Cabernet Sauvignon w Winkolekcji

Cabernet Sauvignon jest obecnie największą pod względem areału upraw odmianą Vitis vinifery na świecie. Mimo to (a może właśnie z tego powodu) do naszych kieliszków trafia nadzwyczaj rzadko. W pewnym stopniu odpowiada za to dominujący styl produkcji wina – dość skoncentrowane, z typowymi nutami porzeczek i papryki, zazwyczaj szczodrze potraktowane beczką i z niewysoką kwasowością. To nie do końca nasza bajka.
Podczas degustacji Cabernetów zorganizowanej przez Winkolekcję, Sławek Chrzczonowicz próbował nas przekonać, że jednak da się nich wykrzesać jakąś energię oraz czar. Rozpoczęliśmy nietypowo, od wina z Polski, z robiącej coraz większą karierę Winnicy Turnau. Więcej pisaliśmy o niej przy okazji niedawnych Winnych Wtorków i degustacji Chardonnay. W przypadku Winnica Turanu Cabernet 2015 (90 zł) wbrew sugerującej to nazwie, w kieliszkach wcale nie mieliśmy Caberneta Sauvignon, ale lepiej sprawdzające się w polskich warunkach klimatycznych odmiany Cabernet Cortis (krzyżówka Caberneta Sauvignon oraz Solarisa), Cabernet Dorsa (mieszaniec CabSa i Dornfeldera) oraz Cabernet Cantor (który co ciekawe w ogóle nie ma wśród swoich przodków Caberneta Sauvignon). Wino pachnie dojrzałymi wiśniami, ale jest też sporo nuty łodygowych i liściastych. Po chwili wychodzi więcej ziół oraz akcentów dymnych. W ustach znacznie mniej ciekawe, płytkie i z niską koncentracją, a dodatkowo w finiszu suche i gorzkawe. Dobre.
Wracając do głównego bohatera wieczoru to uważa się, że szczep powstał w XVII wieku jako spontaniczna krzyżówka Caberneta Franc oraz Sauvignon Blanc. Początkowo znany był pod nazwą Vidure, a określenie Cabernet Sauvignon pojawiło się po raz pierwszy w 1783 roku. Pierwsze udokumentowane nasadzenia miały miejsca w nie byle jakich posiadłościach, bo w Château Latour oraz Château Mounton.
Kolejne otwarta butelka pochodziła z Chile, a dokładnie z Doliny Colchagua. Aresti Cabernet Reserva Special Release 2014 (39,90 zł) ma bardzo otwarty, owocowy zapach pod dyktando śliwek i dojrzałych wiśni. W ustach ponownie na pierwszy planie pojawia się konfiturowa owocowość, tym razem z domieszką pieprzu i przypraw. Kwasowość mogłaby być nieco wyższa, ale patrząc przez pryzmat ceny, jakość tego wina jest naprawdę niezła. Dobre.
Choć jak wspominaliśmy, Cabernet Sauvignon jest najpopularniejszą czerwoną odmianą na świecie, wbrew pozorom bardzo trudno jest znaleźć wino w 100% wyprodukowane z tej odmiany. Dlatego Casa Bianchi Cabernet Sauvignon 2014 (55 zł) był jednym czystym CabSem tego wieczoru. Rodzina Bianchi pochodzi z Włoch (wielu winiarzy produkujących wina w Nowym Świecie to potomkowie winiarzy z krajów europejskich), obecnie w jej posiadaniu jest 350 hektarów winorośli. Owoce podlegały 3-tygodniowej maceracji, a wino przez 12 miesięcy dojrzewa w beczkach z francuskiego dębu (80%) oraz drewna amerykańskiego (20%), z tego 1/3 stanowią nowe baryłki. W efekcie powstał Cabernet Sauvignon w nielubianym przez nas, smoliście beczkowym stylu. Mamy więc mnóstwo wanilii, węgla drzewnego i wędzonki. Przez tę szatę praktycznie nie jest w stanie przebić się owoc. Średnie.
