Grand Cru 2017 u Mielżyńskiego

Udostępnij ten post

Deszcz nie straszny fanom wina. Tak można by jednym zdaniem podsumować degustację Grand Cru zorganizowaną przez Mielżyńskiego. To był chyba jeden z bardziej paskudnych dni września. Lało jak z cebra, a dodatkowo było po prostu zimno. Nie przestraszyło to jednak prawdziwych miłośników królewskiego trunku, którzy mimo tej psiej pogody tłumnie przybyli na Burakowską. Musimy przyznać, że aura nie sprzyjała kontemplowaniu win, dlatego wyjątkowo szybko przeszliśmy przez prezentowane etykiety, co jednak nie przeszkodziło nam w wyborze kilku ciekawych pozycji.

Weingut Georg Breuer to pewny adres w Rheingau. Ta rodzinna firma prowadzona obecnie przez Theresę Breuer jest w posiadaniu 34 hektarów winnic w Rüdesheim i Rauenthal. Georg Breuer Terra Montosa 2015 (121 zł) to butelka powstająca z owoców z czołowych cru producenta (Berg Roseneck, Berg Rottland, Berg Kaisersteinfels i Berg Schlossberg), ale z nieco gorszych parceli niż te, które są używane do win „single cru„. Jest bardzo surowe i jeszcze nieco zbyt zamknięte. W ustach z piękną mineralnością i czystością górskiego strumienia. Bardzo dobre. Berg Roseneck to pochylone nawet do 60% wzgórze, zdominowane przez kwarcową glebę. Pochodzący z niego Georg Breuer Berg Roseneck 2015 (184 zł) jest gęsty, maślany i oleisty. Do tego całość wzbogacona jest przez mocną kwasowość i piękną krystaliczność. Finisz bardzo długi i w tym momencie utrzymany pod dyktando cytryn i papierówek. To zbyt poważna butelka, aby otwierać ją już teraz. Warto poczekać na to wino 4-5 lat. Bardzo dobre+.

Z naszego ukochanego Piemontu spróbowaliśmy win od Marchesi Anfieri, posiadłości zlokalizowanej w apelacji Monferrato leżącej pomiędzy Asti i Albą. W rękach rodziny znajduje się 21 hektarów obsadzonych przez Barberę, Pinot Nero, Gringolino oraz Nebbiolo. Marchesi Anfieri Sostengo 2016 (62 zł) to właśnie kupaż Barbetry (60%) oraz Pinot Nero. Ta druga odmiana jest starzona przez około 6 miesięcy w beczkach. Dzięki temu powstało wino z ładny owocem: znajdziemy tu mnóstwo wiśni, truskawek i malin. Na podniebieniu dochodzi do głosu również przyjemna kwasowość i radosna, nieskrępowana soczystość. Świetnie sprawdziłoby się do makaronu z pomidorowym sosem. Bardzo dobre-. Już czystą Barberą jest Marchesi Anfieri La Tota 2015 (84,50 zł). To wino dojrzewa przez 8 miesięcy w baryłkach, które mają od roku do 3 lat. Jest lepiej zbudowane od poprzednika, z jednej strony pojawia się jeszcze mocniejsza owocowość (dojrzałe wiśnie), z drugiej również struktura jest poważniejsza. W ustach mamy też nieco nut waniliowych, ale nie przysłaniają one soczystej owocowości. W finiszu dochodzą do głosu solidne, zadziorne taniny. Bardzo dobre.

Tenuta di Collosorbo została założona w Montalcino w 1995 roku przez rodzinę Ciacci. Obecnie obejmuje ona 30 hektarów winnic, w najcieplejszej, południowej części apelacji pomiędzy Sant’Angelo in Colle i Castelnuovo dell’Abate. O ile nie przekonało nas zaprezentowane Rosso di Montalcino z 2013 roku, to już Tenuta di Collosorbo Brunello di Montalcino 2012 (163,50 zł) pokazało klasę. W porównaniu do gorącego rocznika 2011, kolejny rok dał wina lżejsze, z niższym alkoholem i nie tak silnie konfiturową owocowością. Mamy tu więc nuty malin i truskawek, ale mimo wszystko owoc jest delikatnie przesmażony i okraszony nutami pieprzu oraz przypraw. Po chwili pojawia się również nieco liścia laurowego, lukrecji i węgla drzewnego. Wino z niezłym balansem i długim, tanicznym finiszem. Jeszcze młodziutkie, ale już dające sporo radości. Bardzo dobre+.

