Seminarium Consorzio Tutela Vini Valpolicella

Udostępnij ten post

Spośród trzech wielkich win Włoch – Barolo, Brunello i Amarone, ostatnie z wymienionych zdecydowanie najrzadziej trafia do naszych kieliszków. Wynika to z naszego już głęboko zakorzenionego uprzedzenia względem tych win z Valpoliceli, a zwłaszcza ich nowoczesnych wersji – z alkoholem przekraczającym 15%, dojrzewającymi w nowych beczkach i sporym cukrem resztkowym. Jednak, gdy ostatnio Wojtek z bloga Winniczek otworzył tradycyjne Brunelli Campo Infermi Amarone della Valpolicella Classico Riserva 2008 (16,5% alkoholu!), to po spróbowaniu wydaje się, że przyćmiło ono nawet wcześniej próbowane Isole e Olena Syrah Colezzione Privata 2007.

Bo było to wino absolutnie przepiękne, z nutami suszonych śliwek i mięty, lukrecji i żwiru, dymu i liścia laurowego. Nasycone, wytrwane, z taninami, które co zaskakujące pojawiały się nie na języku, ale nad zębami. Arcydzieło (95/100).

Może więc czas się przeprosić z Amarone?

Dlaczego nikt już nie pija podstawowej Valpolicelli?

Inną okazją, aby przełamać nasze uprzedzenia, była kameralna degustacja zorganizowana przez Consorzio Tutela Vini Valpolicella, a prowadzona przez Wojtka Bońkowskiego. Spośród dziesięciu spróbowanych win znajdowały się cztery Ripasso i sześć Amarone. To dobrze pokazuje kierunek, w którym zmierza produkcja regionu. Od kilku lat obserwujemy spadek produkcji podstawowych pozycji (etykiet Valpolicella, Valpolicella Classico, Valpolicella Classico Superiore), które stanowią znakomite, owocowe, soczyste, codzienne wina. Tracą one na popularności na koszt oczywiście Amarone (obecnie 21% produkcji) ale i Ripasso (42%). Wspomniany trend jest niezmienny i straciliśmy nadzieję, aby w najbliższej przyszłości miał on ulec zmianie.

Ripasso – nowy konik winiarzy

Przepisy apelacyjne pozwalają używać do produkcji Amarone maksymalnie 70% zebranych owoców, a proces dojrzewania musi trwać 2 lata. Aby sfinansować ten czas, miejscowi winiarze wykazali się niezwykłą smykałą do biznesu, mocno promując kategorię Ripasso. Pozwala im to nie tylko zagospodarować już raz użyte resztki owoców, które wcześniej posłużyły do produkcji Amarone (to się nazywa ekonomiczne gospodarowanie zasobami), ale również sprzedawać wina coraz częściej nazywane „baby Amarone” i kosztujące odpowiednio więcej od „zwykłej” Valpolicelli. Surowe prawa rynku przegrywają więc z romantyczną wizją.

Samą degustację rozpoczęliśmy od małego biodynamicznego producenta zlokalizowanego na wchodzie apelacji. Kiedyś ten obszar, znajdujący się daleko od historycznego centrum apelacji, strefy Classico, traktowany był nieco pogardliwie. Jest tam cieplej niż na zachodzie apelacji, gdzie wpływ na klimat ma leżące nieopodal Jezioro Garda, zasysające chłodne masy powietrze z leżących na północy Alp. Ze wschodniej części apelacji pochodziło wiele karykaturalnych przykładów Amarone, których nie byliśmy w stanie wypić więcej niż dosłownie łyczek. Obecnie się to zmienia i za sprawą fali nowych, niewielkich producentów powstaje tu coraz więcej ciekawych etykiet.

Corte Sant’Alda Valpolicella Superiore Ripasso Campi Magri 2015

W butelce znajdziemy typową mieszankę 40% Corviny, 40% Corvinione oraz 20% Rondinelli. W nosie mamy sporo nut suszonych śliwek i czarnych porzeczek, wychodzi również nieco alkoholu. Na podniebieniu wino jest bogate, z konfiturowym, intensywnym owocem, ale kwasowość na szczęście potrafi stawić mu czoła. W finiszu pojawiają się delikatne, miękkie taniny. Bardzo dobre- (89/100).

Kolejna pozycja pochodzi z chłodnego rocznika, który był trudny dla winiarzy praktycznie na całym Półwyspie Apenińskim. Taka deszczowa pogoda zdecydowanie nie sprzyja owocom, które podczas zbiorów powinny być idealnie zdrowe, aby w czasie wysuszania nie rozwinęła się na nich pleśń.

