Winne wtorki: Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii

Udostępnij ten post

Na dworze zdecydowanie gorąca aura, szukamy więc ochłody w lekkich, białych i różowych winach, stąd dzisiejszy temat Winnych wtorków – nowozelandzkie Sauvignon Blanc – to strzał w 10. Temat jednak dosyć trudny, gdyż u nas nie jest to „zwierz” występujący często w przyrodzie, a gdy już uda się go wytropić – to nie jest tani… My jednak staraliśmy się upolować tańsze egzemplarze – co nie znaczy, że były obiektywnie tanie. Ostatnio namawiani przez znajomych piliśmy „koncernowe”, kupione w Leclercu za 42 PLN The Cloud Factory Sauvignon Blanc Marlborough 2013, Boutinot . Jasne z zielonymi refleksami. Nos mocny – o nutach agrestu, kopru z lekko landrynkowym dodatkiem. W ustach tylko średnia kwasowość, ale mimo to całkiem rześkie. Dosyć proste z nutami ziołowymi plus koper włoski i trochę „kocich” klimatów. 86/100 Nieźle, ale czy za te pieniądze? Hmm… Nie chcieliśmy kolejnej butelki kupować za typowe dla S-B z nowej Zelandii 75+ PLN, więc chwyciliśmy we Fresh/Żabka Sauvignon Blanc Marlborough 2013, Southbank Estate – cena 35 PLN. Do tego wina przygotowaliśmy sałatę z przegrzebkami w orientalnym stylu . Zobaczmy, co z tego wyniknęło.

Win z Nowej Zelandii pijamy mało, ale jeśli mielibyśmy jakoś określić Sauvignon Blanc Marlborough 2013, Southbank Estate , to wydaje nam się bardzo typowe dla swojego pochodzenia. Jasny słomkowy kolor. Nos wydaje nam się bardzo klasyczny – dużo agrestu, nut wodorostowych oraz liści geranium. Niezły. Usta bardzo lekkie, agrestowe z dodatkiem zielonej papryki. Może trochę zbyt krótka końcówka. Bardzo klasyczne. 85/100 Cena trochę sympatyczniejsza niż „chmurki” , ale i tak nie niska.

Po główny składnik sałaty udaliśmy się do nowego miejsca na kulinarnej mapie Warszawy – „Bazaru Olkuska”. Na ulicy Olkuskiej w sąsiedztwie Winkolekcji i Burgerbaru (notabene współorganizatorów tego miejsca), powstał bazar z żywnością bardzo dobrej jakości. Nasz ulubiony rzeźnik Pan Grzegorz z Polnej też otworzył tu swoje drugie stoisko, są sery włoskie i francuskie, przysmaki z bliskiego wschodu, stoisko węgierskie, pieczywo, warzywa i owoce no i właśnie ryby, gdzie udało nam się kupić przegrzebki. Co ciekawe pomimo, że Winkolekcja jest jednym z właścicieli bazaru, można tam kupić wina innych importerów – to nam się podoba! Nie ma monopolu :-) Generalnie niezłe miejsce – można w sobotę przed południem wstąpić na zakupy i mieć kompletny zestaw produktów na zaplanowane weekendowe dania.

A więc zabieramy się za sałatę ze smażonymi przegrzebkami w orientalnym stylu . Najpierw przygotowujemy dressing, mieszając sok z limonek ze startym obranym ze skórki korzeniem imbiru, drobno posiekaną papryczką chilli, miodem oraz sosem rybnym. Gdyby smak był za mało intensywny, możemy dolać trochę więcej sosu rybnego. Przegrzebki pozbawione „korala”, czyli pomarańczowej części, przyprawiamy pieprzem syczuańskim, a jeśli go nie mamy, to może być zastąpiony pieprzem cytrynowym. Na patelni rozgrzewamy olej sezamowy i smażymy przegrzebki około 1 minuty z każdej strony. Uważajmy, żeby ich nie przesmażyć, bo nie będą już takie smaczne. Na miksie sałat układamy usmażone przegrzebki i polewamy dressingiem.

Jakoś ostatnio mamy szczęście, bo znowu udało się połączenie dania z winem. Sauvignon Blanc Marlborough 2013, Southbank Estate jest wystarczająco kwasowe, żeby fajnie ugasić pragnienie i odświeżyć po ostrych smakach, ale z drugiej strony – nie aż tak mocne, aby zabić słodycz przegrzebka. Wszystko na swoim miejscu. Koncentracja smaków pikantnych, słodkich oraz imbiru okazała się dla wina nie straszna i dało ono bardzo dużą przyjemność przy jedzeniu sałaty z przegrzebkami w orientalnym stylu .

Do następnego!

A&W