Jakie wina na Święta z Winkolekcji

Wszyscy odliczają dni do Wigilii, niecierpliwie przystępują z nogi na nogę we wciąż rosnących sklepowych kolejkach, załatwiają wszelkie sprawy, z którymi nie chcą wejść w Nowy Rok. To ostatni moment, aby zaopatrzyć się w wina, które towarzyszyć Wam będą w te dni. Kuchnia wigilijno-świateczna ze względu na bogactwo smaków i różnorodne tradycje w poszczególnych regionach czy nawet rodzinach nie jest łatwym orzechem do zgryzienia. Tym niemniej nie tylko my w najnowszym filmie na YouTube (który umieszczamy na końcu wpisu), ale i niezrównany Sławek Chrzczonowicz i Winkolekcja podjęli się próby podpowiedzenia na co stawiać.
Rozpoczęliśmy oczywiście od win musujących. Możecie nazwać to „pierwszym prawem Naszego Świata Win”, ale naszym zdaniem dobry musiak jest w stanie poradzić się z 80% wigilijnych potraw. Wybierajcie tylko pozycje z nie za wysokim cukrem (wersje brut zero, czy brut) i produkowane metodą klasyczną (czyli oczywiście szampany, ale i cavy, cremanty, sekty). Jane Ventura Reserva Brut Nature 2015 (59 zł) to mieszanka typowa dla katalońskiej cavy, a więc Macabeo, Xarel-lo i Parellada, dojrzewające na osadzie przez 18 miesięcy. Pachnie owocowo, pod dyktando kwaskowych jabłek, które to nuty powtarzają się również na podniebieniu. Do tego mamy nieco akcentów orzechowych i pojawiającą się w finiszu goryczkę. Całość świeża, wytrwana i plastyczna w pairingu. Ładnie pasowało zwłaszcza do śledzia i smażonej ryby. Dobre+.
Jacquart to olbrzymi, 6-ty co do wielkości producent w Szampanii. Jedną z jego rozlicznych marek jest Champagne Montaudon Brut (135 zł), w którym znajdziemy 40% Pinot Noir, 35% Pinot Meunier i 25% Chardonnay. Aż 25% wina pochodzi z rezerw z poprzednich lat, a całość dojrzewa na osadzie przez 30 miesięcy. Jak przystało na szampana, w którym dominują czerwone odmiany, owocowość jest lekko słodkawa, wyczuwamy zwłaszcza maliny i wiśnie. W ustach na pierwszy plan wybija się ładna, kremowa struktura, ale przy tym ten musiak jest ożywczy i rześki. Spróbowany ze śledziem podkreślił słoność ryby, za to ze smażonym dorszem i pierogami z kapustą i grzybami dodał daniom większej świeżości. Bardzo dobre-.
Wina Markusa Molitora, jednego z czołowych, wielkich producentów znad Mozeli bywają za młodu trudne w odbiorze. Sami przekonaliśmy się o tym niedawno próbując jego wytrawnego Kabinetta z Erdener Treppchen z 2015 roku, który był ekstremalnie zamknięty, dopiero drugiego dnia nieśmiały owoc był w stanie przebić się w nim przez potężną, kwaskową gardę. Dlatego tym bardziej wartym uwagi winem jest Markus Molitor Alte Reben Riesling 2015 (89 zł). Pochodzi on ze starych, nawet 60-letnich krzewów i już dziś (bo czym są dla tej odmiany niecałe dwa lata w butelce) imponuje ładnymi nutami woskowymi i delikatnie miodowymi. Ciało jest przyjemnie gęste, ale i pełne owoców. Wino bardzo hedonistyczne, a dodatkowo ze świetną kwasowością. Jeśli zaś chodzi o połączenia kulinarne, to Riesling zdecydowanie najlepiej zaprezentował się ze wspomnianym już, smażonym dorszem. Bardzo dobre+.
Raz po raz powtarzamy sobie, żeby przełamywać nasze uprzedzenie do win z Nowego Świata. Trafiamy nawet na butelki jak Pinot Noir od Manos Negras (spróbowany na kiermaszu Winicjatywy), które wzbudzają nasz niekłamany zachwyt. Ale zaraz potem przychodzi choćby Wakefield Estate Chardonnay 2016 (59 zł), który znów utwierdza nasze pierwotne obawy. Bo niby wino jest przecież technicznie świetnie zrobione, ale nuty wanilii, palonego masła, słowem akcenty beczkowe są zbyt mocne i przesłaniają nuty owocowe. Dopiero ze śledziem staje się ciekawsze i bardziej świeże. Dobre.
Lavau to producent, który wytwarza i sprzedaje wina już od 1895 roku. Jednak dopiero od 2009 roku weszli w posiadanie własnych winnic. Obecnie mają ich już 90 hektarów, a z dodatkowych 300 (!) skupują grona. Jak przystało na południe Doliny Rodanu, w Lavau Gigondas 2013 (115 zł) w kupażu dominuje Grenache (50%) uzupełnione o Syrah (40%) i Mourvèdre (10%). Owoc jest lekko konfiturowy z nutami wiśni i śliwek. Usta atramentowe z delikatnymi akcentami wanilii, czarnych porzeczek, tytoniu i skóry. Taniny są bardzo delikatne, ale przeszkadza nieco zbyt palący alkohol i ogólne wrażenie niskiej koncentracji. Spróbowalibyśmy je z bigosem czy zimnym schabem, wtedy mogłoby nabrać więcej werwy. Bardzo dobre-.
Rosnąca popularność Brunello di Montalcino na wielu rynkach, ale i w Polsce, sprawiła, że Winkolekcja musiała poszukać nowego producenta, którego wina może sprowadzać. Wybór padł na Le Gode, niewielką winiarnię posiadającą 16 hektarów winnic na północ od samego Montalcino. Le Gode Brunello di Montalcino 2012 (189 zł) produkowane jest przy minimalnej interwencji ze strony producenta i dojrzewa przez 48 miesięcy w 20-25 hektolitrowych beczkach ze slawońskiego dębu. Wino jest bardzo aromatyczne z nutami przypraw, wiśni, kwiatów, żurawiny i lukrecji. Jest też nieco lotnej kwasowości, ale to dość typowe dla win z Włoch i akurat dodaje ona nutom owocowym dodatkowych, przyjemnych akcentów. Na podniebieniu eleganckie, czuć nieco nut skórzanych i silnych tanin, ale powinny się one jeszcze wtopić w całą strukturę. Wino dające sporo radości juz teraz, ale najlepsze będzie za 5-6 lat. Pijcie je do wołowiny, dziczyzny lub jagnięciny. Bardzo dobre+.
Świąteczne ciasta to również dobry moment, aby wypić kieliszek słodkie wina. Tym razem klasycznie spróbowaliśmy Tokaja Szamorodni od Oremusa i Porto LBV od Passadouro, do opisu których odsyłamy do naszego ubiegłorocznego wpisu.
A tu znajdziecie wspomniany już filmik: