudne pytanie. Każe wino ma swoją własną osobowość i żyje własnym życiem. Marzy mi sie wspaniałe czerwone wino z elegancją, historią, ale i łatwością picia jak Pinot Noir z Burgundii. Włoskie czerwone wina są wciąż zbyt pełne i mocno zbudowane.