Winne wtorki: polska czerwień

Polska czerwień – to temat dzisiejszych Winnych Wtorków. Problematyka raczej ambitna – nie za łatwo kupić, wina drogie, a i też doświadczenie z polskimi butelkami w naszym przypadku niezbyt duże. Na dzisiejszą degustację otworzyliśmy wino, które dostaliśmy w prezencie od przyjaciół jakiś czas temu i mieliśmy w końcu pretekst, żeby go spróbować. Regent 2010, Winnica Pałac Mierzęcin . Pałac to trzecia co do wielkości polska winnica (prawie 7 ha). Położona jest pomiędzy Piłą a Gorzowem Wielkopolskim, czyli raczej trochę na uboczu bardziej winiarskich regionów. Oprócz produkcji wina, firma zajmuje turystycznym i biznesowym wykorzystaniem swojego pałacu i ogrodów. Jest hotel, Spa, restauracja, pakiety enoturystczne i biznesowe (5 sal konferencyjnych). Strona internetowa robi wrażenie. Próżno jednak szukać na niej detali dotyczących win – oprócz zdawkowych opisów wrażeń smakowych, nie ma danych technicznych – winifikacji, starzenia itp. Szkoda.
Regent 2010, Winnica Pałac Mierzęcin dekantowaliśmy około dwóch godzin. Kolor wiśniowy, przezroczysty, bardzo ładny. Nos leciutki, o nutach czerwonych porzeczek. Pojawia się też pieprz i akcenty warzywne. W ustach miła, wiśniowa kwasowość, biały pieprz, trochę wędzonych, suszonych śliwek. Dosyć eteryczne. Pomimo pojawiającego się wraz z konsumpcją delikatnego znużenia – bardzo przyjemne. 87/100 Sprawdziliśmy w sieci cenę tego wina i powiem szczerze, że kwota 120 PLN robi wrażenie. W ramach ciekawostki, mając świadomość, że to polskie wino, łapiąc jakiś kontekst to może jeszcze się spina, ale patrząc racjonalnie – niestety nie.
Mieliśmy świadomość, że Regent będzie raczej lekki, pieprzny i trochę „burgundzki” i dlatego pomyśleliśmy, że dobrze będzie zmierzyć się z klasyką – Boeuf Bourguignon . Przepisów na to klasyczne burgundzkie danie jest pełno (tak jak i u nas na bigos 🙂 ). Ostatnio najsłynniejsza jest chyba wersja Julii Child – rozpropagowana w filmie Julie&Julia. My sięgnęliśmy jednak po sprawdzony przepis Michela Roux jr., według którego już wielokrotnie z sukcesem przygotowywaliśmy Boeuf Bourguignon . Oprócz wołowiny znaczącą rolę gra tu czerwony Burgund, który akurat w naszym przypadku przybiera postać Gamay. Zwykle już na niższych poziomach cenowych można nabyć wino o pełniejszym i słodszym owocu niż Pinot, a więc o wiele lepiej zachowujące się kulinarnie. Tak więc Leclerc’owe nierocznikowe Bourgogne Grand Ordianaire, Caves de L’Echanson za 23 PLN spełnia swój funkcję z nawiązką. Piękny, ciemno truskawkowy kolor. Nos niezbyt mocny, ale czysto owocowy. Usta lekkie, owocowe, bezpretensjonalne. Odświeżające o średniej kwasowości. 84/100 Aby wykorzystać do naszego dania, musimy zredukować je w garnku o około połowę.
Na początku kroimy wołowinę na około 3 cm kawałki. Obtaczamy w mące i partiami obsmażamy na patelni na oleju roślinnym. W docelowym naczyniu (najlepiej żeliwnym), które wstawimy do piekarnika z mięsem, podsmażamy na oleju cebulę, a po chwili dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Mieszamy i jeszcze chwilę smażymy. Dodajemy mięso i podlewamy dużym kieliszkiem Brandy. Zagotowujemy sekundę i dodajemy zredukowane wino. Gotujemy 2-3 minuty i dodajemy bulion wołowy, bouquet garni (gałązkę tymianku, pietruszki oraz liść laurowy) oraz doprawiamy solą i pieprzem. Zagotowujemy i ściągamy wszelkie ewentualne szumy. Całość przykrywamy i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170°C na około 2h. Po tym czasie, gdy mięso jest już miękkie, wyjmujemy naczynie z piekarnika i odstawiamy do przestygnięcia. Ściągamy nadmiar tłuszczu, jeśli jest taka potrzeba. Ostrożnie wyciągamy kawałki wołowiny na osobny talerz a następnie przecedzamy pozostały w garnku sos. Zlewamy go z powrotem do naczynia i redukujemy do pożądanej gęstości. Zaciągamy go masłem, aby był błyszczący. Przekładamy z powrotem do niego mięso. W tej chwili mamy zrobioną podstawę dania. Aby uzyskać lepsze „przegryzienie się smaków” możemy odgrzać Boeuf Bourguignon następnego dnia. Przed podaniem przygotowujemy dodatki. Pokrojone na kawałki marchewki podsmażamy chwilę na maśle i zalewamy gorącą wodą (tylko tyle aby przykryła warzywa). Gotujemy na wolnym ogniu, aż do momentu wyparowania wody i uzyskania błyszczących, maślanych marchewek. W tym czasie na drugiej patelni podsmażamy pokrojony w paseczki boczek. Na maśle smażymy małe pieczarki i podlewamy sokiem z cytryny. A cebulki koktajlowe przesmażamy na maśle – podlewamy 2 łyżkami sosu i 4 łyżkami gorącej wody. Dusimy na patelni, aż będą miękkie. Dodatki dodajemy do wazy z gorącym mięsem. Wołowinę po burgundzku podajemy z gotowanym ziemniakami (ewentualnie puree).
Regent 2010, Winnica Pałac Mierzęcin świetnie ogarniał danie – podkreślał swoją pieprzowością wołowinę po burgundzku . Kwasowość trochę mocniej wychodzi, ale jest ciągle przyjemna. Wino jest cały czas lekkie, a delikatna tanina fajnie się komponuje z duszonym mięsem. Połączenie decydowanie udane. Nie będziemy go jednak często stosować, bo cena wina jest konkretna. Trochę tańszy, a znakomity Pinot Noir od Jaworka mógłby się też tu sprawdzić a jakościowo naszym zdaniem przebija Regenta z Pałacu. Reasumując – ciekawe i pouczające Wtorki – choć wymagające finansowo.
Do następnego!
A&W
Linki pozostałych Wtorkowiczów opisujących polską czerwień poniżej.