Testujemy wino do sushi

Udostępnij ten post

Jak wspomniał Michał Wine Mike Misior (Wine Trip Into Your Soul) degustacja w której z przyjemnością uczestniczyłem kilak dni temu, odbyła się równo 3 lata po zorganizowaniu przez niego pierwszego z tego typu spotkań. Dlatego, już na wstępie tego posta gratulujemy mu niesłabnącego entuzjazmu i chęci dalszego szerzenia winnej wiedzy.

Co ciekawe również temat spotkania okazał się identyczny jak wtedy – poszukiwaliśmy bowiem idealnego wina do sushi. Z doborem odpowiedniej pozycji do tej japońskiej potrawy jest pewien problem. Sushi może być ostre, a może zostać przygotowane jako delikatnie słodkawe, czy nawet kwaskowe. Dodatkowo inaczej przecież smakuje łosoś, inaczej tuńczyk, krewetka, czy węgorz. Żeby skomplikować sprawę jeszcze bardziej, sushi zmienia się w połączeniu z wasabi, imbirem i sosem sojowym. Stąd wbrew pozorom klasyczne, polecane w fachowej literaturze połączania takie jak delikatnie słodkawy Riesling, wina musujące, czy aromatyczny Gewurztraminer mogą się okazać zupełnie nietrafionym wyborem.

Aby nie ulegać sugestiom, otwierane w Pod Pretextem butelki były zasłonięte folią aluminiową. Podczas próbowania win zajadaliśmy się zaś sushi przygotowanymi przez Sushi Wola. Współuczestnikami spotkania byli Sebastian Bazylak (Zdegustowany), Robert Szulc (Winiacz), Piotr Wdowiak (Z winem do kina), Mateusz Porada (Białe czy czerwone) oraz Łukasz Gajewski (Pod Pretextem).

IMG_7489Pierwsze wino nie pozostawiało najmniejszych wątpliwości z czym mamy do czynienia. Wyraźna, wręcz szczypiąca kwasowość połączona z delikatnie zaznaczonym cukrem resztkowym wskazywały na Rieslinga. Weingut Schenk-Siebert Hönigsack Riesling Kabinett halbtrocken 2013 (Pod Pretextem, 37 zł) dodatkowo pachniał ziołami, melonem i jabłkami, charakterystycznie dla odmiany z której powstał. Do sushi (jak można się było spodziewać), pasowało dobrze, choć nie idealnie.

Przy następnej butelce przenieśliśmy się do Venetto, gdzie nieopodal Jeziora Garda, rozłożyła się apelacja Custoza. Azienda Agricola Tamburino Sardo Custoza 2014 (Trezor Wines, 37 zł) niestety nie zachwyciło. Prawda jest też taka, że pochodzące ze wspomnianego regionu wina zbudowane głownie z Trebbiano oraz Garganegi zwykle nie wzbijają się ponad przeciętność. W tej butelce raziły mnie chemiczno-mydlane nuty. Wino było płaskie i mało skoncentrowane, a w połączeniu z sushi po prostu ginęło.

IMG_7493Ponownie wróciliśmy więc do Rieslinga, ale tym razem w wytrawnej wersji. Tesch Riesling Unplugged 2014 (Mielżyński, 54,50 zł) to bardzo eleganckie wino. Mamy tu silną kwasowość, kiszoną kapustę, zioła, cytryny i jabłka. Gdy się ociepliło  pojawiły się dodatkowo nuty moreli. Bardzo dobre wino, której również z sushi zapisało w tej opowieści przyjemną kartę.

IMG_7492Następna butelka wprawiła nas początkowo w spore zdumienie. Zapach gumy balonowej, kwiatów i perfum w połączeniu z pieprznym, korzennym smakiem był zaskakujący. Pod takim mariażem kryło się Biancardi Solo Fiano 2015 (Krople Wina, 55 zł). W zasadzie wino nie w moim stylu, pewnie solo nie byłbym nim zachwycony, ale z surowa rybą zagrało idealnie. Pojawił się wyraźniejszy owoc, a ostre nuty w winie świetnie połączyły się z imbirem. Najmocniejszy punkt tego wieczoru.

Niemal zupełnym przeciwieństwem okazała się kolejna pozycja. Wyraźne nuty beczkowe, ciało tłuste, oleiste – to elementy, którymi powitało nas Cincinnato Pozzodorico 2013 (Krople Wino, 69 zł). Do tego wyczuwaliśmy nuty jabłek i dojrzałych gruszek. Niestety to bardzo ładne wino z sushi nie zachwyciło. Zwłaszcza w posmaku ujawniła się niezbyt przyjemna goryczka, która psuła całe wrażenie.

Hiszpańskie Albarino z Rais Baixas Santiago Ruiz 2014 (Mielżyński, 59,50 zł) wzbudziło najwięcej kontrowersji, gdyż w opinii całego gremium niestety miało niewiele wspólnego z tym mineralnym szczepem. Tutaj co prawda nos był przyjemnie ziołowy i kamienny, ale usta okazały się zdecydowanie zbyt ugładzone, czy wręcz stłumione. Również do ryby było mało wyraziste.

IMG_7483Kolejnym winem okazało się Benanti Bianco di Caselle 2o14 (Krople Wina, 65 zł). W rok młodszej odsłonie próbowane podczas Grand Prix Magazynu Wino nie wzbudziło u mnie nadmiernego entuzjazmu (czego nie można powiedzieć o innych etykietach producenta). Niestety również z duecie z sushi nie zachowało się zbyt dobrze i nie udźwignęło tego połączenia.

Weingut Schenk-Siebert Scheurebe Spätlese 2011 (Pod Pretextem, 41 zł) pachnie warzywami i morelami – zaskakująco, a jednak przyjemnie. Usta z dobrym balansem cukru i kwasowości. Scheurebe to odmiana, która powstała w 1916 roku w wyniku skrzyżowania Rieslinga oraz Silvanera. Obecnie największą popularnością cieszy się w Hesji Nadreńskiej oraz Palatnacie. Ze względu na sporą aromatyczność i dobrze łączącą się ze słodyczą kwasowość, odmiana wykorzystywana jest głównie do produkcji win półsłodkich i słodkich. Choć samo wino w dłuższym czasie mogłoby być zbyt mdłe i płaskie, do ryby pasowało niemal idealnie.

IMG_7486Skoro jedliśmy sushi nie mogło zabraknąć wspomnianego już na wstępie Gewurztraminera. Tym razem była to butelka ponownie od Weingut Schenk-Siebert – Gewurztraminer Spätlese 2012 (Pod Pretextem, 55 zł). Jak na tę odmianę wino na szczęście nie było przesłodzone. Choć z łatwością można było wyczuć liczi, różę i kandyzowaną skórkę z cytryny, to niezbyt skoncentrowane ciało o dziwo nieco odświeżało ogólny wyraz. Z sushi to klasyczne połączenie nie wzbiło się na wyżyny, ale też nie było się do czego przyczepić.

Przekonaliśmy się, że dobór wina do sushi nie jest oczywisty. Niestety wśród testowanych butelek zabrało musiaków, z którymi w takich połączeniach mamy dobre doświadczenia. Choć klasyczne butelki okazały się bezpiecznymi wyborami, to palmę pierwszeństwo zdobyło Fiano, czego w ciemno bym nie obstawił. To zaś tylko pokazuje ile winnego świata jest jeszcze do odkrycia i jaki jest on różnorodny i zaskakujący.