Ocena wina – skąd te punkty?

Udostępnij ten post

Dziś będzie o punktach! Tak tak, po którejś wizycie w Lidlu postanowiłem dać upust mojej frustracji i napisać kilka słów o ocenie wina, jej metodach, punktacji a także uczciwości tejże. Przyczynkiem do tego tekstu była kosztująca 19,90 PLN butelka włoskiej (bez apelacji) bieli dumnie prężąca na swojej szyjce złotą naklejkę ze stratosferyczną oceną 96 punktów. Ocenę winu przyznał włoski krytyk Luca Maroni. Co to znaczy 96 punktów, czy powinniśmy wierzyć tej rekomendacji i jak w ogóle się w tych ocenach poruszać postaram się wyjaśnić w poniższym tekście.

To pytanie odnosi się do ludzkiej natury. Lubimy mieć uporządkowany świat i pewnego rodzaju rankingi. Wszystko co upraszcza nam życie jest pożądane. Tak jak kierujemy się recenzjami krytyków filmowych/teatralnych przy wyborze spektaklu, czy jak w magazynach muzycznych szukamy ile gwiazdek dostała nowa płyta ulubionego wykonawcy, tak też swoje decyzje zakupowe podejmujemy na bazie oceny wina. 4 serduszka będą zawsze lepsze niż 2.5, a 91 punktów lepsze niż 82 – jakąkolwiek skalę byśmy przyjęli. A więc jeśli mnie spytacie czy ocena wina jest potrzebna i czy ma sens w tym skomplikowanym świecie – nie mam wątpliwości, że tak. Pod warunkiem, że jest rzetelna i uczciwa.  

W zasadzie chyba pierwszym krytykiem, który wprowadził jakiś system oceny wina był Michael Broadbent. Od lat 50tych XX wieku prowadził zapiski swoich notek degustacyjnych stosując system 5 gwiazdkowy. Gdzie brak gwiazdki był najniższą oceną. De facto więc była to skala sześciostopniowa.

Drugi z wielkich – Hugh Johnson posiłkował się 4 gwiazdkową skalą w swoim corocznym przewodniku „Pocket Wine Book”. A słynny brytyjski Magazyn Decanter adaptował na swoje potrzeby skalę 20 punktową.

W 1978 roku Robert Parker, chyba najbardziej wpływowy krytyk winiarski, wydawca i właściciel The Wine Advocate wprowadził do użytku najpopularniejszą dziś 100 punktową skalę. Ta wspomniana 20 punktowa nie dawała mu podobno wystraczająco przestrzeni.

Skala Parkera jest 100 punktowa tylko z nazwy. Bo każde wino z miejsca dostaje na wejściu ich 50. Kolejne 50 dzielone jest następująco. 5 punktów za barwę, 15 za aromat, 20 za smak i 10 za ogólną ocenę i potencjał. W rzeczywistości jednak większość win tego świata wpada w przedział 80-100. Na moje 5 800 notek degustacyjnych na platformie Cellartracker tylko 2.5% dostało ocenę poniżej 80 punktów z najniższą na poziomie 72. Czy w takim razie możemy 100 punktową skalę nazwać quasi 20? I dlaczego wtedy nie używać systemu Decatera? Bo znowu, oceniający w tej skali rzadko dają winu poniżej 12 punktów więc w rzeczywistości jest to 8 punktowa skala. Chyba że dołożymy połówki, czy ćwiartki dla zwiększenia wachlarzu.

Decanter już zaadoptował ten system oceny i zrezygnował ze swojej 20stki. Dla przejrzystości i wytłumaczenia skali stosuje następujące określenia opisując jakość wina dla danego przedziału punktowego.

98-100 Wyjątkowe

95-97 Wyróżniające się

90-94 Gorąco polecane

86-89 Polecane

83-85 Akceptowalne

76-82 Przeciętne

70-75 Bardzo słabe

50-69 Wadliwe

Czy jest zatem możliwe że dla kogoś, kto się zna na winie, kształcił się w tym kierunku, czy tez zdegustował bardzo dużo win to samo wino będzie się bardzo mocno różniło w ocenie w stosunku do drugiego eksperta? Oczywiście jesteśmy tylko ludźmi i każdy z oceniających ma swoje drobne skrzywienia i zwraca może ciut większą uwagę na inne elementy. Ja jestem na przykład mocno skoncentrowany na jakości tanin a Robert zawsze jakby ciut bardziej skupia się na jakości owocu. Ja też jestem często o 1 punkcik mniej szczodry. Nie można więc zupełnie oderwać osoby od oceny. Ale to generalnie nie ma wpływu na ogólny poziom punktacji.

