Pożegnanie z Ameryką

Moja przygoda z Argentyną dobiegła końca. Jej finał ma słodki smak. Smak wina od Antonio Cabezasa.
Antonio Cabezas zmarł w 2021 roku. Miał winnicę w Tolombon w Salcie, w dolinie Calchaquí. Swoje życie poświęcił wino takiemu, jakie je widział. Czemuś co chciał zawsze chronić, co wydawało mu się prawdziwe. Bronił winiarskiej lokalności, co udokumentował nawet Jonatan Nossiter w filmie „Mondovino”, kręcąc Cabezasa przed jego skromnym kamiennym domem. W kadrach zmieścił się nie tylko Antonio. Jest też pies Luther i monidło ze ślubu jego rodziców. I dużo cienia, jaki dają krzaki winorośli. I opowieść o winie.
Dzisiaj Antonia już nie ma. Jego dom i winnica zostały sprzedane. Nie ma win, które robił. Win ze szczepu criolla, których butelki miały etykiety równie proste, jak one same. Został tylko czterominutowy fragment z Antonim w „Mondovino” i pewnie niewiele więcej.
Kilka tygodni temu dostałem zaproszenie na otwarcie nowego sklepu z winami naturalnymi w Buenos Aires. Piliśmy wino z pomarańczy z Bariloche i było zabawnie (potem okazało się, że jest ze szczepu fer servadou). Zapytałem czy może mają coś słodkiego. Lucia rozejrzała się po sklepie, pogrzebała na półkach i znalazła – Tolombon, Vino regional Antonio Cabezas. Ostatnie dwie butelki. Nigdy nie będzie kolejnych.






Wiem, że to może komuś wydawać się trochę zbyt ckliwe i czy wręcz pretensjonalne. Trudno, ciężko mi będzie z tym dyskutować. Ja będę pamiętał tylko o wzruszeniu. Tak, tylko o nim.
A przecież po prostu wszedłem do enoteki i spytałem, czy mają jakieś słodkie wino…
Sklep Volatil Lado Salvaje, ulica Gueyre 1815, dzielnica Nuñez, Buenos Aires.