Nie jesteśmy wielkimi fanami Amarone della Valpolicella, stąd też jakoś do tej pory nie udało się nam wybrać w podróż po tamtejszych producentach. Dlatego jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o Fratelli Tedeschi odsyłamy do posta naszych przyjaciół z bloga Winniczek. My skupimy się na zaprezentowanych winach, które zrobiły na nas spore wrażenie. Tedeschi Maternigo Valpolicella Superiore 2014 (106 zł) to pozycja w której owoc jest nieco schowany za kotarą akcentów ziołowych, ziemistych i dymnych. Dopiero w ustach nuty wiśniowe i czereśniowe wychodzą na wierzch. Całość bardzo soczysta, choć jednak cena wydaje się nieco przesadzona. Bardzo dobre-. Następną pozycją był Tedeschi Amarone della Valpolicella 2013 (179,50 zł) – bardzo młodziutkie, z dużym ładunkiem likierowego owocu, ale dobrze zbalansowanego przez mocną kwasowość. Wina z olbrzymim potencjałem, ale wymagające odłożenia co najmniej na 3-4 lata. Bardzo dobre. Jednak i tak nie może się ono równać z Tedeschi Capitel Monte Olmi Amarone della Valpolicella Riserva 2011 (349 zł). Tu mamy już wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Bogaty, ale nieprzesadzony owoc, piękną gęstość i koncentrację oraz mnóstwo drobnoziarnistych tanin. Do tego zaczynają się rozwijać akcenty ziołowe, pieprzne, wędzone i ziemiste. Już w tym momencie pokazuje przedsmak tego, czym może stać się za dekadę. Znakomite-.

Listarc to jedna z apelacji gminnych wyodrębnionych w ramach Médoc, jednak daleko jej do o wiele słynniejszych sąsiadów takich jak Margaux, St-Julien, czy Pauillac. Tutejsza gleba, ze względu na oddalenie od estuarium Żyrondy, jest znacznie cięższa, zamiast typowych dla Bordeaux żwirów mamy tu więcej wapieni i gliny. Co ciekawe z zaprezentowanych win producenta Château Fourcas Hosten bardziej smakował nam jego druga etykieta – Château Fourcas Hosten Le Cèdres d’Hosten 2010 (99,50 zł). Jest to kupaż 60% Caberneta Sauvignon, 20% Merlota i 20% Caberneta Franc, który dał wino dość lekkie, przyjemnie kwaskowe z nutami porzeczek, oliwek i ołówkowego grafitu. Owocowość nie jest nachalna, ale przyjemnie rozlewa się po całym podniebieniu, gdzie uzupełniona jest o nuty żwirowe i ziołowe.

Château Phélan Ségur to posiadłość w St-Estèphe, która co prawda nie została sklasyfikowana w 1855 roku, ale od kilkunastu lat cieszy się zasłużoną renomą. Rocznik 2014 nie był łaskawy nie tylko dla Bordeaux, ale dla większość europejskich regionów. Château Phélan Ségur 2014 (ponad 300 zł) to wino w którym 64% Caberneta Sauvignon zostało uzupełnione o 36% Merlota. Mamy tu tak typowe dla Bordeaux nuty żwirowe i grafitowe, uzupełnione o ładnie zaakcentowaną kwasowość. Czujemy również czarną porzeczkę wymieszaną z akcentami dojrzałych, lekko podwędzanych śliwek. Taniny na razie mocne, dość agresywne, powinny lepiej poukładać się z czasem. Bardzo dobre+.

Pomimo niesprzyjającej pogody, wina, które Wam opisaliśmy na chwilę rozgrzały nasze serca. Nie ulega wątpliwości, że Robert Mielżyński posiada jedną z najlepszych winnych ofert w Polsce. Choć wiele powiedziano już o cenach tych butelek, to nadal chyba za mało mówi się o ich jakości.