Wielu winiarzy produkujących wina z Caberneta Sauvignon probuje ścigać butelki wytwarzane w Bordeaux, które uchodzi za ojczyznę odmiany. Taki pościg widać też było w przypadku Casa Lapostole Cuvee Alexandre Cabernet 2013 (92 zł). O aspiracjach winnicy świadczy też fakt, że przez długie lata jej konsultantem był Michel Rolland, jeden z najsłynniejszych bordoskich winemakerów. W przypadku tego wina 85% Caberneta Sauvignon zostało uzupełnionych o 14% Merlota i 1% Caberneta Franc, które przez rok dojrzewały we francuskich beczkach (26% nowych). W zapachu rzeczywiście przewijają się reminiscencje win z Bordeaux, mamy tu więc liście czarnej porzeczki, lukrecję, anyż, pieprzność i przyprawy. W ustach pełne, skoncentrowane, ale zbyt słodkie i bardzo miękkie, pluszowe. Nieco zbyt ekspresyjne, narysowane sztuczną kreską. Dobre.
Choć sława Caberneta narodziła się w regionie nad rzekami Garonną i Dordogne, obecnie z uwagi na coraz cieplejszy klimat, zaczyna tam przegrywać rywalizację z Merlotem. Z głównego składnika bordoskich kupaży staję się coraz częściej jedynie dodatkiem. Merlot jest też zazwyczaj dominującym elementem tzw. „drugich win”, wypuszczanych przez wiele château z owoców z młodszych krzewów, lub nieco gorszych parceli. Dlatego zaskoczył nas skład Château Faget Saint-Estèphe 2012 (87 zł), czyli drugiego wina posiadłości Château Domeyne, gdzie mogliśmy znaleźć 60% Caberneta Sauvignon, 35% Merlota oraz 5% Caberneta Franc. Pachnie przyjemnie, leśnym igliwiem, żwirem, przyprawami i roztartym w dłoniach pieprzem, jednak w smaku jest zaskakująco rozwodnione. Koncentracja jest strasznie niska, ma mało owocowości i ogólne odczucie jest bardzo zamglone, niewyraźne. Dobre-.
Klimat panujący w regione Stellenbosch w RPA przypomina ten znany z południa Europy, choćby z Apulii. Stąd obecność w takim miejscu Caberneta Sauvignon może nieco dziwić. Okazuje się jednak, że Delheim Grand Reserve 2013 (129 zł) było jednym z najprzyjemniejszych win wieczoru. Co prawda w pierwszej chwili w zapachu czuć nieco za dużo alkoholu, ale na podniebieniu jest znacznie lepsze. Soczyście owocowe, z bardzo ładną kwasowością i świetnie zaakcentowanym wiśniowym owocem z dodatkiem nut miętowych. Trudno doszukać się w nim smaków typowych dla odmiany i może dlatego tak przypadło nam do gustu. Intensywne, soczyste w punkt. Dobre+.
O tym, że Alto Adige to miejsce gdzie powstają nie tylko świetne wina białe, ale i bardzo ciekawe czerwienie przekonaliśmy się już nie raz. Choć z Górnej Adygi zdecydowanie bardziej wolimy leciutką Schiavę, czy soczystego Lagreina, to również pochodzące stamtąd Pinot Nero, czy Cabernety stoją zwykle na bardzo wysokim poziomie. Nie inaczej jest w przypadku Lageder Löwengand Cabernet 2011 (219 zł). Wino to było przez nas próbowane jesienią, a teraz ponownie okazało się najlepszym winem dnia. Bardzo dobre+.
Casa Bianchi Enzo Bianchi Cabernet Sauvignon 2012 (209 zł) to wino oznaczone jako Gran Cru posiadłości. Jest to kupaż 87% Caberneta Sauvignon, 5% Malbeca, 4% Merlota oraz 4% Petite Verdot. Zebrane owoce przez dwa dni przechodzą macerację przedfermentacyjną, a sama właściwa fermentacja trwa 3-4 tygodnie. Następnie przez 18 miesięcy wino dojrzewa we francuskich baryłkach. Owocowość jest bogata, ale przy tym bardzo elegancko ułożona. Czujemy świeże i soczyste truskawki, wiśnie i maliny. Do tego odrobina waniliowej posypki i delikatnie mgnienie ziół. Bardzo stylowo wykonane wino, w którym wszystko jest na swoim miejscu. Bardzo dobre-.
Mieliśmy nadzieję nad odkrycie drugie dna Caberneta. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Wina w większości potwierdziły stereotypowy obraz odmiany, który zapewne przypadnie do gustu zwolennikom takiego stylu. My opuszczamy te rejony winnego świata i idziemy poszukać pozycji bardziej zwiewnych i ulotnych.