Musujące ciekawostki z mało znanej części Słowenii

Słowenia to piękny kraj, często jednak traktowany typowo tranzytowo. Spora część rodaków co prawda pokonuje go w drodze czy to do Chorwacji, czy Włoch, ale jedynie niewielki procent zatrzymuje się tu na dłużej (nie licząc jednodniowych przystanków w Lubljanie, czy nad Jeziorem Bled). Trochę podobnie jest ze słoweńskimi winami. Pewnie ktoś tam próbował sauvignon blanc z Štajerskiej, czy malvasię z Istrii, ale czy w ogóle słyszeliście o musujących winach z Posavje?
Ja do niedawna też nie. Ale dzięki degustacji zorganizowanej przez Sebastiana Bazylaka (Zdegustowany) i niestrudzonego propagatora słoweńskich win Damiana Burczewskiego (SlovVine) mogłem odkryć bąbelki z odmiany žametna črnina, które mogą zamącić w głowie.
Posavje – najmniejszy region Słowenii
Choć terytorialnie Posavje obejmuje sporą część południowo-wschodniej części Słowenii, to patrząc ściśle pod kątem winiarskim jest to najmniejszy region kraju, obejmujący 2300 ha winnic. Jego klimat determinuje położonie między Alpami, a Kotliną Panońską. Stąd mamy tutaj mroźne i śnieżne zimy, ale znowu suche i ciepłe lata.

Spróbowane przez nas wina pochodziły dokładnie z Dolenjskiej, która dla odmiany stanowi największą część Posavja z 1300 ha winnic. Jest to również region najchłodniejszy i najbardziej deszczowy, trudniejszy dla winiarzy nawet od Styrii (Štajerskiej), którą zwykło się uważać za miejsce bardzo wilgotne. Z jednej strony sprawia to, że miejscowi producenci są narażeni na ciągłą presję chorób grzybowych (stąd trudno tutaj o ekologiczną uprawę), z drugiej zaś chłodne terroir to dobre miejsce, by spróbować produkcji win musujących – spójrzmy choćby na Szampanię. Miejscowi winiarze nie chcą się jednak z nią porównywać. Miha Ritonja, enolog winiarni Albiana, z którym łączyliśmy się zdalnie podczas degustacji powiedział, że jego celem jest produkcja win, które nie będą kolejną kalką win musujących z innych regionów, chce stworzyć coś co będzie można utożsamić z miejscem, gdzie te butelki powstają. Aby jednak taki styl wykształcić potrzebują jeszcze 15-20 lat.
Žametna črnina – miejscowa karta przetargowa
Świat winiarski lubi dzisiaj odkrywać lokalne, nieznane szerzej szczepy. Patrząc z tej perspektywy winiarze z Dolenjskiej mają wielki atut w postaci žametki, jak zdrobniale jest nazywa žametna črnina. To stara słoweńska odmiana, drugi najpopularniejszy czerwony szczep w kraju (za refoškiem), uprawiany na 850 ha. Prawdopodobnie jest blisko spokrewniona z dziką winoroślą, a pozostawiona sobie na winnicach, bez odpowiedniej kontroli i cięcia szybko wtórnie dziczeje. Žametna črnina daje wina lekko wybarwione, z mocną kwasowością, o wyraźnie owocowym charakterze, ale bez jakiejś wielkiej złożoności. Ciekawostką jest, że prawdopodobnie najstarsza winorośl na świecie rosnąca w Mariborze, licząca sobie ponad 400 lat Stara trta (stara winorośl) to właśnie žametka.
Jeszcze do niedawna žametka była używana głównie do produkcji cvička, a więc miejscowego wina stanowiącego połączenie różnych białych i czerwonych odmian, rustykalnego, zwykle bardzo prostego. Wobec spadku jego popularności i spożycia miejscowy winiarze musieli znaleźć dla odmiany inne zastosowanie. I tutaj znów powstał pomysł, aby žametkę wykorzystać do musiaków, jej wysoka kwasowość wydaje się do tego wprost stworzona.
Spróbowane wina
Klet Krško
Spółdzielnia z miasteczka Krško to największy producent w regionach Dolenjska i Biezelsko-Sremič, posiada on bowiem winnice po obu stronach rzeki Sawy. Historia winiarni sięga roku 1928, a do dzisiaj wciąż 90% produkcji stanowi cviček. Jednak wraz z przyjściem w 2016 roku nowego enologa, Jure Grubara, spółdzielnia zaczęła się modernizować, a jednym z tego przykładów są próby z winem musującym.
Wina nie są dostępne w Polsce.

Klet Krško Turn Premium Brut Rosé 2020 (15 euro w Słowenii)

Rozpoczęliśmy od czystej žametnej črniny zrobionej na różowo. Wino dojrzewa na osadzie przez 24 miesiące, a cukier jest na poziomie 8 g. Jest pełne owoców, wiśni, malin i truskawek. O ile w aromacie odrobinę oranżadowe, to w ustach pojawia się trochę jogurtu i ziołowy finisz. Dość proste, ale w tej cenie naprawdę smaczne. Dobre (87/100).

