Matera – miasto, w którym się zakochałam

Jakbym miała wskazać swoje najpiękniejsze odkrycie wakacji 2023, to bez zastanowienia byłaby to Matera. Bardzo żałuję, że spędziliśmy tam tak mało czasu. Jednak z drugiej strony wystarczająco na tyle, by się nią zachwycić i obiecać sobie, że tam jeszcze wrócimy!
Wojtek opisując ostatnio swoje wrażenia z pobytu w Bari, wspomniał, że możecie wybrać się stamtąd na wycieczki do Alberobello czy do Matery. Wykorzystam to, by zabrać Was dziś właśnie do tej drugiej.
Gdzie leży Matera?
Matera leży w Bazylikacie we Włoszech, czyli jesteśmy w południowym regionie, położonym tuż obok Apulii. W wielu źródłach natkniecie się na informację, że Matera jest trzecim najstarszym miastem na świecie, to jednak nieprawda. Podaje się za najstarsze we Włoszech. Cały problem polega na tym, że do dziś naukowcy nie są w stanie się zgodzić co do tego, kiedy zbocza Matery zostały zasiedlone po raz pierwszy. Trzeba zatem pozostać przy niekwestionowanej teorii, że jest na liście najdłużej zamieszkanych miast na świecie.
Wojtek wspominał Wam już, że możecie sobie zrobić wycieczkę autobusem do Matery, bazując de facto w Bari, my natomiast to miasto odwiedziliśmy wracając samochodem z Sycylii.



Kilka ciekawostek o Materze
Zacznijmy może od kilku ciekawostek na temat tego magicznego miasta, bo warto wiedzieć, że:
Matera to prawdziwa filmowa arena
Ze względu na swoje położenie i zasoby architektoniczne Matera bardzo często jest wybierana jako filmowa sceneria. Najbardziej znane z nakręconych tu filmów to „Pasja” Mela Gibsona, „Ewangelia według św. Mateusza” Pasoliniego, „Ben-Hur” (z 2016 r.). Jej nieziemskie i starożytne piękno porównywane jest do Jerozolimy i rzeczywiście w wielu produkcjach jest stylizowana właśnie na to miasto. Matera, jako miasto wykute w skałach to również jedno z miejsc, gdzie kręcono „Nie czas umierać” z serii Jamesa Bonda.
Matera i jej trudna historia
Współcześnie stare miasto zachwyca (na mnie zrobiło ogromne wrażenie) romantyczną grą świateł, która, kiedy tylko zapada zmrok, potrafi dobrze nastroić. Klimat miasta tworzą też piękne, brukowane uliczki, z ukrytymi niewielkimi galeriami sztuki i czającymi się wszędzie kotami. Do tego co rusz macie przytulne kafejki i klimatyczne restauracje.
Kiedy mówimy o zwiedzaniu Matery, mamy na myśli stare miasto, bo to one ma znaczenie historyczne i trudną historię.



Warto pamiętać, że niezwykle długa historia Matery daleka jest od przytulnego klimatu, który dziś tak doceniamy.
Mieszkanie w tych kamiennych, często zawilgoconych, wykutych w wapiennej skale grotach, bez kanalizacji i ogrzewania było kiedyś nie lada wyzwaniem. Bieda i śmiertelność to najpowszechniejsze określenia, jakimi była obarczona Matera jeszcze do połowy XX wieku. Takie warunki bytowe nierzadko wywoływały choroby. W artykule Travel Magazin przeczytałam, że jeszcze w latach 40. XX wieku umierało tam aż 50% nowonarodzonych dzieci. Sytuacja ta w końcu skłoniła rząd do podjęcia radykalnych działań. W latach 50. wprowadzono ustawę nakazującą mieszkańcom Matery opuszczenie starych dzielnic i przeniesienie się do nowocześniejszych budynków. Kwestią dyskusyjną pozostaje fakt, czy wówczas taka reakcja przyniosła oczekiwany efekt.
Dopiero w latach 80. XX wieku rozpoczęto prace renowacyjne opuszczonych domów. Obecnie w niektórych z nich znowu mieszkają ludzie, a kolejne zostały przekształcone w hotele i pensjonaty, restauracje (w jednej zjedliśmy kolację) i we wspomniane już galerie sztuki.
Od 1993 roku miasto zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Matera to miasto miliona schodów
Tutaj nie będę Was oszukiwać, bo jeśli nie lubicie się wspinać i spacerować schodami, to w Materze możecie mieć dość zwiedzania. My odwiedziliśmy ją w czerwcu, trafiliśmy na rozpoczynający się upał, który dał nam się we znaki.









