Nasciri – Kalabria spod znaku soczystego owocu

Kalabria to było miejsce, do którego koniecznie chcieliśmy wrócić. W poprzednim roku spędziliśmy tam ledwo dzień w drodze na Sycylię, dlatego tym razem zaplanowaliśmy dłuższy pobyt. Jak wrażenia? Przede wszystkim rzuca się w oczy duża różnorodność Kalabrii. Od zielonego, turystycznego zachodniego wybrzeża, po suche, bardziej dzikie i też bardziej zaniedbane wybrzeże wschodnie. Bez wątpienia najjaśniejszym punktem kalabryjskiej przygody był czas spędzony z Domenico w jego winiarni Nasciri nieopodal Gerace.
Gerace – miasto dziesiątek kościołów
Gerace to jedno z bardziej urokliwych miasteczek, jakie odwiedziliśmy na południu Włoch. Jest zlokalizowane na górującym nad okolicą skalistym wzgórzu sięgającym 470 metrów. Legenda głosi, że miasto powstało w X wieku, gdy mieszkająca bliżej wybrzeża ludność szukała obronnego miejsca, gdzie będzie można odpierać najazdy Saracenów, którzy regularnie zapuszczali się w te okolice. Badania pokazują jednak, że prawdopodobnie Gerace jest jeszcze starsze i pierwsze ślady osadnictwa sięgają czasów rzymskich. W kolejnych wiekach dzieliło burzliwe losy Kalabrii, stając się na przemian własnością Bizancjum, Normanów, aż wreszcie Królestwa Neapolu, w którego skład wchodziło aż do zjednoczenia Włoch.








Niegdyś chlubą tego w sumie niewielkiego miasteczka była imponująca ilość 128 istniejących w jego obrębie kościołów. Do dzisiaj zachowało się ledwie kilka z nich, na czele z urokliwą normandzką katedrą z X wieku.
Do tego obowiązkowym punktem odwiedzin jest Bar Del Tocco Di Rinaldis Giuseppe, zlokalizowany na Piazza del Tocco. Domenico poradził nam spróbować tamtejszej granity, która rzeczywiście może się równać z pysznościami, które próbowaliśmy ze słynącej z najlepszej granity Sycylii.



Susza – potężny problem dla miejscowych rolników
Jadąc do Gerace z okolica Vibo Valentina, gdy tylko przekroczyliśmy masyw Aspromonte, ukazał się nam zupełnie inny krajobraz. Już w samochodzie rozmawialiśmy jak żółte, wysuszone były wzgórza widziane za oknami. Nawet nie musieliśmy pytać o to Domenico, który sam zaczął opowiadać o suszy, która nawiedziła region.
W tym roku deszcz nie padał od marca, a dodatkowo okolica jest bardzo wietrzna, co tym bardziej nasila parowanie wszelkiej wilgoci. Gdy Domenico pokazywał nam tegoroczne winogrona, niemal chciało nam się płakać, bo tak malutkich, nierozwiniętych, spalonych słońcem owoców chyba nie widzieliśmy do tej pory. Najbardziej szkoda było młodziutkich winorośli, które zostały nasadzone rok wcześniej. Mają one jeszcze nierozwinięty system korzeniowy i może się okazać, że niektóre z nich obumrą i będą musiały zostać wykarczowane.





W takim gorącym i suchym klimacie Domenico nawadnia swoje winnice, choć stara się tego nie robić częściej niż 3-4 razy w sezonie wegetacyjnym. W tym roku zrobił to jedynie raz, potem stwierdził, że i tak nie ma to sensu, a cenną wodę (której w studniach też brakuje) woli zachować dla drzew oliwnych, które są również istotnym elementem jego gospodarstwa – Domenico posiada 7,5 ha winnic i drugie tyle drzew oliwnych i jak sam powiedział kocha oliwę tak samo jak swoje wina.
Tą miłość do produktów, które wytwarza, widać zresztą na każdym kroku. O swoich winach Domenico opowiada z dumną, zdaje się jakby były niemal jego dziećmi. Początkowo trochę nieśmiały i nieufny, później się otworzył. Spędziliśmy z nim prawie pół dnia na degustacji, lunchu przygotowanym przez jego mamę i rozmowach (zwłaszcza, że dodatkowo na miejscu spotkaliśmy polsko-francuską parę, która też przyjechała w odwiedziny, więc tematów pojawiało się mnóstwo). Domenico opowiedział nam o swojej pasji muzycznej (w rogu salki, gdzie próbowaliśmy win stała perkusja, na której lubi sobie pogrywać), o problemach z pracownikami, czy innych wyzwaniach życia na kalabryjskiej prowincji.
Mimo tych trudności widać też, że Domenico jest w Gerace szczęśliwy. „Zobaczcie na to czysto niebo” – powiedział nam, opowiadając, że w promieniu kilkunastu kilometrów nie ma tutaj żadnej większej fabryki. Rzeczywiście, niebo było doskonale błękitne, a poza szelestem gałęzi drzew i świergotem ptaków, które na odsłoniętym kawałku wzgórza zakładają swoje gniazda, do naszych uszu nie dochodziły żadne inne odgłosy.