Villa Morago Valpolicella Ripasso 2014

Ten chłodniejszy rok daje o sobie znać inną od poprzedniej pozycji, znacznie świeższą ekspresją. Tu owoce idą w stronę truskawek, malin i chrupkich wiśni. Na podniebieniu może zaskakiwać za to stosunkowo niska kwasowość. Całość intensywna, soczysta i przyjemnie potoczysta. Jedynie w finiszu pojawia się nieprzyjemna, gorzka, nie do końca dojrzała nuta. Bardzo dobre (90/100).

Przedstawicielem wina spod ręki nowego, dynamicznego pokolenia producentów było następne Ripasso, pochodzące tym razem ze strefy Classico. Tu w kieliszku znajdziemy efekt zmieszania 40% Corviny, 20% Corvinone, 25% Rondinelli, 10% Molinary i 5% Oselety. Zwłaszcza ten ostatni dodatek jest warto odnotowania, bowiem Oseleta to niemal zapomniany lokalny szczep, który ostatnio przeżywa odrodzenie. Odmiana daje niewielkie grona o grubej skórze. W efekcie niewielka ilość soku, która da się z nich wycisnąć ma niebywale intensywne taniny i mocną koncentrację. Nawet niewielki dodatek Oselety  w kupażu pozwala znacznie wzmocnić i nadać winu głębi.

Terre di Leone Valpolicella Ripasso 2014

Pachnie intensywnie – ciemnymi owocami (wiśnie, śliwki) z delikatnym dodatkiem ziołowym. W ustach świetnie nasycone, ale przy tym wcale nie gęste, z wyraźną, wysoką kwasowością. Owocowość jest najwyższej próby, dawno nie mieliśmy do czynienia z tak soczystym Ripasso, które piłoby się z niekłamaną radością. Bardzo dobre+ (91/100).

Ostanim z win tej kategorii była pozycja o rok starsza, pochodząca z cieplejszego rocznika. Villa San Carlo to posiadłość znajdująca się w rękach rodziny Pavesi, obejmująca 23 hektary winnic. Tym razem wino spędziło 6 miesięcy we francuskich beczkach i ten pobyt wyraźnie odcisnął na nim piętno.

Villa San Carlo Valpolicella Ripasso 2013

Owoc jest tu ponownie ciemniejszy idący w kierunku suszonych śliwek. Do tego (zwłaszcza w ustach) znajdziemy sporo dymu, wędzonki, tytoniu, przypalonych owoców oraz nuty grzybowe. Całość zaskakująco zbalansowana, z zaznaczoną kwasowością i delikatnymi, ale jednak wyczuwalnymi taninami. Bardzo dobre (90/100).

Amarone della Valpolicella – nadmiar bogactwa

Pierwszy kieliszek Amarone ponownie przypomniał, dlaczego tak trudno nam się z tymi winami zaprzyjaźnić. Domini Veneti to jedna z marek znanej spółdzielni Cantina Negrar, zrzeszającej 230 miejscowych winiarzy. Amarone powstaje w 60% z Corviny, po 15% Corvinone i Rondinelli, a całość uzupełniają inne dozwolone w apelacji odmiany. Wino dojrzewa w dużych beczkach przez 18 miesięcy, a kolejne pół roku układa się w butelkach.

Domini Veneti Amarone della Valpolicella Classico 2015

Dzieje się tu sporo, bo w nosie mamy mnóstwo politury, tytoniu, wanilii, dymu. Na języku czujemy gorzkie taniny, a także czekoladę i roztartą w dłoniach ziemię. Wino jest mroczne, zbite i przynajmniej na tym etapie zbyt mocno napakowane. Brak mu równowagi, albo jest po prostu zbyt młode. Dobre+ (88/100).

W kolejnym winie wspięliśmy się znów na alkoholowe wyżyny apelacji i spróbowaliśmy Amarone z 16% alkoholu. Pochodziło od olbrzymiego konsorcjum, który produkuje również Prosecco, Soave, Chianti czy nawet Brunello, a jakby tego było mało całą gamę mocnych alkoholi.

Bottega Amarone della Valpolicella Il Vino degli Dei 2015

Po tak dużym producencie nie spodziewaliśmy się jakiś oszałamiających efektów, ale wino okazało się całkiem poprawne. Co prawda czuć użycie nowych beczek, bo tych tonów wanilii, dymu i przypalonego drewna jest sporo, ale i owocowość zaserwowano w słusznej ilości. Przede wszystkim sporo tu czarnej porzeczki i to zarówno pod postacią soku z owoców jak i aromatu liści. Ładna koncentracja, choć brakuje temu winu jakiejś większej głębi. Bardzo dobre- (89/100).

