Summa 2018 – Austria

Udostępnij ten post

Relację z naszego udziału w Summie 2018 domykamy opisem win austriackich, które spróbowaliśmy podczas tego weekendu. Tak naprawdę, to od tych pozycji rozpoczęliśmy naszą degustację, gdyż w planach mieliśmy już wizytę na wielkiej, odbywającej się co dwa lata degustacji w Wiedniu i chcieliśmy sobie nieco przetrzeć szlaki. Celowo jednak nie opisywaliśmy ich wcześniej, aby móc już to zrobić po powrocie z VieVinium, gdy nasze spojrzenie na wina austriackie będzie bardziej pogłębione i szersze.

Pozwólcie nam również na jeszcze jedno usprawiedliwienie – w tym wpisie nie zawrzemy notek o butelkach od dwóch wielkich producentów z Kamptal – Schloss Gobelsburg oraz Weingut Jurtschitsch. Planujemy bowiem osobny wpis o tym regionie, w ktrym zawrzemy również opisy tych butelek.


Wśród członków Traditionsweingüter Österreich (ÖTW), do których należą wymienione dwie winiarnie, znajduje się również trzech winiarzy z Wagram – Weingut Leth, Weingut Ott oraz Weingut Fritsch. O Weingut Leth napiszemy niebawem przy okazji relacji z Wiednia, Weingut Ott poświęciliśmy tekst dotyczący pionowej degustacji która odbyła się podczas Summy, teraz nadszedł więc czas na ostatniego producenta z tej trójki.

Jego Weingut Fritsch Schlossberg Grüner Veltliner 1ÖTW 2016 pochodzi z siedliska na wysokości 350 metrów o typowej dla Wagram, ciężkiej, lessowej glebie. Krzewy mają do 60 lat, a z zebranych owoców powstaje wino z nutami gruszek, nektarynek, słodkich jabłek i akacji. W ustach o typowej dla regionu obfitej strukturze, nie za wysokiej kwasowości i maślanym posmaku. Bardzo dobre- (90/100).
Elegantsze jest Weingut Fritsch Mordthal Grüner Veltliner 1ÖTW 2016, które  przez kilka miesięcy dojrzewa w dużych akacjowych beczkach. Ponownie znajdziemy tu sporo słodkiego owocu, ale tym razem jest on obudowany przez nuty mineralne i ziołowe. Również w ustach kwasowość jest bardziej wyczuwalna, a wino nie przytłacza tak bardzo, jak poprzednik. Bardzo dobre (91/100).
Lżejszy od poprzedników, bardziej strzelisty i żywotny był Veltliner pochodzący z teoretycznie mniej prestiżowego siedliska, bowiem nie sklasyfikowanego jako Erste Lagen. Weingut Fritsch Steinberg  Grüner Veltliner 2016 ma fantastyczną, jabłkową owocowość, silnie zarysowaną kwasowość i pieprzny finisz. Bardzo dobre+ (92/100).

Weingut Pichler-Krutzler to pochodzący z Wachau producent znany nam z oferty Mielżyńskiego. Co jednak ciekawe dystansuje się on od typowego dla tego regionu podziału win ze względu na stopień dojrzałości gron, a bliżej mu do koncepcji którą reprezentują winiarze ÖTW, a wiec skupieniu się przede wszystkim na najlepszych parcelach. Musimy przyznać, że i nam takie podejście jest bliższe, bowiem standard prezentowany przez producentów zrzeszonych w Vinea Wachau sprawia, że teoretycznie nawet z jakiegoś pośledniego stanowiska może powstać wino klasy Smaragd. Dla konsumentów może to zaś być bardzo mylące.

Wracając do samych win produkowanych przez Elisabeth oraz Ericha, to już pierwsze ze spróbowanych Weingut Pichler-Krutzler Dürnsteiner Supperin Grüner Veltliner 2016 pokazało elegancję i ładne nuty zielonych jabłek oraz ziół, zwieńczonych mocną, wyrazistą kwasowością. Klasyczne, świeże i rześkie. Bardzo dobre (92/100).
Idąc dalej i wyżej (pierwsze wino pochodziło z płaskiej winnicy nieopodal Dunaju), trafiliśmy na Weingut Pichler-Krutzler Liobner Liobenberg Grüner Veltliner 2016, gdzie winnice zlokalizowane są na lessowych tarasach. Tu kwasowość jest solidniejsza, wino jest szczuplejsze, wyciąga się w górę w kierunku mineralnego finiszu. Bardzo dobre+ (93/100).
Gnejsowa winnica Pfaffenberg leży nad miasteczkiem Stein, więc administracyjnie nalezy już do Kremstal. Pochodzący z niej Weingut Pichler-Krutzler Steiner Pfaffenberg Alte Reben Riesling 2016 niesie w sobie pokłady mineralności, zza której wydobywają się nuty słodkiego owocu –  moreli, jabłek oraz miodu. Całość świetne zbudowana, idealnie skoncentrowana, pijalna, bardzo soczysta i mająca przed sobą lata dojrzewania. Znakomite (94/100).

Leżący na południowych-wchodzie Austrii, rozciągnięty wzdłuż granicy z Węgrami i czerpiący z mas ciepłego powietrza napływającego tu znad Kotliny Panońskiej Burgenland to region, który wciąż jest przez nas słabo odkryty. Tym niemniej taka marka jak Weingut Moric była nam znana już wcześniej (również z oferty Mielżyńskiego), więc pewni swego zawitaliśmy do ich stolika.

