Świetna ciekawostka, mieszanka około 20 różnych białych i czerwonych odmian, ze starych 60-80 tych starych krzewów. Znajdziemy tutaj szczepy typowe dla pograniczna austriacko-węgierskiego (jesteśmy bowiem nad Jeziorem Nezyderskim), do tego kilka odmian  rodziny tra minerów, trochę odmian burgundzkich, muskata i furminta. Całość jest zbierana i winifikowana razem, a końcowy efekt leży gdzieś na granicy mocnego różu, albo lekkiej czerwieni. Dużo tutaj nut porzeczkowych i wiśniowych, do tego lekka zieloność, jakieś nuty skórki cytrynowej, kiszonych cytryn, pieprzne. W ustach wysoka kwasowość (wręcz cytrynowa czy papierówkowa), mnóstwo soczystości i do tego sporo żywych, chropowatych garbników. Trochę mało w tym winie balansu, bo kwasowość dominuje, ale znów w upał to rewelka. Butelkę kupiliśmy w Austrii.