Producent szczyci się otrzymaniem za to wino 97 pkt od Decantera. Ja aż tak hojny bym nie był, choć wino jest oczywiście naprawdę niezłe. Owoce pochodzą głównie z parceli Hétszőlő od której wzięła nazwę sama winiarnia. Znajduje się ona na południowych stokach Góry Tokajskiej, gdzie znajdziemy lessowe podłoże. Pachnie poobijanymi jabłkami, lekko orzechowo i woskowo, całkiej jednak soczyście. W ustach zaskakująco świeże jak na swój wiek, przyjemnie kremowe, do tego mamy porcję wosku, trochę nut brzoskwiniowych, ale też sporo grejpfrutowej goryczki. Na samym końcu zostaje zaś z nami stalowa mineralność tokajskiego terroir. W ciemno nie zgadłbym, że to wino ma już 13 lat, smakuje jak co najmniej o połowę młodsze. Butelkę zakupiono za granicą.