Lornano Chianti Classico 2011 i kilka win spróbowanych do grilla

Udostępnij ten post

IMG_7837-2Majówkowy weekend trwa…

Już niemal uświęconym przez tradycję zwyczajem, zrośniętym z naszą naturą jest wiosenne grillowanie. Co byśmy nie robili, jakbyśmy się nie zarzekali, czy próbowali tłumaczyć, udawać snobów, czy wegetarian (szacunek do prawdziwych) – i my ulegliśmy zewowi dymu unoszącego się znad opiekanych mięsiw. Żeby jednak choć nieco usprawiedliwić swoje obżarstwo, postanowiliśmy pobawić się w dobór wina do przygotowanych na grilla potraw.

Rozpoczynamy od musiaka. Musujące wino raczej nie kojarzy się z grillowaniem na świeżym powietrzu i w zasadzie nie ma co się dziwić. Bąbelki w oczywisty sposób nie pasują do przygotowywanych potraw. Należy jednak pamiętać, że nim węgle odpowiednio się rozpalą, jest jeszcze moment przygotowań, krojenia wszystkich niezbędnych składników, a wtedy kieliszek musującego wina będzie stanowił idealne towarzystwo. Zdecydowaliśmy się na coś poważniejszego, niż choćby Prosecco i otworzyliśmy butelkę Barone Pizzini Franciacorta Animate NV. Jest to pozycja wyprodukowana oczywiście klasyczną metodą (z wtórną fermentacją w butelece), która stanowi kupaż Chardonnay (78%), Pinot Nero (18%) oraz Pinot Bianco (4%). Dojrzewa na osadzie co najmniej 20 miesięcy. W kieliszku liczne, grube bąbelki. Pachnie owocowo: morelami, jabłkami, brzoskwiniami. Dopiero w drugim kieliszku można wyczuć więcej akcentów drożdżowych, chlebowej skórki. Usta utrzymane w podobnie owocowym, świeżym charakterze. Wino dość proste, nieco brakuje mu głębi, ale i nie można mu odmówić bardzo żywej, soczystej owocowości. Bardzo dobre-.

_DSC7124Do grillowanych szparagów, cukinii, czy kalafiora świetnie sprawdzą się białe wina. Nasz wybór padł na Domdechant Werner Hochheimer Guts-Riesling Trocken (13 Win; 57,07 zł). Już ta podstawowa propozycja (od kilkakrotnie przez nas opisywanego producenta), niesie ze sobą wiele przyjemności. Wyraźnie kwaskowe, lekko mineralne, z akcentami jabłek, z ziołowym tłem, stanowi bardzo udaną interpretację naszego ulubionego białego szczepu. Dobre+. Ze wspomnianych wcześniej warzyw idealnie zagrało ze szparagami, jednak do cukinii, czy kalafiora przydałoby się wino z nieco pełniejszą strukturą.

_DSC7136 Po warzywach oczywiście czas na mięso, u nas tym razem królowała dziczyzna. Do niej spróbowaliśmy w ciagu dwóch dni kilku czerwonych pozycji – Pinota z Nowej Zelandii, Chianti Classico oraz hiszpańską Garnachę. Pegasus Bay Pinot Noir 2009 to bardzo udany przykład najbardziej rozpoznawalnego nowozelandzkiego szczepu. Wino przez 18 miesięcy dojrzewa we francuskich beczkach (z tego jedna trzecia to nowe baryłki). W nosie najpierw mamy sporo niedojrzałych wiśni, później pojawia się więcej śliwek. Usta lekkie, bardzo soczyste, owocowe, z dobrą kwasowością. W finiszu jeszcze nie do końca ugładzone taniny i ziołowość. Wino ma ładną strukturę i koncentrację, ale do grillowanych mięs okazało się mimo wszystko zbyt lekkie. Bardzo dobre-.

_DSC7257Chianti i dziczyzna to klasyczne połączenie i tym razem również nas nie zawiodło. Spróbowaliśmy wina od nieznanego nam do tej pory producenta – Lornano, którego etykiety poznaliśmy dzięki Wojtkowi. Same wina można zakupić u głównego importera Lornano – Magia del Vino z Lublina (w sklepie stacjonarnym oraz internetowym), a także w Enotece Polskiej na Nowym Mieście. Producent ma swoją siedzibę w południowych regionach strefy Chianti Classico, posiada winnice w gminach Castellina in Chianti i Monteriggioni. Łącznie posiadają 28,5 hektarów winorośli w Chianti Classico a także dodatkowe prawie 6 hektarów w Chianti Colli Senesi oraz 9 hektarów w IGT Toscana. Ich Lornano Chianti Classico 2011 (piliśmy z butelki magnum) to 100% Sangiovese, które przez 12 miesięcy dojrzewa we francuskich beczkach. W efekcie mamy nieprzesadzone, nieudziwnione, soczyste i szczere wino. Z lekko podsmażanym owocem, akcentami płatków kwiatów, praktycznie niewyczuwalną beczką. W ustach zaś odnajdujemy wszystko, czego w Chianti należy oczekiwać – solidną kwasowość, średnią koncentrację i dość wyraźne taniny, a przede wszystkim charakterystyczną wiśniową pestkę. Bardzo pijalne, świetnie skomponowane wino. Bardzo dobre.

IMG_6411W związku z tym, że Lidl wprowadził na swoje półki nową ofertę win z Półwyspu Iberyjskiego, dzięki uprzejmości dyskontu, którzy z tej okazji przysłał nam małą paczuszkę z winami i hiszpańskimi delikatesami, jako ostatnie spróbowaliśmy Bodegas Aragonesas Campo de Borja Aragonia Selección Especial 2012 (59,99 zł). Jest to Garnacha sowicie, jak przystało na Hiszpanię, potraktowana beczką. W związku z tym, że okres gorącej miłości do takich klimatów mamy już za sobą postanowiliśmy tę butelkę nieco przechytrzyć i spróbować tego wina lekko schłodzonego, tak pewnie do 16 stopni. Dzięki temu na waniliowa struktura stanowiła jedynie podbudówkę pod śliwkowy owoc, nie przysłaniając go całkowicie. Stopniowo, gdy wino zaczęło się ocieplać pojawiły się nuty dymne (i to wcale nie ze stojącego nieopodal grilla), wędzonka, tytoń. W ustach, jak można było się spodziewać niska kwasowość i delikatne taniny. Tutaj owoc jest jeszcze gęstszy, konfiturowy. Butelka dla lubiących takie mocarne, napinające muskuły wina. Dobre+. Ze względu na niskie taniny i kwasowość nie do końca zagrało z mięsem, bo zostało przez nie przesłonięte, ale o dziwo świetnie nadało się do do grillowanego oscypka, którego słoność wyciągnęła na pierwszy plan słodkawy owoc.

Przekonaliśmy się, że najlepiej sprawdziło się połączenie klasyczne, niektóre nasze eksperymenty nie do końca zdały egzamin. No cóż, uczymy się całe życie, a nie od dziś wiadomo, że dobór wina do jedzenia bywa nie lada wyzwaniem.