Oceniający wino powinien odkleić się od swoich własnych upodobań i smaków na rzecz rzetelnej oceny danej próbki. Nie może być tak, że jak nie lubię czerwieni z większa ilością beczki, to te wina będę punktował gorzej niż inne. Na zajęciach w Weinakademie Osterreich przygotowujących mnie do egzaminu praktycznego na WSET Diploma zdegustowałem setki win z większości winiarskich regionów i jednym z najważniejszych elementów opisu wina który każdy robił (bardzo mocno punktowanego na egzaminie) była ocena jakości. Nie punktowa, ale opisowa. Sprowadzało się to jednak do tego samego – umieszczenia wina w którymś z przedstawionych wyżej segmentów. Można było prowadzić potem dyskusje na ten temat jednak na końcu rozbieżności były bardzo niewielkie. Pokazuje to, że naprawdę różnice w obiektywnej ocenie nie są zbyt duże.

Na końcu jednak nie możemy zupełnie odejść od pochodzenia wina, regionu, jego „typowości” w swojej apelacji czy też poziomu cenowego.

Luca Maroni stosuje swoją skalę – 99 punktową. Pomijając już tę drobną różnicę to cały czas, jakąkolwiek metodologię byśmy nie przyjęli, stawia ona wino o ocenie 96 czy 97 na topowym końcu skali.    

Universale Vino Bianco d’Italia N.V., VIPI (Lidl, 20 PLN)

Mamy tu nierocznikowe i nie apelacyjne białe wino włoskie. Butelkowane i przypuszczalnie wyprodukowane zostało Toskanii.

Jaśniutko cytrynowy, ładny kolor. W zapachu jest dużo grejpfrutowych, gorzkawych aromatów, trochę białych kwiatów, trawy i pokrzywy. Kiedy się mocniej otwiera zaczyna przedostawać się jakaś amoniakowa/mocznikowa nuta. Kwasowość jest średnia (+), a wino dziwne. Jakieś przekwitłe kwiaty, woda po kwiatach, trochę grejpfruta i dojrzałej cytryny. Średni finisz. Dużo niezbyt przyjemnych elementów. Wino jest bardzo słabe. 78/100

Alcedo Pinot Grigio Delle Venezie DOP 2023, Tinazzi (Żabka, 22 PLN)

Będąc w Żabce natknąłem się na pinot grigio od dużej i całkiem solidnej firmy Tinazzi, które pan Maroni ocenił na 97! Wziąłem więc je również na warsztat. Sprawdźmy!

Klasyczny dla pinot grigio jasny kolor. W nosie występuje dużo jabłek, biały grejpfrut, aromaty białych kwiatów. Musi się trochę otworzyć, ale jest przyjemny. Na podniebieniu spotkamy się z całkiem wysoką kwasowością, jabłkami oraz cytrusami (cytryny, pomelo). Średniej (+) długości końcówka. Całkiem niezła koncentracja jak na wino z tego przedziału cenowego. Tu już jest znacznie lepiej 84/100  

A jakie wino zasługuje w takim razie na punktacje z wysokiej półki? Wino z charakterem, o dużej głębi, potencjale, wielowarstwowe o świetnej jakości taninie, kwasowości, długiej końcówce i równowadze. Żeby to sprawdzić wyjąłem ze swojej piwniczki butelkę która czekała na mnie wiele lat. Pochodzi jednak z apelacji, której jakimś szczególnym sentymentem nie darzę – Ribera del Duero.

Ribera del Duero D.O. 2011, Finca Villacreces (wybieramwino.pl, nowe roczniki w cenie: 189 PLN)

To tempranillo z niewielkim dodatkiem cabernet sauvignon i merlot. Wino fermentuje w stali i dojrzewa rok w barriques z francuskiego dębu (50% nowych, 50% raz używanych).

Piękny rubinowy kolor z ceglanym brzegiem. Zapach jest ciągle bardzo, świeży, żywy, owocowy z leciutką nutą umami. Wiśnie, czereśnie, czerwone śliwki, bardzo dojrzałe truskawki i delikatne porzeczki. Dyskretne aromaty kawy i kakao dobiegają za kilka chwil. Kwasowość jest wysoka, a tanina dojrzała, świetnie zintegrowana o genialnej jakości. Znowu owoc jest świeży – kwaskowe chrupkie wiśnie, czereśnie, czerwone śliwki. Wino ma średnią (+) budowę i nie przytłacza ciałem. W bardzo długiej końcówce mamy ciemną czekoladę, kawę, kakao i trochę goździkowej przyprawy. Super integracja i równowaga. Znakomite. 95/100

Czy pan Luca Maroni, aż tak się myli punktując nasze białe „perełki” najwyższymi ocenami? Czy może jest jakaś inna przyczyna, że szyjki butelek w cenach oscylujących w okolicach 20 PLN są zdobione naklejkami z imponującym napisem „96 punti”! Żyjemy w świecie w którym monetyzuje się już prawie wszystko, nawet światowy pokój, więc zostawiam Was samych, drodzy czytelnicy, z odpowiedzią na to pytanie.

Do następnego!

W.