Walenty na rauszu – blogerzy wybierają wina na Walentynki

Udostępnij ten post

To już trzecia degustacja tematyczna zorganizowana przez Sebastiana (Zdegustowany) oraz Dominikę (Nóż i Widelec). Podczas pierwszej z nich poszukiwaliśmy idealnego wina na jesień, w kolejnej edycji zastanawialiśmy się nad wyborem wina musującego na świąteczno-sylwestrowy stół. W ostatni weekend podczas spotkania zatytułowanego „Walenty na rauszu” testowaliśmy wina, która najlepiej sprawdzą się podczas zbliżających się Walentynek. Do udostępnionych nam przez importerów pozycji, Dominika przygotowała dania zawierająca w sobie element podgrzewający romantyczną atmosferę, czyli afrodyzjaki. Wszystko ponownie ułożyło się w kierunku dobrania odpowiednich butelek do przygotowanej kolacji, a więc Drogi Walenty podajemy przepisy na tacy…

Tym razem poza wymienionymi już organizatorami w spotkaniu wzięli udział Robert (Winiacz), Agata i Wojtek (Winniczek), Patrycja i Olaf (PoWINOwaci) oraz Ola i Janek (2 smaki). My wystąpiliśmy w jednoosobowej reprezentacji, ale jesteśmy ciekawi, czy również we wspomnianych parach (tak jak czasem u nas) będą się zdarzały odmienne opinie, czy też walentynkowy nastrój sprawił, że ich sądy będą ze sobą zgodne.

Przystawką (w formie amouse bouche) była krewetka podana w cudownej panierce z tamaryndu, chili, czosnku i imbiru, podana z miętowo-kolendrowym chutneyem. Wiadomo, że wina musujące pasują do szerokiej palety dań, są bardzo uniwersalne kulinarnie. Dodatkowo musiak to przecież świetna propozycja na romantyczny wieczór. Dlatego pierwszym winem była butelka ze Słowenii – Penine Istenic No. 1 Cuvee Speciale (Vino Vita, 69 zł). Stanowi ona kupaż 70% Chardonnay i 30% Rumeni plavec, podczas produkcji metodą tradycyjną, dojrzewała przez 36 miesięcy na osadzie. Tak długiego okresu dojrzewania nie czuć w samej strukturze wina, które jest bardzo owocowe, soczyste i kwaskowe. Mamy tu więc świeże jabłka, cytryny, czyli orzywienie. Za tym wszystkim nie idzie jednak większa złożoność. Choć butelka jest porządnie zrobiona, to nie ma głębi, a cena nie jest niska. Bardzo dobre-. Również w połączeniu z przystawką musiak nie dał niczego więcej od siebie.

Znacznie lepiej (dość zaskakująco) sprawiło się za to polskie wino Turnau Rose 2015 (55 zł przy zakupie bezpośrednio od producenta). Ten kupaż Regenta i Rondo choć ma w sobie dawkę cukru resztkowego, to jest utrzymany w ryzach przez solidną kwasowość. Do tego wyczuwalne są nuty wiśniowe, czy nawet malinowe. W zapachu pojawia się odrobina nut landrynkowych, ale na szczęście i w tym wypadku ich poziom jest wyważony. Nie jest to wino wielkie, osobiście wolimy róże, które są wytworzone w bardziej wytrawnym stylu, to jednak ponownie w kontekście Walentynek to będzie świetny, nieco hipsterski i na dodatek patriotyczny wybór. Dobre+.

Niestety zawiodła nas butelka Weingut Sommer Buntsandstein Riesling 2014 (Jung&Lecker, 52 zł). To wino z Palatynatu wydawało się być już znacznie po swoim szczycie (co w przypadku Rieslinga jest o tyle dziwne, że 3 lata to dla tej odmiany naprawdę niewiele). Było niemal bez aromatu i smaku. Nie piliśmy wcześniej tej etykiety, więc nie jesteśmy w stanie ocenić, czy po prostu otrzymana sztuka była trafiona, czy to jednak taki styl wina. Stąd taka nasza ocena bez oceny.

Drugą z przystawek były świeże warzywne spring-rollsy z orzechowym dipem. Dobrym wyborem do tej potrawy (choć nieidealnym) było klasyczne wino z Austrii od znanej i robiącej solidne wina spółdzielni Domäne Wachau Gruner Veltliner Terassen Federspiel 2015 (dobrewino.pl, 64 zł). Po kilka faktów na temat tego producenta odsyłamy do naszego wpisu na temat starszego o dwa lata rocznika. Tutaj mamy ponownie akcenty jabłek podszyte przyjemną ziołową nutą. W ustach bardzo czyste, mineralne, nawet nieco surowe. Jest to typowa butelka z najpopularniejszej białej austriackiej odmiany i za takie pozycje lubimy tamtejsze winiarstwo. Dobre+.

Dużym zaskoczeniem okazała się druga pozycja próbowana do tego dania Viña Y Bodega Botalcura El Delirio Reserva Chardonnay Viognier 2015 (6 win, 44 zł). W tym winie z Central Valley w Chile proporcje kupażu przemawiają na korzyść Chardonnay (jest go tu 60%), jednak zapach jest pod dyktando Viognier. Pachnie gęsto, czujemy akcenty morelowo-miodowe, ale i sporo nut ziołowych. W ustach dla odmiany wcale nieprzesłodzone, wręcz ładnie kwaskowe. Ten kontrast pomiędzy ustami a nosem buduje w tym wypadku ciekawą narrację. Nie dość, że wino idealnie pasowało do orzechowego sosu, to znów otrzymaliśmy pozycję, która w walentynkowym kontekście powinna sprawdzić się znakomicie ze względu na te przyjemne, słodkawe nuty zapachowe. Bardzo dobre.

