Enclos des Anges – wina o rockowej duszy

Udostępnij ten post

Do Richarda i Marjorie chcieliśmy wybrać się już w 2018 roku, podczas naszego pierwszego pobytu na Korsyce. Wtedy jednak nie udało się nam zgrać kalendarzy, ale zaległości nadrobiliśmy w tym roku. Bardzo nam zależało na tej wizycie, bo Enclos des Anges to jedne z najciekawszych win na wyspie.


Irlandczyk na Korsyce

Od chwili przekroczenia progu winiarni Enclos des Anges wyraźnie widać, że to odjechane miejsce. Centralną pozycję sali degustacyjnej wcale nie zajmują bowiem wina, czy tradycyjny blat za którym się je degustuje, ale perkusja. Ta zagadka szybko się rozwiązała. Marjorie, która prowadziła z nami degustację opowiadała, że Richard jest pasjonatem muzyki, a ponadto wraz z kilkoma przyjaciółmi tworzy amatorski zespół rockowy, któremu winiarnia służy za miejsce prób (niestety chłopaki nie dają się namówić na żaden publiczny występ). Rockową duszę Richarda można też zidentyfikować w samej nazwie winiarni, która oznacza „zagrodę aniołów”, zwłaszcza jeśli zderzy się ją z widocznym na etykietach jego win logiem.

On sam jest przykładem na to, że choć mieszkańcy Korsyki uchodzą za bardzo hermetyczne, zamknięte środowisko, to cenią ciężką pracę i oddanie, jakie Richard okazuje miejscowym odmianom i tradycji. Z wielu bowiem ust (rozmawiając choćby o tym jakie winnice odwiedziliśmy na wyspie) słyszeliśmy pełne pochwał głosy na temat Enclos des Anges.

Richard ma irlandzkie korzenie, a na wyspę trafił w 2007 roku, po wcześniejszej pracy w winiarniach w Hiszpanii, Włoszech i Francji. W tym ostatnim kraju poznał też Marjorie, której rodzina posiada posiadłość w Langwedocji. Ona sama, będąc profesorem enologii wybitnie wspiera męża w dbaniu o ich winnice.

Małżeństwo jest zwolennikami naturalnego podejścia do winiarstwa. Praktycznie nie używają na winnicach środków ochrony roślin, zbierają owoce przy bardzo niskiej wydajności, a również podczas procesu winifikacji nie stosują zbyt agresywnych metod, pozwalając winu powstawać „samoistnie”, bez ingerencji.

Dzisiaj posiadają oni około 18 hektarów winnic na południe od miasteczka Calvi leżącego na północnym-zachodzie wyspy. O samym miejscowym terroir przeczytacie w naszym poprzednim wpisie poświęconym winom z tych okolic.

Wina z Enclos des Anges znajdziecie w Polsce w ofercie Innevino.

Spróbowane wina:

Enclos des Anges Fraticello Rosé 2021

Portfolio Marjorie i Richarda jest dość proste, wypuszczają oni bowiem na rynek sześć win w dwóch liniach. Fraticello to trzy prostsze pozycje. Tutaj mamy mieszankę sciaccarellu (małżeństwo bardzo lubi tę odmianę) i niellucciu w aromatycznej, zwiewnej wersji. Wino pachnie płatkami róży, ale i suszonymi czerwonymi owocami, na podniebieniu zaś jest soczyście kwaskowe, z długim, orzeźwiającym, cytrynowym finiszem. Stanowiło dobry wstęp do degustacji, zwłaszcza, że tego dnia temperatura poza klimatyzowanym wnętrzem winiarni dochodziła do 40 stopni Celsjusza. Bardzo dobre+ (91/100).

Enclos des Anges Fraticello Blanc 2021

Biały imiennik poprzedniego wina to czyste vermentinu rosnące na płaskiej, ciepłej winnicy. Jest świetnie owocowe, bardzo soczyste i świeże. Bez trudno można się też doszukać w nim tego ziołowego charakteru, z którego słyną korsykańskie wina. W ustach ponadto mocno kwaskowe, pieprzne i z przyjemnie grejpfrutowym posmakiem. Jak na podstawowe białe wino producenta sporo się w nim dzieje. Bardzo dobre+ (91/100).

Enclos des Anges Sesto Blanc 2020

Kolejna z bieli to wciąż vermentinu, ale tym razem pochodzące z dość stromej winnicy i dojrzewające przez rok na osadzie. Jest bogatsze od poprzednika, zdecydowanie lepiej zbudowane, z nutami kolendry, soku z limonki, cytrynowej skórki i jabłek. Kwasowość jest odrobinę niższa, ale wino jest znacznie pełniejsze, a z każdą chwilą w kieliszku odsłania inne oblicze, nabiera barw i złożoności. Znakomite (93/100).

Enclos des Anges Sesto Rosé 2021

Nazwa wina oznacza „sześć”, co akurat w przypadku tego różu ale i czerwieni, o której piszemy niżej, wprost nawiązuje do składu wina. Tu jest to kupaż sciaccarellu, niellucciu, syrah, mourvèdre, grenache oraz odrobiny vermentinu. Wino powstało metodą samocieku (saigneé), dzięki czemu ma mocny, nasycony kolor. Również w smaku można powiedzieć, że to bardziej lekka czerwień niż zwiewny róż. Mamy tu bowiem naprawdę mocną owocowość (czerwone porzeczki, wiśnie, czereśnie, suszone maliny), a także wyraźne nuty pieprzne i przyprawowe. Struktura jest solidna, ze stalowym szkieletem, wysoką kwasowością i ziołowym wykończeniem. Zapadające w pamięć. Znakomite- (92/100).

Enclos des Anges Fraticello Rouge 2020

Podstawowa czerwień małżeństwa to miks sciaccarellu oraz niellucciu dojrzewające częściowo w dużych beczkach przez 12 miesięcy. Owocowość jest obezwładniająca, delikatnie balsamiczna, ale też pełna słodkich malin, dojrzałych wiśni, żurawiny, z dodatkiem odrobiny jeżyn. Do tego znajdziemy też igliwie, suszone śródziemnomorskie zioła, świeżo zmielony pieprz. Świetnie balansujące między tym hedonistycznym wypełnieniem, ale też odpowiednio zachowaną kwasowością i drapiącymi garbnikami. Apetyczne i radosne. Znakomite- (92/100).

Enclos des Anges Sesto Rouge 2020

Zgodnie z nazwą ponownie mamy tutaj mieszankę sześciu odmian, trzech korsykańskich (niellucciu, sciaccarellu, vermentinu) oraz trzech kojarzonych bardziej z południem kontynentalnej Francji (syrah, grenache, mourvèdre). W porównaniu do Fraticello owoc jest tu bardziej dojrzały, idący w kierunku słodkich truskawek, malin, wiśni, ale nawet śliwek. Pięknie nasycone, lekko likierowe na podniebieniu, ale wciąż świetnie soczyste i świeże. Tutaj pojawiają się również mocniejsze (ale niewysuszające) garbniki. To wino z kategorii tych, w których wszystko jest na swoim miejscu. Znakomite (93/100).


Poza niewątpliwą przyjemnością jaką była rozmowa z tak pozytywnymi ludźmi jak Marjorie i Richard, również sama degustacja ich win była świetnym doświadczeniem. Są one nieprzekombinowane, pełne owocu i soczystości, a przy tym szlachetne i autentyczne. Takich win właśnie szukamy!

Zobacz więcej naszych podróży