Recenzja przewodnika „Tokaj Wine Guide” okraszona winem

Nie wiemy jak Wy, ale my jesteśmy fanami wszelkiego rodzaju przewodników turystycznych, uwielbiamy przeglądać je przed wyjazdem, planować trasę, zaznaczać miejsca, które będziemy chcieli odwiedzić i później zabierać je oczywiście w nasze podróże. Jeśli chodzi o krajoznawstwo mamy swoją ulubione markę (Rough Guides), ale na półkach rośnie też kolekcja wydawnictw typowo winiarskich. Ostatnio dołączył do nich „Tokaj Winę Guide” i już teraz wiemy, że będzie to jedna z naszych ulubionych pozycji.
Dlaczego ta książka jest tak świetna?
Niezmordowany miłośnik tokajskich win Gergely Ripka w poprzednim roku wydał czwartą już edycję swojego przewodnika i spokojnie można tę publikację nazywać Biblią Tokaju, bo jej zawartość jest naprawdę imponująca. Już na wstępie warto też zaznaczyć, że całość jest dwujęzyczna – każdy fragment jest tłumaczony z węgierskiego na angielski, bez żadnych skrótów, czy pominięć.
Zacznijmy może od czegoś najbardziej oczywistego, a więc listy winiarzy. W książce znajdziecie opisy 150 miejscowych producentów (z około 200 funkcjonujących w regionie) pogrupowanych według miejscowości, z których pochodzą. Oprócz krótkiej charakterystyki każdego z nich, Gergely zawiera również tak przydatne informacje jak dane kontaktowe (adres, ale też e-mail i numer telefonu, ale też wskazanie na jakich zasadach przyjmowani są goście), uprawiane odmiany i klasyfikowane parcele na których rosną winnice, ale także takie dane jak średnia cena win danego producenta, czy najbardziej udany rocznik.
Oprócz tego w książce znajdziecie historię tokajskich win, ze szczególnym uwzględnieniem odrodzenia regionu po upadku komunizmu, ale też olbrzymią bazę proponowanych miejsc noclegowych i restauracji. Jakby tego było mało, opisane są również lokalne atrakcje turystyczne, szlaki spacerowe, a nawet odbywające się w ciągu roku festiwale.
Książka wzbogacona jest również o wywiady z winiarzami, a także relacje z przekrojowych degustacji tokajskich win, opisy i oceny poszczególnych roczników, a także bazę recenzji win zdegustowanych przez autora.
Dodatkowo pozycja jest bardzo dobrze wykonana pod względem graficznym, jest kolorowa i pełna pięknych zdjęć, które zachęcają do odwiedzenia regionu, a także map miasteczek i winnic. Chyba nie spotkaliśmy przewodnika winiarskiego, który w tak świetny sposób łączyłby przydatność, merytorykę i dbałość o warstwę graficzną.
Polecamy to mało powiedzieć, wręcz stanowczo rekomendujemy posiadanie tej książki przez każdego fana win z Tokaju, ale też przez osoby, które są dopiero na drodze, by ten region pokochać. Nie jesteśmy w tej ocenie osamotnieni książka została wyróżniona nagrodą Best European Wine Book 2021 w ramach Gourmand International Awards.






Ranking winiarzy
Gergely przyjął też autorską, ale bardzo konsekwentną i logiczną metodologię oceny win i samych winiarni. Od pierwszego wydania swojej książki ocenia spróbowane wina od poszczególnych producentów, z różnych roczników. Winom szczególnie się wyróżniającym przyznaje od jednej do trzech gwiazdek. Następnie sumuje gwiazdki uzyskane przez poszczególne posiadłości i jeśli winiarnia osiągnie 50 gwiazdek za swoje wina sama otrzymuje jedną gwiazdę, po osiągnięciu poziomu 100 gwiazdek dostaje drugą, a po 150 pojedynczych wyróżnieniach trzecią.
Przyjmując taką metodologię obecnie autor wyróżnił następujące winiarnie:
✽✽✽ – Demeter Zoltán Pincészet
✽✽ – Szepsy Pincészet, Bott Pince
✽ – Balassa Bor, Királyudvar, Tokaj Kikelet Pince, Royal Tokaj Borászat, Disznókő
Jak sami widzicie tych wyróżnionych producentów nie w chwili obecnej wielu i wbrew postępującej inflacji ocen wielu czołowych winiarskich krytyków na świecie, Gergely prezentuje konserwatywne podejście, które osobiście bardzo pochwalamy.
Pod koniec stycznia Gergely osobiście odwiedził Warszawę. Mieliśmy okazję poznać go bliżej podczas niesamowitej degustacji dojrzałych aszú (o której napiszemy niebawem), ale poprowadził też autorskie spotkanie w restauracji Borpince połączone z degustacją kilku win od Rafa Wino, który to importer wzbogacił swoje imponujące portfolio pozycji z Tokaju tym razem o opisywaną książkę (w cenie 63,99 zł).