Już podstawowy Moric Blaufränkisch 2016 o nutach dojrzałych czereśni, wiśni i malin, ze swoją soczystością i radosną, żywą owocowością trafił w punkt. Bardzo dobre- (90/100).

Daje zaś było już tylko lepiej.

Moric Blaufränkisch Reserve 2015 był mocniej skocentrowany, a owocowość pokazała o ton intensywniejsze oblicze. Do tego pojawiły się akcenty dymne, likierowe i ziemiste. Finisz wieńczą silne, ale zupełnie nie męczące taniny. Bardzo dobre (91/100).

Ale to butelka z pojedynczej paceli postawiła „kropkę nad i”.

Moric Lutzmannsburg Blaufränkisch Alte Reben 2015 jest winem, któremu w swojej klasie niczego nie brakuje. Obok dalej soczystej owocowości (tu obok dojrzałych malin mamy ciemne wiśnie i odrobinę śliwek), znajdziemy wyrazistą mineralność oraz sporo akcentów pieprznych, atramentowych, a w posmaku mocne, nieugładzone taniny. Warto dać mu odpocząć tak 2-3 lata, choć już dziś daje mnóstwo radości. Znakomite (94/100).

Last but not least przyszedł czas na kolejną z wielkich gwiazd – Weingut Tement. Ten pochodzący ze Styrii producent, to winiarz produkujące fenomenalne, fantastycznie dojrzewające Sauvignon Blanc, mogące stawać w jednym szeregu z czołowymi winami choćby z Sancerre. Tak naprawdę jest po prostu legendą miejscowego winiarstwa i choć obecnie posiada ponad 80 hektarów winnic, to jakość win nadal stoi na niebotycznym poziomie. W te dni Armin Tement (syn Manfreda, których jest właścicielem posiadłości) prezentował prawie całe porfolio, ale w związku z tym, że w grudniu pisaliśmy już o ich niektórych pozycjach, tym razem skupimy się na tych, które były dla nas nowością.

Tement Blanc 2017 to podstawowe Sauvignon Blanc winiarza pochodzące z czterech różnych parceli o odmiennej glebie – wapiennej, piaskowej, łupkowej oraz słynnej ilasto-gliniastej nazywanej „opok” (charakterystycznej dla Styrii). Wino fermentuje na naturalnych drożdżach i spędza 8 miesięcy na osadzie. Jest bardzo soczyste, trawiaste, z piękną zieloną owocowością i mocną kwasowością. Niby nic wielkiego, ale gwarantujemy, że na słonecznym tarasie butelka rozeszłaby się w okamgnieniu. Bardzo dobre- (89/100).
Tement Sulz Weissburgunder 1STK 2016 pochodzi z parceli, na której dominuje margiel i glina. Po fermentacji w dużych beczkach wino spędza w nich na osadzie 18 miesięcy. W efekcie obok nut jabłek, gruszek i ziół znajdziemy delikatną maślaną fakturę i świetną koncentrację. Młode, ale warte odłożenia. Bardzo dobre+ (92/100).
Morillon to styryjskie określenie na Chardonnay, a pochodzący z tej samej winnicy co Pinot Blanc, Tement Sulz Morillon 1STK 2016 to jabłka i gruszki obsypane przyprawami i zanurzone w delikatnej, maślanej esencji. Eleganckie, nie za ciężkie, świetnie pasowałoby do drobiu w jasnych sosach. Bardzo dobre+ (93/100).
Tement uprawia również Chardonnay na swojej czołowej winnicy – majestatycznym Ziereggu. Tement Morillon Zieregg GSTK 2015 to wino mocniej zbudowane od poprzednika, w którym gruszkowa owocowość ustępuje miejsca nutom woskowym i maślanym. Na szczęście mocna kwasowość trzyma to wino w pionie, a finisz niesie w sobie mineralność, której nie powstydziłoby się wiele Rieslingów. Znakomite (94/100).
Kolejna z winnic w portfolio producenta to Sernau, gdzie gleba jest lżejsza, piaskowa, co pozwala korzeniom winoroślom sięgąć głęboko w poszukiwaniu składników odżywczych.W Tement Sernau Sauvignon Blanc GSTK 2015 ekspresja odmiany jest nieco inna od tego, do czego przyzwyczaił nas producent. Wino jest dość bogate, pełne jabłek, cytryn, białego bzu. Również struktura jest pełniejsza, nieco zaogrąglona, choć dalej skontrowana przez kwasowość. Bardzo dobre (92/100).
Esencją klasy producenta było zaś Tement Zieregg IZ Sauvignon Blanc Reserve 2012, a więc wino, w którym winogrona przez 100 pierwszych dni po zbiorach przechodzą fermentację wewnątrz owoców, bez wyciśnięcia soku. Dopiero po tym czasie następuje jego wytłoczenie, a wino z osadem trafia na 5 lat (!) do beczek, bez dodatku siarki. Efekt jest niesamowity, ten Sauvignon zmierza w stronę nut kwiatowych, gruszek i rumianku. Teraz wydaje się być ekstremalnie młode (a przecież ma 6 lat), bo choć koncentracja jest świetna, to na razie zza zasłony mineralności i kwasowości niewiele wyziera. W bardzo długim finiszu na wierzch wychodzą również nuty słonawe. Arcydzieło (96/100).

Kochani, to byłoby na tyle jeśli chodzi o nasze wrażenie z Summy 2018. Jednak to nie koniec opowieści o naszej wyprawie do Alto Adige, gdyż już w drodze powrotnej do Polski zawitaliśmy do dwóch winnic, o których napiszemy już wkrótce.