Testujemy wina od Kakhuri Gvinis Marani

Udostępnij ten post

Gruzja to jeden z tych krajów, które od kilku lat mocno zyskują na popularności, wznosząc się na fali zainteresowania winami naturalnymi, dłużej macerowanymi. Tym razem możemy być dumni, bo u nas nad Wisłą wina z Kaukazu są szanowane od wielu lat i niezmiennie cieszą się sporą popularnością. Nie możemy też narzekać na ich reprezentację, choć oczywiście zawsze pozostają zastrzeżenia co do jakości niektórych etykiet. Jako że sami dawno nie próbowaliśmy niczego z tej części świata, dziś postanowiliśmy wziąć na warsztat trzy wina z tego kraju.

Winnica Kakhuri Gvinis Marani powstała w 1991 roku, gdy Georgi Kevkishvili rozpoczął skupowanie winnic, zabranych rodzinie w latach 20-tych ubiegłego wieku przez ZSRR. W ciągu kolejnych lat rozpoczęto budowę winiarni, która została ukończona w 2005 roku. Dziś firma całkiem nieźle się rozwinęła, osiągając poziomu 500 hektarów winnic. Przy tym wszystkim, co ważne, dalej przykłada dużą uwagę do jakości produkowanych win. Dla przykładu w winiarsko trudnym 2016 roku postanowiono nie produkować wina z regionu Kakhetia, a same grona przeznaczyć na sprzedaż innym producentom.

Sama Kahetia, gdzie znajduje się siedziba producenta, zlokalizowana jest we wschodniej części kraju, przy granicy z Azerbejdżanem. Jest to największy i najważniejszy winiarski region Gruzji, to właśnie stąd pochodzi około 80% całej krajowej produkcji wina. Umiarkowany klimat (wielu porównuje go do tego panującego na południu Francji), ciepłe lata i uboga w minerały gleba sprawiają, że jest to świetne miejsce do upraw winorośli. Kahetia jest podzielona na kilka mniejszych subregionów, z których najbardziej znane to choćby Tsinandali, Mukuzani czy Kindzamaruli.

Dystrybutorem tych win w Polsce jest firma Transnuss, dzięki której otrzymaliśmy możliwość przetestowania poniższych butelek. Butelki znajdziecie w marketach sieci Auchan (okazyjnie nawet w niższych cenach niż podajemy).

Kakhuri Gvinis Marani Tsinandali 2015 (ok. 4o zł)

Wino powstało z odmiany Rkatsiteli, która jest najpopularniejszą białą odmianą Gruzji. W aromacie bardzo przyjemne, jest tu sporo rozpuszczonego na patelni masła, odrobina pszczelego wosku, brzoskwinie, słodkie czerwone jabłka i gruszki. Na podniebieniu czuć beczkową wanilię, ale na szczęście nie przykrywa ona zupełnie cytrynowo-jabłkowej owocowści. Struktura dość lekka, żywa, soczysta. Finisz długi, mocno kwaskowy. Umiejętnie zrobione wino, łączące w sobie beczkową ekspresję z tonami owoców i świeżością. Bardzo dobre- (89/100).

Kakhuri Gvinis Marani Mukuzani Saperavi 2014 (ok. 40 zł)

Co tu dużo mówić, odmiana Saperavi to najsłynniejszy gruziński szczep, który wydatnie przyczynił się do popularności win z tego kraju. Zwykle Saperavi daje wina charakterne, mocno taniczne, choć trzeba uważać na tańsze wersje, będące za często winami płaskimi, mało ciekawymi. To wino z Mukuzani dojrzewało przez 6 miesięcy w beczkach. Próbowana przez nas butelka zaczyna się czerwonymi owocami, kwaskowymi wiśniami, malinami, porzeczkami. Po chwili rozwija się również ziemiste tło. Na podniebieniu mało skomplikowane, jak dla nas nieco za dużo suchości. Jednak owocowość jest na języku ciemniejsza, idąca w stronę dojrzałych śliwek i ciemnych wiśni. Dość proste, ale przy tym wszystkim nawet smaczne. Dobre (87/100).

Kakhuri Gvinis Marani Cabernet Saperavi Aged in Oak 2014 (ta etykieta nie jest dostępna w sprzedaży)

W tym przypadku mamy kupaż w równych proporcjach Caberneta Sauvignon i Saperavi, a całość dojrzewa w beczkach przez 2 lata. Już sam kolor jest ciemniejszy a i w aromacie znajdujemy więcej suszonych śliwek, jeżyn, jagód, opadłych jesiennych liści, nawet nieco wędzonki i nalewki wiśniowej. Usta słodkawe, dojrzałe, mocno konfiturowe, bardzo śliwkowe. Kwasowość nie jest najwyższa, taniny też nie należą do wyrazistych. To butelka dla osób lubiących takie „nieinwazyjne” wina. Zagra z tłustszymi gulaszami, czy sosami z owocowymi akcentami. Dobre- (86/100).

Wina z Gruzji zwykle kojarzą się z czerwieniami, ale tym razem najbardziej smakowało nam wino białe. Spróbowaliśmy je ze smażonym filetem z karmazyna, cynamonowym puree z ziemniakami, blanszowaną roszponką z sosem sojowym i kimchi. Te orientalne, wyraziste smaki świetnie zgrały się z akcentami waniliowej beczki, a mocna kwasowość wina dobrze komponowała się ze wszystkimi elementami dania. Takie eksperymenty to my lubimy!