Stara część miasta, czyli Sassi (wł. sasso to kamień) podzielona jest na dwie części: Sasso Caveoso oraz Sasso Barisano. I musicie wiedzieć, że to nie jest typowe włoskie miasteczko, jakie być może znacie. Nie znajdziecie tu handlowych uliczek, zielonego parku, pałacyków, czy życia tętniącego przy pizzeriach.
Oczywiście w nowszej części miasta nadal spotkacie typowe grupy starszych osób – przyglądające się turystom, przepełnione lodziarnie czy dzieciaki biegające na Piazza Vittorio Veneto. Trzeba też przyznać, że dzięki wydarzeniom artystycznym i festiwalom Matera jest miastem niezwykle aktywnym. Podobno szczególnie ukochany jest tu jazz, co szybko rozszyfrujecie po wielu plakatach zapowiadających różne koncerty. Jedno z takich muzycznych spotów mieści się w starym kamieniołomie Cava del Sole.
Nie mam dla Was żadnej dobrej podpowiedzi, jak zwiedzać miasto. My w swoim stylu gubiliśmy się w labiryncie uliczek, które co chwila zmieniały swoją wysokość. Taki spacer sprawił nam dużą frajdę i taki Wam rekomenduję.
Gdzie spaliśmy w Materze?
Kilka tygodni przed wyjazdem Booking poinformował nas, że poprzednia rezerwacja została odwołana przez właścicieli i w związku z tym przedstawił nam kilka innych propozycji. Tak właśnie trafiliśmy do cudownego miejsca, ze smacznym śniadaniem i wspaniałą obsługą samej właścicielki. Masseria Torre Spagnola Matera, to miejsce w iście murgijskim stylu. Swoją nazwę zawdzięcza potężnej wieży, zbudowanej w okresie hiszpańskiego panowania. Malownicza posiadłość miała też strategiczne znaczenie dla kontroli szlaków komunikacyjnych Matery z terytorium Apulii. Historia tego miejsca jest znacznie ciekawsza, dlatego więcej wzmianek znajdziecie na stronie hotelu.

Gdzie jedliśmy?
Od właścicielki Masseria Torre Spagnola Matera dostaliśmy nie tylko listę miejsc, które warto odwiedzić, ale i polecenia lokalnych restauracji. Dzięki jej rekomendacji kolację zjedliśmy w całkiem smacznej Osterii Pico, gdzie w typowej jaskinii macie do dyspozycji lokalne menu i wina. Tu też mieliśmy do czynienia z kolejnym przykładem życzliwości lokalsów, bo gdy zamówiliśmy butelkę wina i okazało się, że jej zabrakło, to obsługa zaproponowała w cenie tej pierwszej butelkę dwa razy droższą. Na dodatek duża włoska rodzina, która usiadła tuż obok nas, właściwie przejęła z zachwytem opiekę nad naszym psem.





Na przystawkę zjedliśmy miejscową, pieczoną paprykę (wcale nieostrą), potem królika pieczonego i orecchiette con rape. Przypominam, że macie już u nas przepis Wojtka na Orecchiette con le cime di rapa klasyka z Bari.
Druga strona kanionu
Po namowach właścicielki z Masseria Torre Spagnola Matera następnego dnia pojechaliśmy na drugi brzeg wąwozu, by zobaczyć Materę z innej strony. Znajduje się tu Park Regionalny Murgia – a w nim groty oraz pozostałości po blisko 150 kościołach. Znajdziecie tu wiele szlaków trekkingowych. Latem szczególnie pamiętajcie o SPF 50, wodzie i okryciach głowy. Nas upał skutecznie przegonił.





W podsumowaniu nie będę oryginalna, bo uważam, że zdjęcia nie oddają tego, jakie to miasto jest wyjątkowe i jakie zostawia wspomnienia. To miejsce jest niepowtarzalne, absolutnie unikatowe w każdej skali. Wiem jedno, wrócimy tam po więcej!