Wina naturalne, ale z kontrolą
Na przykładzie wspomnianej irygacji widać, że Domenico nie może sobie pozwolić na pełen freestyle. W tak gorącym klimacie, jeśli chce tworzyć wina z niskim alkoholem i soczystym owocem (a jak mówił, taki jest jego cel), musi bardzo uważnie podchodzić do winifikacji. Stąd o ile nie używa on żadnej chemii na winnicy, to na przykład stosuje kontrolę temperatury podczas fermentacji, nie jest ona zupełnie spontaniczna. Nie używa beczek ani coraz popularniejszych amfor, bo jak mówi jeszcze nie nauczył się obchodzenia z nimi i nie do końca też widzi, co mogłyby one dać jego winom. Na razie więc wszystkie wina dojrzewają w stali. Poziom siarkowania jest minimalny, wina nie są też klarowane, ani filtrowane.
Spróbowane wina
Wina Nasciri są dostępne w Polsce w ofercie SlowRaw z Gdańska. Co prawda Marcin, ich importer, skupia się na segmencie HoReCa, ale jeśli do niego się odezwiecie, to na pewno podpowie, gdzie możecie je dostać. Pamiętajcie też, że z uwagi na wspomnianą suszę, rocznik 2024 będzie niestety bardzo limitowany.
Do Włoch podróżowaliśmy na własny koszt, w degustacji wzięliśmy udział na zaproszenie producenta.
Nasciri Pizifaini Frizzante Bianco 2022
To lekko tylko musujący pet-nat powstający z greco bianco i falanghiny. Wtórna fermentacja jest wzbudzana poprzez dodanie do stalowego zbiornika schłodzonego moszczu, po czym wino trafia do butelek, gdzie fermentacja dobiega końca, tworząc bąbelki.


Bardzo przyjemny, świeży aromat, w którym mamy nuty polnych kwiatów, jabłek, cytryn i odrobinę mirabelek. Usta początkowo trochę szorstkie, ziołowe, potem wychodzi więcej cytrusowej owocowości i dobra kwasowość. Żywe, soczyste wino, ale mające też całkiem niezłą strukturę. Idealne na taras, ale sprawdzi się też choćby z grillowaną rybą. Bardzo dobre- (89/100).
Nasciri Pizifaini Frizzante Rosato 2022
Różowa wersja musiaka to mieszanka calabrese nero (pod tą nazwą ukrywa się znane z Sycylii nero d’avola), gaglioppo i greco nero. Winifikacja jest taka sama, jak w białej wersji.


Świetne wino, pełne radości, dobrej energii i fantastycznego owocu. Mamy tutaj dużo malin, poziomek i kwaskowych wiśni, a do tego odrobinę świeżych ziół. Na podniebieniu mocno kwaskowe, lekko porzeczkowe, ale w finiszu znajdziemy nawet lekkie taniny. To butelka z tych, które okazują się puste nie wiadomo kiedy. Bardzo dobre+ (91/100).
Nasciri Vinu I Casa Bianco 2023
W tym już spokojnym winie mamy te same odmiany, co w pierwszym musiaku. Owoce były krótko macerowane ze skórkami.


Dzięki niskiemu alkoholowi (10,5%) smakuje niemal jak owocowy sok. Mamy tutaj pięknie żywe tony moreli i gruszek, do tego kwasowość, która nie jest co prawda wysoka, ale wystarczająco ożywia wino. W finiszu wychodzi też trochę świeżych, śródziemnomorskich ziół. Bardzo kulturalne, lekkie i apetyczne wino. Bardzo dobre- (89/100).
Nasciri Vinu I Casa Macerato 2022
Kolejne wino to już „pomarańczka”, gdzie odmiana greco bianco była macerowana ze skórkami przez 5 dni.


Ładnie aromatyczne, głównie brzoskwiniowe, z dodatkiem akcentów suszonych ziół oraz kiszonych cytryn. W ustach dochodzi skórka pomarańczowa, suszona czerwona herbata i lekko przyprawowy finisz. Dodatkowo można dostrzec tutaj pewną mineralność, co w winach macerowanych nie jest częstą obserwacją. Bardzo dobre (90/100).
Nasciri Chillu chi’volimu 2022
Pierwsza z czerwieni to tak naprawdę miks różnych odmian (niektórych nawet nie zidentyfikowanych) ze specyficznej działki zasadzonej przez dziadka Domenico, gdzie krzewy winorośli rosną między drzewami oliwnymi. Niegdyś ten sposób uprawy był bardzo popularny, aby nie tracić ani metra kwadratowego cennej gleby. Obok siebie były też sadzone różne odmiany winorośli. Domenico postanowił zachować tę parcelę jako hołd dla tradycji. Maceracja była króciutka, ledwie 3-dniowa, dodatkowo 20% winogron trafiło do kadzi bez rozgniatania gron.


Znów mamy tutaj świetnie owocowe wino, pełne kwaskowych śliwek, malin i świeżych czereśni. Do tego pojawiają się nuty czerwonych kwiatów, czeremchy i żurawiny. Całość wspaniale soczysta, energetyczna, bezpretensjonalna i wibrująca w ustach. Takie lekkie czerwona wina kocham. Oczywiście podawajcie je schłodzone. Bardzo dobre+ (91/100).
Nasciri Assai Amuri Calabria 2022
Ostatnie ze spróbowanych win po przetłumaczeniu nosi wdzięczną nazwę „tyle miłości”. Jest to mieszanka 80% aglianico i 20% greco nero (magliocco).


W porównaniu do poprzednika owoc jest gęstszy, słodszy, idący w tony dojrzałych wiśni, poruszanych śliwek. Natomiast dalej towarzyszy mu duża soczystość i świetna kwasowość. Gdy wino nabierze więcej tlenu, wychodzą też nuty leśne, a nawet suszone borowiki. W finiszu z zauważalnymi, żywymi garbnikami. Bardzo dobre+ (91/100).
Nie spodziewałem się znaleźć na niemal samym południu Włoch win tak pełnych świeżości i soczystego owocu, jak te od Domenico. To było moje jedno z większych tegorocznych odkryć, a tym bardziej się ucieszyłem, gdy się okazało, że te wina są dostępne w Polsce.