Autentikfest Moravia po raz trzeci

Udostępnij ten post

Na początku sierpnia trzeci raz z rzędu wzięliśmy udział w jednym z najlepszych festiwali w naszej części Europy – Autentinfest Moravia. Niewymuszona atmosfera tego wydarzenia pozwala traktować udział w nim bardziej jako spotkanie towarzyskie i okazję do relaksu, a stała grupa bywalców z Polski nie pozwala się nudzić. Zapytacie – a jak morawskie wina? Nie martwcie się, pomimo iście hedonistycznego podejścia do tej imprezy, mam też do pokazania kilka świetnych butelek.


Tym razem postanowiłem przyjąć nieco inną koncepcję i pokazać Wam dziesięć win od różnych producentów, które najbardziej nam smakowały. Nim jednak do nich przejdę, pokuszęsię o kilka uwag natury ogólnej.

Kwestie organizacyjne

Już po raz drugi festiwal odbywał się w miasteczku Mutěnice. Początkowo zarówno sami winiarze jak i uczestnicy nie byli do końca przekonani co do słuszności zmiany pierwotnej miejscówki (wcześniej wydarzenie organizowane było w Bolaredicach). My również we wpisie na temat zeszłorocznej imprezy prezentowaliśmy mieszane odczucia, ale jednak z perspektywy czasu trzeba przyklasnąć tej „dobrej zmianie”. Wszystkie plusy jakie wymieniliśmy rok temu (głównie znacznie lepsze zaplecze sanitarno-noclegowe w Mutěnicach) ponownie potwierdziły swoją zasadność, a dodatkowo tegoroczna, nieco chłodniejsza temperatura, zniwelowała jeden minus, który dostrzegliśmy rok temu, a więc małą przewiewność namiotu pod którym winiarze prezentują swoje wina. Ponadto organizatorzy zupełnie świadomie nieco ograniczyli liczbę wystawiających się producentów, co przełożyło się automatycznie na więcej miejsca pomiędzy poszczególnymi stoiskami i brak konieczności stania dosłownie na plecach innych uczestników. Dodatkowo ta mniejsza ilość winiarzy sprawiła, że bez stresu można było „zaliczyć” stoiska wszystkich swoich ulubieńców.

Trendy winiarskie

Przechodząc do samych morawskich win, to widać tutaj również pewne trendy. Po pierwsze odnoszę wrażenie, że morawskie wina nieco się wygładzają. Autentyzm w ich produkcji polega dziś przede wszystkich na bardzo ograniczonym interwencjonizmie (zarówno na winnicach jak i w piwnicach), ale coraz mniej jest win przekombinowanych, na granicy poprawności, skrajnych w tym swoim naturalizmie. Z jednej strony to zapewne kwestia rosnących przecież z roku na rok umiejętności winiarzy, ale chyba też ich świadomych wyborów. Czy to oznacza, że osoby, które w winach naturalnych szukają właśnie dzikości i nieokiełznania będą się czuły zawiedzione? Może odrobinę tak, ale co trzeba podkreślić wina dalej nie tracą tego swojego wybitnie owocowego, soczystego stylu, z którego słyną Morawy.

Kolejna kwestia to powolne odchodzenie od dwóch rodzajów win, do niedawna wyjątkowo kojarzonych z winami naturalnymi i Morawami – mocno macerowanych win pomarańczowych oraz pet-natów. Jeśli chodzi o te drugie, to stopniowo są one wypierane przez pozycje powstające metodą klasyczną, co odnotowuję z niejakim smutkiem, bo niejeden wiosenny czy letni wieczór umilała nam butelka pet-nata z Moraw. Pozostaje mieć nadzieję, że producenci, którzy z tego stylu słynęli (na czele oczywiście z Petrem Korábem) nie porzucą całkowicie tej drogi. Jeśli zaś chodzi o wina pomarańczowe to daje się zauważyć skrócenie okresu maceracji, przejście od naprawdę hardcorowych pozycji, do po prostu białych win z przedłużoną maceracją. Temu zjawisku akurat przyklaskuję w duchu, bo nigdy nie byłem akolitą jak najdłuższej maceracji na skórkach, która czasem (poza biciem kolejnych rekordów) nie wnosiła do win niczego sensownego.

Jak (w zasadzie już co roku) najbardziej smakowały mi wina od autentystów, którzy pozycje można określić jako po prostu klasyczne wina. Świetnym przykładem jest trójka Ota Ševčík, Petr Kočařík i Zdeněk Vykoukal – chyba obecnie moi ulubieni winiarze z Moraw. Całą trójkę znajdziecie w ofercie Zbyszka Gluzy (Wino z Moraw).

Najlepsze wina

Vinařství Vykoukal Monument Pet-Nat 2020

Najlepszy pet-nat festiwalu powstaje z welschrieslinga i mimo dwóch lat na karku nie traci tego, co w tej kategorii win jest najważniejsze – świeżości owocu, radosnego charakteru i kwasowości. Dojrzewanie w butelce dało mu za to delikatnie kremowe ciało, z nutami wosku i jabłkowej skórki. Świetna budowa i bezpretensjonalność w jednym. Znakomite- (92/100).

Vinařství Nešpor & Rajský Tornádo Pet-Nat 2021

Na tego producenta (i jego charakterystyczne etykiety) zwróciłem uwagę już rok temu i po raz drugi nie zawiódł. W tym przypadku mamy mieszankę veltlínské zelené (a więc grüner veltlinera) oraz sylvánské červené (rzadko spotykanej odmiany, prawdopodobnie wbrew nazwie niespokrewnionej z sylvanerem). Wino jest soczyste, kwaskowe, energetyczne, ale ma w sobie też przyjemny, brzoskwiniowy owoc i całkiem solidny ciężar. Odświeżające ale i niebanalne. Bardzo dobre+ (91/100).

