Degustacja win Château Vartely

Udostępnij ten post

O tym, że Mołdawia zasługuje na znacznie lepsze miejsce gdy idzie o jakość win, niż zajmuje w świadomości większości konsumentów, przekonałem się podczas mojej podróży do źródeł, do samego Kiszyniowa, którą miałem przyjemność odbyć jesienią 2015. Jedną z odwiedzonych wtedy winiarni, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie było Château Vartely. Dlatego ucieszyłem się, gdy kilka tygodni temu otrzymałem od Grupy Dom Wina zaproszenie na degustację kilku etykiet tego producenta połączoną z kolacją w restauracji Superiore, podczas której podano nam dania inspirowane mołdawską kuchnią.

Nim jednak przejdziemy do wrażeń jakie wywołały próbowane wina, przypomnijmy sobie kilka faktów na temat mołdawskiego winiarstwa.

Pierwsze archeologiczne ślady uprawy winorośli oraz produkcji wina w Mołdawii datowane są już na 5000 lat p.n.e. Dalszy rozwój winiarstwa przypada na czasy, gdy rejon ten stał się celem kolonizacji najpierw greckiej, a później rzymskiej. Gdy rzymskie legiony, w I wieku naszej ery podbiły obszar zamieszkiwany przez Daków (praprzodków Mołdawian), odkryły na miejscu dość dobrze rozwiniętą kulturę winiarską. Rozwijała się ona w dalszym ciągu w czasach średniowiecza, aż do popadnięcia terenów dzisiejszej Mołdawii w zależność od Imperium Ottomańskiego. Trzy wieki panowania tureckiego to okres stopniowego podupadania produkcji win, co zmieniło się w 1812 rok, gdy ziemie te przeszły pod władanie Cesarstwa Rosyjskiego, a później ZSSR. W krótkim czasie Mołdawia stała się jednym z głównych dostarczycieli wina na rosyjski rynek. W szczytowym okresie nawet co trzecia butelka wypijana w Rosji pochodziła właśnie stamtąd. W międzyczasie, w II połowie XIX wieku, na zaproszenie cara przybyli tutaj francuscy winiarze, którzy zasadzili szeroką paletę międzynarodowych odmian winorośli (która niestety zaczęła stopniowo wypierać lokalne odmiany takie jak: Rara Neagra, Plavi, czy Faetasca).

Pierwsze problemy pojawiły się w latach 80-tych XX wieku, gdy Gorbaczow w walce z alkoholizmem panującym w ZSRR, wprowadził częściową prohibicję. Wiele upraw winorośli zostało wtedy porzuconych. Po odzyskaniu przez Mołdawię niepodległości w 1991 roku, pojawiły się ponowne wyzwania. Większość winnic zostało sprywatyzowanych, ale nowi właściciele nie kwapili się do inwestycji mających na celu podnoszenie jakości produkowanych butelek. Gdy więc Rosja objęła mołdawskie wina embargiem w 2006 roku i zamknięty został główny rynek zbytu (trafiało tam wciąż ponad 50% butelek), produkcja spadła dwukrotnie. Okazało się też, że na rynkach zachodnich butelki te nie są w stanie konkurować z nieco droższymi, ale znacznie lepszymi jakościowo winami z innych krajów. Winiarze wyciągnęli z tego wnioski i kolejne embargo wprowadzone w 2014 roku nie było już tak dotkliwe. W międzyczasie rozpoczęto żmudne prace nad poprawą jakości, a mołdawskie wina stały się bardziej rozpoznawalne w krajach zachodniej Europy, USA, czy nawet w Chinach.

W Mołdawii można wyróżnić trzy główne regiony produkcji win. Jest to leżący w okolicach Kiszyniowa, w centralnej części kraju region Codru, położony na południowym wschodzie, nieopodal Morza Czarnego – Stefan-Voda oraz Valul Lui Traian (Mur Trajana) na południowych stepach. Siedziba Château Vartely mieści się regionie Codru, w miejscowości Orhei, 50 kilometrów na północ od Kiszyniowa. Nazwa „Vartely” w wolnym tłumaczeniu oznacza „lokalne, miejscowe skały”. Nawiązuje do charakterystycznego podłoża, które dominuje w okolicy. Stąd też porażką zakończyły się próby wydrążenia pod siedzibą producenta tuneli na kształt tych, które posiada Cricova (w Mołdawii niemal każdy winiarz chce mieć swoje własne tunele – z lepszym bądź gorszym efektem). Miejscowe skały okazały się po prostu za twarde.