Spróbowane wina:

Demeter Zoltán Pezsgo „Hars” Brut (109,99 zł)

Rozpoczęliśmy od etykiety od Zoltána Demetera, który oprócz świetny win wytrawnych wytwarza również ciekawe musiaki. W tym przypadku użył hárslevelű i otrzymał pozycję w charakterystyce odmiany, z nutami kwiatowymi, ale też sporą dawką owocowości (cytryny, skórka jabłek). Całość jest przyjemnie świeża, ma orzeźwiający posmak i niesie dużo radości. Można się jedynie przyczepić do stosunkowo płaskiej struktury, ale jest to rekompensowane przyjemną energetycznością. Bardzo dobre- (89/100).

Balassa Furmint 2019 (62,99 zł – do końca lutego w promocji 56,69 zł)

To podstawowa butelka tego utalentowanego producenta, prezentującego owocowy, lekki styl. W aromacie mamy tu sporo jabłek i cytryn, również na podniebieniu zachowuje to spektrum, któremu akompaniuje również mocna kwasowość i słonawy finisz. Nie jest nadmiernie skoncentrowane, czy bardzo złożone, ale ma przyjemną potoczystość, co jest warte docenienia zwłaszcza przy tej cenie. Do wina spróbowaliśmy piersi z kaczki przygotowanej sous-vide z sosem gruszkowym i trawą cytrynową i soczystość wina dobrze rozbijała delikatnie słone mięso. Bardzo dobre- (89/100).

Tokaj Nobilis A Harom Gracia 2018 (59,99 zł)

To wino jest owocem współpracy trzech wybitnych enolożek z Tokaju – Stephanie Berecz (Kikelet Pincze) , Sarolty Bardos (Tokaj Nobilis) i Judit Bott (Bott Pince). Każda z nich do tego kupażu przeznaczyła część swoich owoców, a ostatecznie w butelce znajdziemy mieszankę furminta i hárslevelű. Mamy tu wino z gorącego rocznika, w którym wiele tokajskich butelek przedwcześnie osiągnęło zbyt daleko idącą ewolucję. W naszym przypadku wino jest brzoskwiniowe, dość oleiste, z akcentami palonego masła i białego pieprzu, ale zachowuje też przyjemną kwasowość. Pełne i wciąż świeże, idealne do tłustszych ryb, super pasowało do smażonego suma z kremowym, szczawiowym sosem. Połączenie było po prostu obłędne. Bardzo dobre- (89/100).

Demeter Zoltán Boda Furmint 2018 (249,49 – do końca lutego w cenie 219,14 zł, butelka magnum)

Winnica Boda, leżąca w miasteczku Sátoraljaújhely na samej północy regiony, już przy granicy ze Słowacją, jest dla Zoltána szczególnie ważna. Była ona bowiem jedyną działką, posiadaną przez rodzinę w czasach komunizmu – zgodnie z ówczesnym prawem każdy rolnik mógł posiadać jedynie 0,3 ha winorośli – rosną też na niej stare, 100-letnie krzewy furminta. W tym jak wspominaliśmy trudnym roczniku Zoltán zdecydował się na zabutelkowanie wina jedynie do butelek magnum (1,5 litra). Jest znacznie czystsze i lżejsze od poprzednika, pachnące skórką jabłek, gruszkami i cytrynami. Świeże, z mocną, stalową strukturą i mineralnym, długim posmakiem. Duża klasa i spory potencjał dojrzewania. Znakomite (93/100).

Demeter Zoltán Orange Wine 2017 (125,99 zł)

Wina pomarańczowe nie są w Tokaju jakoś nadmiernie popularne, więc super było spróbować tej pozycji. Zoltán macerował grona furminta na skórkach przez około 2 tygodnie i osiągnął akcenty skórki pomarańczowej, poobijanych jabłek, przypraw i ziół. Na podniebieniu za to lekko zbudowane, bardzo mocno, soczyście owocowe, jedynie delikatnie herbaciane. Dopiero w posmaku robi się ostre, pieprzne, intensywne. Bardzo dobre+ (91/100).

Budaházy Tokaj Szamorodi Budaházy Dűlő Hárslevelű 2017 (96,99 zł)

Budaházy to niewielka (3 ha upraw) posiadłość w Mád prowadzona przez Ákosa Szokolai. Tu mamy jego szamorodniego powstałego w 100% z hárslevelű. Przez 20 miesięcy wino dojrzewało w starych 200- i 400-litrowych beczkach z dębu węgierskiego. Z pięknym aromatem moreli, dojrzałych jabłek, ale też odrobiny cytrusów i miodu. Usta z przyjemną równowaga pomiędzy tonami miodowej słodyczy, a cytrynową kwasowością, może mniej skoncentrowane niż można by oczekiwać po szamorodnim, ale za to przyjemnie świeże. Bardzo dobre+ (91/100).
Paradoksem jest, że tak kochając wina z Tokaju, jeszcze tam nie byliśmy (pst! – nie mówcie nikomu). Na szczęście mamy nadzieję zmienić to wkrótce, trzymajcie kciuki by się nam udało. Zakupiony „Tokaj Wine Guide”42 tym bardziej nakręcił nasz apetyt.