Zwykle nie otwieramy tam młodych barbaresco, ale tutaj wydawałoś się nam, że z tym gorącym rocznikiem nie musimy czekać zbyt długo. Zapach jest bardzo ładny, rozłożysty, pełen kwiatów, czereśni, dojrzałem maliny, borówki amerykańskiej. Usta ze słodyczą truskawkowego owocu, do tego sporo malin, ale owoc jest trochę likierowy, przesmażony. W finiszu alkohol na poziomie 15% trochę odstaje, a garbniki są dość suche. Upalny rok zrobił swoje, wino choć dalej świetne, to nie jest idealnie zbalansowane. Nie czekałbym z tym rocznikiem zbyt długo, bo nie podejrzewam, aby miało się jeszcze lepiej zintegrować. Butelkę kupiliśmy we Włoszech, w Polsce od niedawna etykiety tej dobrej spółdzielni dostaniecie w Mielżyńskim.