Klet Krško Turn Premium Brut Bela 2019 (15 euro)

Biały brat poprzedniego wina powstaje z innej lokalnej odmiany kraljevina (również używanego głównie do produkcji cvička). Tutaj dojrzewanie na osadzie trwało 18 miesięcy. Aromat jest chłodny, stosunkowo mało wyraźny, lekko jabłkowy. W ustach mamy więcej gruszek, znów jabłek, trochę kwiatów i mocną, cytrynową końcówkę. Całość przyjemnie kremowa, sycąca, z licznymi bąbelkami, choć bez jakiejś mocniejszej drożdżowej twarzy. Dobre+ (88/100).
Klet Krško Turn Gourmet Brut Nature 2018 (26 euro)

To etykieta przeznaczona głównie do restauracji i przy niej wracamy do žametnej črniny (blanc de noir), ale wino dojrzewało na osadzie już 36 miesięcy. Znacznie poważniejsze od dwóch uprzednio spróbowanych butelek, mamy tutaj nuty maślane, wosk, czy nawet odrobinę miodu. Mnóstwo drobnych bąbelków rozpływa się po całym podniebieniu, wino zdaje się być gęste, mocno zbudowane, z marcepanowanym finiszem. Duża klasa. Bardzo dobre+ (91/100).
Albiana
Historia producenta zaczyna się, gdy posiadłość została w 1936 roku zakupiona przez Albina i Anę Žaren. Od początku XXI wieku właściciele mocniej postawili na produkcję wina, co przełożyło się na inwestycje w winiarnię. Kolejnym krokiem było zatrudnienie młodego enologa Mihy Ritonja, dla którego wina musujące są jedną z przyszłościowych dróg rozwoju. Obok 23 ha winnic rodzina posiada 10 ha lasu, z pozyskiwanego tam drewna produkują też beczki do produkcji swoich win.
Wina nie są dostępne w Polsce.

Albiana Brut (17 euro)

W tym przypadku mamy mieszankę chardonnay (50%), kraljeviny (30%), i žametnej črniny (20%), a dodatkowo 30% wina pochodzi z rezerw z poprzedników roczników. Całość dojrzewa na osadzie 24 miesiące. Pachnie bardzo przyjemnie – skórką jabłek, kwiatami, świeżym chlebem. Na podniebieniu z mocnym owocem spod znaku gruszek i białych brzoskwiń, do tego ponownie zdecydowanie drożdżowe, maślane i woskowe. Bardzo klasyczne, strukturalne, poważne. Bardzo dobre+ (91/100).
Albiana Brut Rosé (17 euro)

Róż to czysta žametna črnina bez maceracji ze skórkami, z 15% dodatkiem wina rezerwowego i dojrzewaniem na osadzie przez 30 miesięcy. W zapachu znajdziemy maliny, truskawki i kwaskowe, niedojrzałe wiśnie. W ustach ze świeżym czerwonym owocem, drobnymi bąbelkami sprawiającymi wrażeniem kremowości w ustach i mineralnym rdzeniem. Całość surowa, elegancka, stonowana. Znakomite- (92/100).
Frelih
Winiarnię założył pod koniec XIX wieku Jožef Frelih, który do Dolenjskiej przeniósł się z Doliny Vipavy. Jego wnuk Josip w latach 80-tych ubiegłego wieku był jednym z orędowników jakościowej poprawy cvička i jako pierwszy zaczął sprzedawać te wina w butelkach. Jakby tego było mało, Josip stał się prekursorem produkcji win musujących w regionie.
Niektóre wina od Freliha znajdziecie w ofercie Wino i My.

Frelih Extra Brut 2017 (14,50 euro)

To znów 100% žametki, gdzie dojrzewania na osadzie trwało 48 miesięcy, a dégorgement miał miejsce niedawno, bo w październiku. Pachnie niedojrzałymi czerwonymi owocami (wiśnie, poziomki). Podobne w ustach, tutaj owoc jest jakby trochę suszony, ewoluowany. Całość jest żywa, ale trochę chaotyczna, pewnie dlatego, że dopiero co nastąpiło usunięcie osadu. Bardzo dobre- (89/100).
Frelih Extra Brut Rosé 2016 (14,50 euro)

Różowa wersja spędziła na osadzie jeszcze dłuższy czas, bo 60 miesięcy. Wino jest prostsze od poprzednika, zbudowane wokół malinowo-truskawkowego owocu. W ustach dochodzą do niego również suszone kwiaty i trochę akcentów leśnych. Dobre+ (88/100).

Frelih non-dégorgé Brut Nature 2016 (12,50 euro)

Początkowo jedynie na rynek koreański Frelih zrobił też musiaka, w którym osad nie jest usuwany z butelki. Dzisiaj jest on dostępny też w regularnej sprzedaży. To świetny koncept, bo kupujący niejako sam może decydować jak długo chce dojrzewać wino na osadzie. W składzie mamy połowę žametki i po 25% chardonnay oraz pinot blanc. Początkowo bardzo chłodne, surowe, wręcz ostrygowe czy jodowe, gdy zamiesza się butelkę i do kieliszka trafi również osad pojawia się więcej cytryn, gruszek, trochę świeżego chleba. Świetnie naprężone, energetyczne i apetyczne wino w naprawdę rewelacyjnej cenie jak za tyle emocji. Bardzo dobre+ (91/100).

Frelih non-dégorgé Brut Nature Rosé 2016 (12,50 euro)

Różowa wersja non-dégorgé to znów 100% žametki. Tutaj mamy dużo owoców: czereśni, truskawek, ale też jabłek i malin. Znowu świetnie soczyste i rześkie, ładnie kwaskowe. Owocowość jest fantastyczna, bardzo żywa, wibrująca. Najlepiej będzie smakować na tarasie w promieniach pierwszego wiosennego słońca. Bardzo dobre (90/100).
Po tej niewielkiej, ale wydaje się, że dość reprezentatywnej degustacji można się pokusić o znalezienie wspólnego mianownika dla musujących win z žametki. Będzie to bez wątpienia ich świetna, żywa, radosna owocowość przy relatywnym braku akcentów drożdżowych. Jeśli więc lubicie takie musiaki stawiające na owoc, to zainteresujcie się tą mało znaną częścią Słowenii. A dodatkowo ceny tych win są po prostu nieprzyzwoicie niskie.