Petr Koráb Orange on Leaves Pet-Nat 2021

Spośród kilku win musujących od Petra tym razem najbardziej smakował mi ten kupaż welschrieslinga oraz veltlínské zelené. Jak wskazuje sama nazwa, maceracja w tym przypadku odbywała się nie tylko wraz ze skórkami winogron, ale i ich liśćmi. Rzeczywiście w ustach jest wyraźnie liściaste, z mocnymi garbnikami, ale opakowanymi również w intensywną kwasowość i soczysty owoc. Wyraziste i zapadające w pamięć. Bardzo dobre (90/100).

Petr Koráb Pinot Blanc Reserve 2021

Pozostając przy Petrze duże wrażenie zrobiła na mnie jeszcze beczkowa próbka tego pinota. To wino w wersji „full”, jest tutaj mnóstwo koncentracji, maślano-cytrynowego wypełnienia, nut wosku, gruszek i dojrzałych jabłek, ale przy tym ma świetną kwasowością i długi, soczysty finisz. Będzie do odłożenia na kilka lat, ale z niecierpliwością czekam na dostępność w sprzedaży. Znakomite- (92/100).

Ota Ševčík Neuburger 2021

Choć ojczyzną odmiany neuburger jest Austria, a dokładnie Dolina Wachau, to moim skromnym zdaniem obecnie najlepsze wina z tego szczepu pochodzą właśnie z Moraw. Tutaj mamy wybitnie udany tego przykład – wino ze świetną kremowością, wręcz lekką oleistością, woskiem i jabłkami. Neuburger nie jest odmianą wybitnie kwasową i potwierdza się to również w tym przypadku, ale odpowiedni poziom świeżości jest zachowany, wino absolutnie nie męczy, a pieprzny posmak zostaje długo po przełknięciu. Znakomite- (92/100).

Ota Ševčík Veltlínské zelené 2021

Spośród pozostałych białych Oty to właśnie ten veltliner zrobił na mnie najlepsze wrażenie. Jest bardzo typowy, jabłkowo-pieprzny, ma w sobie sporo cytrynowej owocowości, przyjemną koncentrację i świetną świeżość. Czegóż można chcieć więcej? Bardzo dobre+ (91/100).

Vinařství Vykoukal Neuburger 2020

Ten neuburger był o rok starszy, stąd też miał okazję jeszcze lepiej się rozwinąć. Obok tej wspomnianej już, typowej dla odmiany kremowej struktury pojawia się więcej brzoskwiniowo-jabłkowego owocu. Na podniebieniu kwasowość jest mocniej zarysowana, ale dla odmiany finisz jest odrobinę krótszy od poprzednika. Bardzo dobre+ (91/100).

Dlúhé Grefty Alba Tilla 2021

Długo nie mogłem przekonać się do win od Jaroslava Tesaříka, ale w końcu trafiły one na swój dzień. Najlepsze wrażenie zrobiła na mnie mieszanka sauvignon blanc i rieslinga macerowana ledwie kilka dni na skórkach. To wino wyraźnie ziołowe, nawet nieco apteczne, ale też kwiatowe i cytrynowe. Początkowo w ustach również to kwiaty i cytrusy zdobywają przewagę, ale w posmaku pojawia się ciekawa słoność. Bardzo dobre+ (91/100).

Martin Vajčner Téthys 2021

Martin Vajčner to winiarz, który w ciągu tych trzech lat przeszedł chyba największą ewolucję stylistyczną (i nie chodzi tylko o etykiety butelek, które w międzyczasie też uległy znacznej zmianie). Zaczynał on od win aromatycznych, pełnych owocu, jakież więc było moje zaskoczenie, gdy tym razem zaprezentował bardzo wycofany, mineralno-stalowy styl. Najpełniej przemianę widać było w tej mieszance chardonnay i rieslinga, dojrzewającej w beczkach z francuskiego dębu. Na razie dębina jest jeszcze wyczuwalna pod postacią nut przypraw i marcepanu, wino jest też bardzo wyciągnięte, z owocem zlokalizowanym w tle, na pierwszym miejscu z tonami słono-jodowymi. Nazwa wina nawiązującego do prehistorycznego oceanu, który niegdyś przykrywał Morawy jest ze wszech miar trafna. Bardzo dobre+ (91/100).

Petr Koráb Raspberry on Ice 2020

Nie był to dla mnie dzień win czerwonych, stąd najlepsze wrażenie zrobiła na mnie super owocowa i świeża pozycja od Petra. Jest to mieszanka pinot noir i st. laurenta pełna wiśni, porzeczek, śliwek i pobrudzonych ziemią truskawek. Do tego odpowiednio kwaskowa, ale też z żywymi garbnikami. Niby nic skomplikowanego, ale to po prostu fantastycznie pijalne wino. Bardzo dobre- (89/100).


Chyba już nie musimy Was przekonywać, że warto wybrać się na Autentikfest. Świetne wina to tylko jeden z elementów, kolejnymi (chyba nawet bardziej istotnymi) są klimat, atmosfera i uczestnicy, z którymi taki dzień zlatuje w oka mgnieniu. W przyszłym roku wstępny termin to 12 sierpnia, warto więc wpisać sobie ten dzień do kalendarza.

Zobacz więcej naszych podróży