Winna Żona – nowy winebar na Pradze

Udostępnij ten post

O ile od dawna Warszawa obfituje w świetne restauracje (gdzie napijecie się dobrego wina), to cały czas odczuwamy niedosyt jeśli chodzi o bardziej „codzienne”, niezobowiązujące winebary. Szeroka oferta win na kieliszki, zimne i ciepłe przekąski, którymi najlepiej można się podzielić z przyjaciółmi – to dla nas idealne miejsce. Na szczęście jedno z nich otworzyło się właśnie na Pradze.

Trzeba w tym miejscu przyznać, że Praga powoli wyrasta na arcyciekawe miejsce pod względem winiarskim. Istniejące od kilku lat Źródło, niedawno otwarte Brać polskie wina i teraz Winna Żona (zlokalizowana dokładnie na ul. Mińskiej 40) tworzą już naprawdę solidny trójkąt.

Lokal jest już oficjalnie otwarty dla gości od środy, a my mieliśmy okazję poznać zarówno winiarskie jak i kulinarne menu podczas ubiegłotygodniowego, przedpremierowego otwarcia, na które zostaliśmy zaproszeni.

Dwanaście styli – dwanaście win

Za kartę win w tym miejscu odpowiada Mariusz, którego mogą pamiętać bywalcy Mielżyńskiego na Burakowskiej. Jego pomysł jest błyskotliwy w swojej prostocie. W regularnej karcie ma znajdować się dwanaście win, prezentujących dwanaście różnych styli. Przychodzący klient nie musi więc znać konkretnych etykiet, a wino zostanie dopasowane właśnie do stylu, smaku którego szuka. Same etykiety będą rotować, aby zapewnić różnorodność i sprawić, że goście będą mogli (i pewnie chcieli) spróbować czegoś nowego.

Oprócz tego zawsze będzie też możliwość otwarcia innych butelek spoza aktualnej karty, zwłaszcza, że Winna Żona jest samodzielnym importerem butelek od Dobrá Vinice z Moraw i piemonckiego producenta Rocco di Carpeneto.

W karcie mają znajdować się trzy wina musujące, z zasady ma to być cava, szampan i pet-nat. Na starcie Katalonię reprezentuje Can Ramon Clos Lentiscus Blanc Brut Nature (87/100), przyjemnie jabłkowe, ale i marcepanowe, drożdżowe, z ciekawym, słonym finiszem. Formalnie nie jest to cava, a po prostu wino musującej z Katalonii, ale jakość pozostaje zachowana. Mariusz śmiał się też, że choć obecnie w karcie nie ma też szampana, to mamy wino musujące od Francuza, a konkretnie od Jana Smolisa – Smolis Brut. Jeśli zaś chodzi o pet-nata, to mamy tu dobrze nam znaną etykietę Dobrá Vinice Creme de Parc National 2020 (90/100) – świetnie kwaskowe, orzeźwiające wino, z nutami kiszonych cytryn, pigwy i sosu sojowego.

Kolejnym elementem tej układanki mają być trzy wina białe. Aromatyczną pozycję zajął Quinta da Alorna Sauvignon Blanc 2021 (87/100). To ciekawy pomysł, bo nie pamiętam kiedy ostatnio piłem ten szczep w wydaniu portugalskim. Wino jest typowe, agrestowe i szparagowe, z lekko słodkawymi ustami i gorzkawym, grejpfrutowym posmakiem. Dalej mamy coś bardziej kwaskowego – Winnica Jadwiga Chardonnay 2022 (88/100), jak na odmianę ładnie soczyste i rześkie, jabłkowe, ale też z delikatnie maślanym i woskowym ciałem. Beczkową bielą było hiszpańskie verdejo w wersji crianza, ale tej pozycji akurat nie próbowałem.

