Heymann-Löwenstein – świetny nabytek w portfolio Vini e Affini

Wymieniając tych producentów znad Mozeli, których wina chcieliśmy poznać bliżej, na jednym z czołowych miejsc wylądowałby Weingut Heymann-Löwenstein. Co prawda piliśmy (głównie na festiwalu Mythos Mosel) sporo butelek tego producenta, ale próbowane rieslingi były bardzo zamkniętymi młodzieniaszkami. Ostatnio w końcu spróbowaliśmy win bardziej wiekowych.
Terassenmosel
Winiarski region Mozeli bywa czasem utożsamiany jedynie z jego środkową częścią (Mittelmosel), która rozpościera się wzdłuż takich miasteczek jak Klüsserath, Trittenheim, Piesport, Bernkastel czy Traben-Trarbach. Tymczasem wiele osób zapomina, że kilkanaście kilometrów w dół biegu rzeki od miasteczka Zell zaczyna się kolejny subregion – Terassenmosel, który biegnie aż do przedmieść Koblencji. Teren ten różni się odrobinę od terroir Mittelmosel. Przede wszystkim jest tutaj odrobinę cieplej, ale z drugiej strony dolina rzeki jest węższa, a zbocza bardziej strome, co sprawia, że większość tutejszych winnic ma tarasowe ukształtowanie i praca na nich jest wybitnie ciężka oraz czasochłonna.
Mozela bywa też utożsamiana z łupkową glebą. Jest to oczywiście prawda, ale i duże uproszczenie. Samych łupków jest kilka rodzajów. Z okresu dewońskiego pochodzi tzw. Tonschiefer, który dzieli się na Blauschiefer (niebieski łupek) oraz Grauschiefer (szary łupek). Ostatni z najczęściej wymienianych, a więc Rotschiefer (czerwony łupek) pochodzi z permu i tak naprawdę jest to mocno nasycony żelazem ryolit (skała wylewna, wulkaniczna, w przeciwieństwie do łupku, który ma pochodzenie metamorficzne). Dodatkowo w Terassenmosel znajdziemy całkiem sporo kwarcu. Rieslingi pochodzące z każdego z tych podłoży prezentują naprawdę inny styl i charakter, co zresztą zobaczycie, gdy przejdziemy do not degustacyjnych.



zdjęcia ze strony https://www.vdp.de
Oczywiście Mozela to królestwo wspomnianego rieslinga, a jeszcze do niedawna uważano, że obok Rheingau, pochodzą stąd najbardziej wysublimowane ekspresje tej odmiany. Patrząc na naprawdę dynamiczny rozwój niemieckiego winiarstwa dziś ta teza byłaby niesprawiedliwa względem innych regionów, jednak mozelskie rieslingi wciąż wyróżniają się z niepodrabialną mineralnością i długowiecznością.
Historia producenta
Reinhard Löwenstein jest jednym z tych przykładów wielkich winiarzy, którzy początkowo nie wiązali swojej przyszłości z winiarstwem. Nim bowiem zajął się on produkcją wina (a jego rodzina ma w tym zakresie potężne, ponad 500-letnie doświadczenie) był politologiem, posiada nawet z tej dziedziny doktorat. Dopiero na początku lat 80-tych ubiegłego wieku wspólnie ze swoją żoną Cornelią zdecydowali się na poświęcenie życia winnej pasji.
Od początku para miała jasny plan jaki styl win ich interesuje. Choć wówczas w regionie królowały głównie pozycje z silnie zaznaczonym cukrem resztkowym, oni od początku postanowili skupić się na winach wytrawnych. Pozbycie się większości cukru resztkowego w winie pozwoliło również ograniczyć siarkowanie, co było ich kolejnym celem. Pod koniec lat 80-tych reintrodukowali oni również jedną ze starych mozelskich technik winifikacyjnych, a więc fermentację wina w dużych beczkach, tzw. fudrach (dzisiaj praktycznie wszystkie ich wina przechodzą fermentację w dębie). Do swoich rieslingów, co ważne również tych słodkich, nie używają owoców dotkniętych szlachetną pleśnią. Sam Reinhard mówi, że stają się one wtedy zbyt „łatwe”, populistyczne.
Weingut Heymann-Löwenstein jest członkiem prywatnego stowarzyszenia VDP (Verband Deutscher Prädikatsweingüter), zrzeszającego najlepszych niemieckich producentów.