Sama winnica rozpoczęła swoją historią w 2003 roku. Nikt wtedy nie patrzył na jakość, lecz na ilość butelek, którą zdolny był skonsumować rosyjski rynek. Château Vartely od początku postanowił iść na przekór temu trendowi. Obecnie roczna produkcja sięga kilku milionów butelek, z czego aż 90% jest eksportowanych. Areał winnic to 2,5 tysiąca hektarów. Lokalne szczepy stanowią 10%, ale ich udział ciągle rośnie.

Podczas degustacji prowadzonej przez Wojciecha Giebutę mieliśmy okazję spróbować sześciu win z serii Individo (wszystkie dostępne w sieci Dom Wina w jednakowej cenie 49 zł).

Rozpoczęliśmy od wina Château Vartely Individo Traminer Sauvignon Blanc 2015. Podczas wizyty w Vartely miałem okazję próbować rocznika o rok starszego, w którym prym wiodły nuty Traminera. Za to w butelce o rok młodszej to Sauvignon miał przewagę W efekcie powstało wino niezbyt mocno aromatyczne, z delikatnymi nutami zielonych jabłek. O lekkiej strukturze, z bardzo przyjemnie zaznaczoną kwasowością i pojawiającymi się akcentami trawiastymi. Może przydałoby się nieco więcej ciała, ale gdy niedługo (mamy taką nadzieję) będziemy poszukiwali wina na wiosenną posiadówę na balkonie, byłoby jak znalazł. Dobre+.

Kolejną pozycją była ciekawa mieszanka Château Vartely Individo Feteasca Regala Riesling 2015. Tutaj o wiele więcej dzieje się w warstwie aromatycznej, czujemy dojrzałe gruszki i jabłka. W ustach jeszcze mocniejsza kwasowość niż w przypadku poprzedniej butelki (daje o sobie znać charakter Rieslinga), ale poza nią w zasadzie nie można się doszukać czegoś więcej. Całość jest prosta i niestety nie zachwyca niczym szczególnym. Dobre-.

Winogrona użyte do produkcji Château Vartely Individo Rose Cabernet Sauvignon Merlot 2015 pochodzą z winnic zlokalizowanych na południu Mołdawii, gdzie klimat jest cieplejszy i bardziej odpowiedni do uprawy czerwonych odmian winorośli. Wino jest przyjemnie owocowe, odrobinę landrynkowe, ale nie skręcające w stronę karykatury. Na podniebieniu z lekką kwasowością i delikatną goryczką w finiszu. Takie bardzo ugładzone wino środka. Dobre.

Bardzo lubię soczystą owocowość, którą można spotkać w winach z lokalnej odmiany Feteasca Neagra, dlatego najlepszym winem wieczoru było Château Vartely Individo Feteasca Neagra 2015. Z jednej strony bardzo soczyste, spod znaku truskawek i kwaskowych wiśni, z drugiej pojawia się nieco zieloności, która ożywia całość i sprawia, że nie ma się wrażenia picia po prostu soku z winogron. Dodatkowo łagodne, ale jednak zarysowane w finiszu taniny stanowią kolejny kontrapunkt w obrazie tej butelki. Bardzo pijalne, smaczne wino. Dobre+.

O ile poprzednia butelka powstała bez użycia beczki, to dwie ostatnie pozycje dojrzewały już w dębie. W przypadku Château Vartely Individo Rara Neagra Malbec Syrah 2014 połowa wina trafia do francuskich baryłek. Dokładnie tę samą etykietę i z identycznego rocznika piłem na miejscu w Vartely. Teraz wino wydało się nieco lepiej poukładane z nutami czarnych porzeczek, papryki, konfitury ze śliwek. Do tego w ustach zaokrąglone taniny i nieco kwasowości. Poprawne, ale jednak soczysta owocowość poprzednika bardziej przypadła do gustu. Dobre.

Ostatnią pozycją było wino najbardziej skoncentrowane, konfiturowe – Château Vartely Individo Merlot Cabernet Sauvignon 2014. Podczas wizyty w Mołdawii, próbowałem rocznika 2011. W butelce z 2014 mamy nuty czarnych porzeczek, podsmażanych śliwek, ale niestety brakuje kwasowości jak i tanin. Delikatna pieprzność w finiszu to trochę za mało, aby mieć chęć sięgnięcia po kolejny kieliszek. Dobre-.

Degustacja pokazała po raz kolejny że wina z Mołdawii niesłusznie są utożsamiane z niepijalnymi butelkami.  Choć nie wspinają się na wyżyny, to nie mają się też czego wstydzić i od czasu do czasu warto takie wino spróbować. Zwłaszcza, że ich charakter (przypominający wina z południa Europy), zdaje się idealnie trafiać w Polskie gusta smakowe.