Ca’ La Bionda to znany w Polsce producent (dostępny w imporcie Vini e Affini), który na swoich 29 hektarach winnic pracuje jedynie na autochtonicznych dla regionu odmianach (Corvina, Corvinone, Rondinella i Molinara). Spróbowane wino pochodzi z pojedynczej winnicy Ravazzòl, gdzie na gliniastej glebie z dużą zawartością kamieni, rosną nawet 70-letnie krzewy tych odmian. Po wysuszeniu gron (proces trwa do stycznia-lutego) i przeprowadzeniu fermentacji, wino trafia do 3000-litrowych nowych beczek na aż 3 lata.

Ca’ La Bionda Amarone della Valpolicella Vigneti di Ravazzòl 2012

Jest bardzo tradycyjne. Epatuje nutami słodkich owoców – wiśnie i śliwki, które w finiszu przechodzą w delikatne nuty drewnianego utlenienia. Taniny są jeszcze mocne, wręcz nieco agresywne. Struktura elegancka, dostojna, o niebywałej koncentracji, ale również odpowiednio zachowanej kwasowości. Bardzo młodziutkie, mające przed sobą jeszcze mnóstwo czasu. Znakomite- (92/100).

San Rustico to kolejny z producentów, który poszczycić się może długą historią. Winiarnia powstała w 1870 roku, a obecnie posiada 22 hektary upraw. Ich podstawowe Amarone, które mogliśmy spróbować dojrzewa częściowo w dużych beczkach przez 30 miesięcy, a częściowo w baryłkach (tu czas dojrzewania jest krótszy, trwa 24 miesiące).

San Rustico Amarone della Valpolicella 2012

Początkowo jest zdominowane przez nuty mlecznej czekolady i tytoniu. Po chwili otwiera się w stronę akcentów suszonych śliwek węgierek i migdałów. Łanie skoncentrowane, żywe, z atrakcyjnymi taninami. Podobnie jak poprzednik wydaje się być jeszcze młode i trochę zamknięte. Warto wrócić do tej pozycji za 5 lat. Znakomite (93/100).

W związku z faktem, że wschodnia część apelacji Valpolicella pokrywa się z regionem Soave, wielu producentów stamtąd również zaczęło produkować Amarone. Nie ma co się temu dziwić, skoro ceny osiągane przez Amarone są kilkukrotnie wyższe od tych, jakie producent może otrzymać za białe wina powstające w Soave. Jednym z takich przypadków jest Fattori (w Polsce w ofercie 13win), który jednak zdecydował się nabyć winnice w klasycznej, zachodniej części apelacji. Dojrzewania odbywa się w różnego rodzaju średnich i dużych beczkach przez 30-36 miesięcy.

Fattori Amarone della Valpolicella Classico 2010

Styl tego wina jest dość nowoczesny. Wydaje się wręcz kipieć potężnie skoncentrowaną owocowością, która stopniowo przechodzi w tony suszone i nalewkowe. Mamy tu więc zarówno słodkie maliny jak i dojrzałe wiśnie, czy wręcz śliwki. Całość naprawdę porządnie wykonana, apetyczna i gęsta. Powinno być gotowe do picia szybciej od swoich dwóch poprzedników, ale i tak dajciemy mu jeszcze 2-3 lata. Bardzo dobre+ (91/100).

Ostatnią pozycją okazało się Amarone od kolejnego tradycyjnego producenta. Villabella (w ofercie Kondrat Wina Wybrane) założona w latach 70-tych przez Waltera Delibori i Giorgio Critoforetti prodkuje wina w kilku różnych apelacjach nad Jeziorem Garda. Obok Valpolicelli, posiadają winnice w apelacjach Bardolino, Soave, Lugana czy Custoza.

Villabella Amarone della Valpolicella Classico Riserva Francastoro 2009

Tu znaleźć można nieco inne wcielenie tego wina. Bo choć ponownie nie obejdzie się bez akcentów suszonych owoców, to znajdziemy tu również ciekawe nuty karmelowe, porzeczki i suszoną szynkę. Owocowość jest bardzo ładnie dojrzała, soczysta, ale i delikatnie kwaskowa. Świetna koncentracja, ładne ciało i balsamiczny finisz. Znakomite- (92/100).

Czy będziemy częściej pijali Amarone? Nie oszukujmy się, raczej to nie nastąpi. Degustacja nie zmieniła naszego podejścia i choć rzeczywiście kilka spróbowanych win to absolutnie światowa klasa, nas jednak nie chwyciły one za serce. Zamiast kieliszka Amarone zawsze wybierzemy podstawową Valpolicellę.