Od niedawna wina od Weingut Heymann-Löwenstein są dostępne w ofercie Vini e Affini, a z okazji tego debiutu i przy okazji Ferment Show 2022 Warszawę odwiedził sam Reinhard, który przywiózł również kilka swoich starszych win.
Spróbowane wina




Heymann-Löwenstein Röttgen Riesling GG 2021 (269 zł)

Zaczęliśmy od razu z wysokiej półki, od wina klasy GG (Grosses Gewächs). To oznaczenie noszą wytrawne wina z pojedynczych parceli stanowiące klejnoty koronne VDP. Parcela Röttgen jest wybitnie stroma (nachylenie 100-170o), poprzecinana tarasami i dominuje na niej niebieski łupek. Producent posiada na niej cztery parcele, łącznie 2,1 ha winorośli o wieku ponad 60 lat. Pamiętając jak młode jest to wino, pokazało ono świetne owocowe oblicze, pełne grejpfrutowego albedo, papaji, cytryn i kwaśnych jabłek. Obok owoców pojawia się również odrobina propolisu. Zapach jest dość rozłożysty, za to w ustach wino jest skupione wokół strzelistej kwasowości, z długim mineralnym posmakiem. Znakomite- (92/100).
Heymann-Löwenstein Röttgen Riesling GG 2019

To tylko dwa lata starsze wino (pozycje klasy GG mają potencjał dojrzewania liczony w dekadach), ale pokazujące już odrobinę inne oblicze. W aromacie mamy więcej nut woskowych, ale też gryczanego miodu. Usta wciąż chrupkie i krystaliczne, cytrynowo-jabłkowe, z dodatkiem skórki z limonki. Choć na pewno bardziej ułożone od poprzednika, a przy tym dalej żywe i całkiem radosne, to dalej jest to niemowlak, do którego warto będzie wrócić dopiero za kilka lat. Znakomite (93/100).
Heymann-Löwenstein Schieferterrassen Riesling 2012

Po tych dwóch młodych winach przyszedł czas na spory przeskok, bowiem następnie spróbowaliśmy niemal całej selekcji producenta, ale z rocznika 2012. Zaczęliśmy od podstawowego wina posiadłości, pochodzącego z owoców z różnych parceli. Trzeba jednak podkreślić, że nawet w tej etykiecie znakomicie nakreślona została mineralność i skalistość rieslingów Heymann-Löwenstein. Obok nich pojawia się również piękny, słoneczny owoc (cytryny w syropie, mandarynki), ale też sporo akcentów woskowych i miodowych. Na podniebieniu delikatnie maślane, świetnie nasycone, energetyczne i żwawe. Znakomite (93/100).
Heymann-Löwenstein von blauen Schieffer Riesling 2012

Kolejnym winem był riesling pochodzący wyłącznie z winnic, gdzie znajdziemy niebieski łupek, którego akurat Terassenmosel nie ma go zbyt wiele, a jego cechą charakterystyczną jest spora zawartość gliny, która sprawia, że takie podłoże lepiej zatrzymuje wodę. W porównaniu do poprzednika wino wydaje się mocniej zbudowane, masywniejsze. Owocowość jest gęstsza, mamy tu karmelizowane na maśle brzoskwinie i gruszki, ale kwasowość nie zapominała o swojej roli. Barokowe i rozłożyste, ale energii pozazdrościć mu mogłoby wiele znacznie młodszych win. Znakomite+ (94/100).




