Winne wtorki: czerwone Węgry

Po Quick&Easy powracają też Winne Wtorki . Dziś tematem są czerwone Węgry z wyłączeniem Egri Bikavera (jednak wina z Eger nie oznaczone w ten sposób zostały dopuszczone). Przejechaliśmy się w w/end po kilku sklepach i naprawdę nic nie mogliśmy znaleźć. W jednym miejscu sprzedawca powiedział nam, że średnio o węgierskie wina ludzie pytają raz na dwa tygodnie. Czyli żeby nie liczyć, że pójdzie nam łatwo. Kiedyś jak pamiętamy był „korkociąg” na Emilii Plater w Warszawie i tam można było wybierać w węgierskim towarze. No ale sklep i restauracja już nie istnieją. Restauracja „Borpince” też oferowała wina „na wynos” ale po bardzo wysokich cenach. Dużym importerem jest Interwin – ale do ” Ale wino! „gdzie mają swój towar nie dotarliśmy. Można oczywiście kupić wino też w Internecie, ale my już nie mieliśmy czasu. Udało się w końcu nabyć Merlot Eger 2011, Sike Tamas Pinceszet w Żużu Bistro – czyli 101win.pl . Za wino zapłaciliśmy 39 PLN. Jak dowiedzieliśmy się ten Merlot jest „półsłodki”. Raz kozie śmierć…
Od razu po kupieniu otworzyliśmy i spróbowaliśmy po małym łyku żeby sprawdzić słodycz – no i rzeczywiście wytrawne nie było 🙂 Podjęliśmy szybko temat – wątróbki drobiowe w słodkim winie . Przepis oryginalnie pochodzi z książki Marii Ochorowicz-Monatowej i każe on do wątróbek dodawać madery. Myśmy postąpili trochę inaczej i skorzystaliśmy z końcówki białego Passito którą mieliśmy w lodówce. A więc wątróbki myjemy, oczyszczamy z błon i twardych żyłek i kroimy na 2-3 części. Na maśle szklimy posiekaną w piórka cebulę. Dodajemy wątróbki i rumienimy z każdej strony. Doprawiamy solą i pieprzem oraz obsypujemy mąką pszenną. Delikatnie mieszamy. Dodajemy bulion drobiowy, słodkie białe wino i mieszamy tworząc sos. Dogotowujemy jeszcze kilka minut wątróbki. Uważajmy żeby nie były za suche – muszą być różowe w środku. Podaliśmy z puree ziemniaczanym.
Danie naprawdę proste, ale o głębokim, mocnym smaku. Dobra Recz. Niestety nie możemy powiedzieć tego o dzisiejszej winno-wtorkowej butelce. Jedyna miła kwestia to kolor – rzeczywiście bardzo ładny, wiśniowy, super przezroczysty. Nos dziwny – trochę stęchły (ale to nie TCA) z dużą ilością słodkich wiśni. W takim tanim stylu mołdawsko/bułgarskim z przed kilkunastu lat lat. W ustach oprócz dosyć dużej, prostej, jagodowej słodyczy pojawia się jakaś minimalna kwasowość. Strasznie męczące. Może się nada do Cioci na imieniny… 76/100 No dramat… a cena z kosmosu. Podobno producent najwięcej tych win sprzedaje na rynki wschodnie – głównie do Ukrainy. Sprawdziliśmy na stronie internetowej – nie widnieją tam nowe roczniki, więc może cos się zmieniło w ofercie. W każdym razie zdecydowanie nie polecamy! Gwoli informacji do wątróbek drobiowych w słodkim winie nie pasowało kompletnie. No nic – za to same wątróbki bardzo dobre 🙂
Miejmy nadzieje lepsze wrażenia innych wtorkowiczów z węgierskich degustacji znajdziecie pod linkami:
Do następnego!
A&W