Zgodnie z najnowszymi trendami nie zabrakło wina pomarańczowego i to znów z Polski. Winnica Słońce i Wiatr Seyval 2022 (88/100) to pozycja, w które maceracja na skórkach trwała aż 40 dni, ale w zasadzie wydaje się, że ten okres był znacznie krótszy. W nosie wino jest dalej po owocowej stronie, dopiero w ustach staje się bardziej surowe, herbaciane, z drapiącą końcówką.

W karcie mają być również dwa wina różowe i na razie oba też reprezentują polskie winiarstwo. Tym lżejszym jest Winnica Miłosz Pandemiczny Róż 2021 (90/100), z przyjemnymi nutami wiśni, poziomek i cytryn, które rozwijają się na ziołowym tle. Kolor jest rzeczywiście bardzo delikatny, jedynie lekko łososiowy. W ustach odświeżające, wyraźnie kwaskowe, wręcz cytrynowe. Drugą pozycją była Skarpa Dobrska Anemone 2021, niesamowicie ciekawe wino już od strony technicznej, bo jest to johanniter macerowany ze skórkami zweigleta, kolorem przypominającym choćby Cerasuolo d’Abruzzo. Niestety pozycja to okazała się dla gości na tyle ciekawa, że schłodzone butelki skończyły się nim miałem okazję do nich dotrzeć.

Również w przypadku czerwieni do wyboru będą trzy pozycje. Wersja owocowa to ponownie Skarpa Dobrska Adonis Zweigelt 2020 (89/100), wino wyraźnie ziemiste, ale też porzeczkowe i wiśniowe, odrobinę leśne. W ustach świeże, soczyste i radosne, typowe dla odmiany. W karcie ma być miejsce również na nietypową, freakową czerwień, na razie w wersji Rocco di Carpeneto Rataraura 2021 (88/100). Jest to naturalizująca barbera, dojrzewająca przez 16 miesięcy w terakotowych amforach. Wino rzeczywiście osobliwe, mocno kwaskowe, ale też z solidnym garbnikiem i akcentami podsuszanych wiśni oraz śliwek. Raczej kulinarne, niż do popijania solo. Ostatnią czerwienią ma być coś beczkowego, bardziej tradycyjnego a więc Brunel de la Gardine Vacqueyras 2021 (89/100). Rzeczywiście to klasyczne w wyrazie wino, z nutami wiśni, wyraźną wanilią, dymem, jeszcze dość zamknięte, przytłumione przez beczkę.

A co do wina?

Tego wieczoru mogliśmy spróbować również dań, które w identycznej wersji będą dostępne w karcie. Ta przybrać zaś ma coraz popularniejszą postać „talerzykową”. Bedą to więc niewielkie porcje, tak aby można było zamówić kilka pozycji, postawić na środku stołu i aby każdy z siedzącym przez nim mógł się nimi częstować.

Praktycznie wszystkie spróbowane dania były świetne, bardzo charakterne, aromatyczne, pełne smaku. Na moją szczególną uwagę zasłużyła choćby gotowana biała fasola w esencjonalnym wywarze, posypana smażoną bułką tartą. Przypomniała mi danie, które kilka lat temu jadłem w Toskanii. Świetny był również pieczony bakłażan oraz pieczony kalafior (danie obecnie dość popularne, ale często zbyt mdłe – tutaj było arcysmaczne) oraz sałatka z ośmiornicą. Do tego sporo dipów i sosów, tak, że nawet zamawiając do nich po prostu pieczywo mamy feerię smaków.

Winna Żona to koncept, który moim zdaniem ma wielkie szanse na sukces. Karta win jest przemyślana, łączy w sobie praktycznie wszystkie obecnie najbardziej chwytliwe trendy (polskie wina, wina naturalne, musiaki) w przyjemnie pijalnych, nieprzekombinowanych wersjach. Do tego pyszne jedzenie, które jednak wskakuje na poziom wyżej niż prosta selekcja serów i wędlin. Już żałuję, że mamy tak daleko na Mińską.

Zobacz więcej naszych podróży