Heymann-Löwenstein Röttgen Riesling GG 2012

Wróciliśmy znów na Röttgen, ale tym razem w końcu do wina które miało okazję ewoluować już słuszny czas, przy czym od samego początku należy podkreślić, że degustując je w ciemno można by je wziąć za o kilka lat młodsze. Mamy tu bowiem dużo mineralności, słoneczny, cytrynowy owoc i oczywiście nieodłączne uderzenie kwasowości. Całość już przyjemnie się zazębia i wygładza, zachowując przy tym sprężystość i giętkość. Rewelacyjne, a przy tym wciąż z olbrzymim potencjałem. Arcydzieło- (95/100).
Heymann-Löwenstein Uhlen Blaufüsser Lay Riesling GG 2012

Uhlen Blaufüsser Lay to jedna z tych niewielu działek, gdzie znajdziemy wspomniany niebieski łupek. Rodzina posiada tutaj niewielką parcelę o powierzchni 0,7 ha, ale jej skarbem są stare, częściowo nieszczepione (sadzone bez amerykańskich podkładek) krzewy. Początkowo aromat wydaje się bardziej zredukowany, ale po chwili zaczyna się ładnie otwierać w kierunku papaji, brzoskwiń, mango – wino jest zdecydowanie bardziej „tropikalne” od poprzednika. Również na podniebieniu gęstsze, delikatnie miodowe i maślane, idące szerzej, nie tak wyciągnięte w górę. W długim finiszu pojawia się biały pieprz, ale i trochę indyjskich przypraw. Znakomite+ (94/100).
Heymann-Löwenstein Uhlen Laubach Riesling GG 2012

Ponownie zmieniamy parcelę, a wraz z nią podłoże na którym rosną winorośle. Na Uhlen Laubach jest ono wyjątkowe, bowiem znajdziemy tutaj łupek z dodatkiem kredy, pełen skamielin muszli dawnych morskich stworzeń. To jedyna w swoim rodzaju gleba, niespotykana nigdzie indziej nad Mozelą. Przekłada się to ponownie na jeszcze inną ekspresję rieslinga, w tym wydaniu bardziej kamienną, skalistą. Owocu jest tutaj znacznie mniej, jedynie delikatnie mgnienia jabłek i cytrusów, za to kwasowość nie bierze jeńców. Mineralno-stalowy kręgosłup stanowi siłę tego wina. Znakomite+ (94/100).
Heymann-Löwenstein Uhlen Rot Lay Riesling GG 2012

Ostatnie ze spróbowanych GG pochodziło z Uhlen Rot Lay, gdzie jak wskazuje nazwa króluje czerwona gleba, a więc łupek i kwarc z żyłami żelaza. W aromacie dość schowane, za to na podniebieniu znakomicie kwaskowe i niesamowicie soczyste. Mamy tu cytryny, jabłka, krystaliczność górskiego strumienia, odrobinę wosku i miodu. Najbardziej wyciągnięty, najdłuższy ze wszystkich rieslingów producenta, kończący się wyraźnie ziołowym posmakiem. Wielkie wino. Arcydzieło (96/100).


Heymann-Löwenstein Schieferterrassen Riesling Beerenauselse 2019

Na koniec przyszedł jeszcze czas na dwie słodycze, które udowodniły jak wspaniałą odmianą jest riesling i w jak wielu stylach pokazuje swoją wielkość. W tej ekspresji mamy mnóstwo słodziutkiej owocowości, morele, mirabelki, wosk i rozpuszczone masło, ale też szałwię i odrobinę rumianku. Do wina użyto tylko zdrowych winogron (bez szlachetnej pleśni), przez co tony owocowe nie są przysłonięte przez typowe dla botrytisu nuty miodowe. Skoncentrowane, ale wciąż rześkie i kwaskowe. Arcydzieło (96/100).
Heymann-Löwenstein Röttgen Riesling Beerenauselse 2019

Drugi ze słodziaków wydawał się początkowo bardziej zamknięty, ale po chwili wybuchł eksplozją tropikalnych owoców podkręconych przez aromaty krzemienne, kredowe. Na podniebieniu słodsze od poprzednika, pełne i nasycone, przy tym nie tracące rieslingowej energii. Znakomite+(94/100).
Można powiedzieć, że degustacja spełniła jedno z naszych marzeń, by w końcu lepiej poznać wina od Weingut Heymann-Löwenstein. W naszym panteonie winiarzy znad Mozeli zajmie on na pewno miejsce w pierwszej piątce wybitnych producentów i świetnie, że Polacy po długiej przerwie ponownie będą mogli rozkoszować się jego butelkami dostępnymi w naszym kraju.