Niestety i w tym rozdaniu trafiła się nam pozycja, której nie jesteśmy w stanie ocenić. Bastianich Pinot Grigio 2013 (M&P, 69 zł) zaatakowało nas nutami kiszonymi i znów wydało się winem za starym.

Kulinarną gwiazdą wieczoru była przepyszna i mięciutka wołowina marynowana w sosie ostrygowym, podana z ryżem. Do tak delikatnie przyrządzonego mięsa najlepiej pasowało wino różowe. Choć część etykiet znanej hiszpańskiej winnicy Bodegas Muga z Riojy próbowaliśmy podczas wrześniowej degustacji The Fine Food Group, to wówczas nie dane nam było degustować Bodegas Muga Rosado 2015 (The Fine Food Group, 51,90 zł). Stanowi ono mieszankę Garnachy (60%), Viury/Macabeo (30%) oraz Tempranillo (10%). Po 12-godzinnej maceracji na skórkach, wino fermentuje przez 20-25 dni w 2000-litrowych beczkach, gdzie spędza też następne 2 miesiące. To muśnięcie dębem czuć w nosie, gdzie pojawia się nieco delikatnych akcentów waniliowych. Do tego mamy sporo wiśni oraz kwaskowych czerwonych porzeczek. Ma niezłą strukturę, ale i dużo świeżości. Ciekawa butelka, tak inna od większości mało interesujących różowych win. Bardzo dobre-.

Lubimy kwaskowe i soczyste wina z Gamay, o czym informowaliśmy Was już podczas relacji z degustacji cru Beaujolais. Tym razem okazało się, że ciekawe wina z tej odmiany mogą pochodzić również z najprostszej kategorii win stołowych. Taką butelką jest Marcel Lapierre Raisins Gaulois 2014 (Enoteka Polska, 49 zł). Mamy tu wiśnie i żurawinę, a owoce są posypane ziołami i drobinkami roztartej w dłoniach ziemi. Usta lekkie, soczyste, choć jak na tak kwaskową odmianę nie jest jej tu zbyt wiele. Bardzo dobre-. Spróbowane do jedzenia staje się jeszcze bardziej soczyste i kwaskowe, ale nie dodaje mu niczego więcej od siebie.

Chyba mieliśmy pecha, bo w każdej sekwencji win mieliśmy „trafioną” butelkę. Tutaj w przypadku pozycji z RPA, Rockety Bridge The Foundation Stone white Blend 2014 (wineavenue24.pl, 69 zł) mieliśmy podobne kiszone nuty jak w przypadku wcześniejszego Pinot Grigio, co sugerowało za szybko zestarzoną butelkę.

Jako deser Dominika zapropnowała samosy z bananami, kokosem i kardamonem polane gorzką czekoladą. Rivetti La Spinetta Moscato d’Asti Bricco Quaglia 2015 (Winezja, 84,99 zł) to przykład lubianego przez nas wina z Piemontu, delikatnie musującego, niskoalkoholowego i słodkawego, które naszym zdaniem na Walentynki stanowi świetny wybór. Tutaj mamy typowe dla Moscato d’Asti akcenty kwiatowe i gruszkowe, a nawet delikatnie miodowe. W ustach brakuje nieco lepszej kwasowości, a i cena wydaje się nieco przesadzona (choć ewidentnie płacimy za prestiż producenta, jednego z lepszych producentów z Barbaresco). Z deserem wydało się nieco lżejsze. Dobre+.

W ostatnich tygodniach ubiegłego roku, 13win wprowadziło na swoje półki dwóch producentów z Tokaju. Trzy wina od Fuleky już przetestowaliśmy, a tym razem mieliśmy możliwość zapoznać się z pozycją od Holdvölgy. Hold and Hollo Sweet Holdvölgy 2008 (13Win, 76,50 zł) poza ekstrawagancką i na pewno zapadająca w pamięć etykietą ma w sobie nuty miodowo-morelowe i lipowe. Zapach jest elegancki i bardzo przyjemny. Na podniebieniu niestety nieco za mało kwaskowe, niezbyt wyraziste, przykryte przez cukier resztkowy. Całościowo czegoś tu brakuje. Dobre+.

Niestety zawiódł nas Domaine Saint Remy Gewurztramines Alsace Grand Cru Hengst (Winestory, 99 zł). Choć mamy tu typowe dla odmiany akcenty liczi, sporą świeżość i nieprzeładowanie cukrem, to jednak wino nie ma tyle klasy, żeby uzasadnić jego cenę. Dobre.

Kolejne zaskoczenie spotkało nas przy jedynym winie wzmacnianym, które tego wieczoru znalazło się w naszych kieliszkach. Wyprodukowane w 100% z winogron Grenache Noir Chateau de Pena Rivesaltes Tuile (M&P, 69,99 zł) pachnie dojrzałymi, podsmażonymi śliwkami i wiśniami. W ustach z jednej strony malinowe, ale z drugiej dość świeże, zupełnie niemęczące, a co więcej posiadające nieco tanin. Przyjemna pozycja, która chyba najlepiej zgrała się z przygotowanym deserem. Dobre+.

Oceniając wina w oderwaniu od jedzeniu, w kategorii win na Walentynki najlepszymi pozycjami są zaś: 

Turnau Rose 2015

Viña Y Bodega Botalcura El Delirio Reserva Chardonnay Viognier 2015

Marcel Lapierre Raisins Gaulois 2014

Rivetti La Spinetta Moscato d’Asti Bricco Quaglia 2015

Hold and Hollo Sweet Holdvölgy 2008