Musiaki na urodzinach Winicjatywy

Kilka tygodni temu Winicjatywa obchodziła swoje okrągłe, 10-te urodziny. Z tej okazji odbyła się degustacja win musujących, podczas której Wojtek Bońkowski oraz Tomek Prange-Barczyński zaprezentowali solidną dawkę bąbelków.

Świat musujących win
Gdybyśmy do końca życia zostali zmuszeni, by pić tylko wina musujące, to nie narzekalibyśmy na nudę. Ten świat jest bowiem niesamowicie różnorodny. Mamy choćby przecież tak popularną i naprawdę dynamicznie rozwijająca się w ostatnich latach kategorię pet-natów. Powstają one poprzez zabutelkowanie jeszcze fermentującego wina i zwykle prezentują owocowy, radosny styl.
Dalej – Prosecco i podobnego typu wina powstające metodą Charmata. Zwykle delikatnie słodkawe, prezentują radosny typ musującego wina, idealne pozycje na aperitif. Wreszcie najszlachetniejszą kategoria, czyli wina powstające metodą klasyczną. Oczywiście prym wiodą tutaj szampany, ale obecnie mają one niezwykle dużą konkurencję (tak cenową, jak i co najważniejsze jakościową). Coraz lepsze wina musujące powstają w Hiszpanii, przy czym są to cavy ale też (a może wypadałoby rzec – przede wszystkim) butelki od secesjonistów z Corpinnatu, do tego dopracowane jak to zwykle bywa z germańskimi winami niemieckie i austriackie sekty. Można też wymieniać dalej: Franciacorta, musiaki z Trydentu, świetne, choć w Polsce mało znane pozycje z Anglii, czy nawet francuskie crémanty – a skupiliśmy się tylko na Europie.
Już powyższa lista jest imponująca, a przecież skupiliśmy się tylko na samej technice produkcji. Winiarze, zwłaszcza ci produkujący wina w klasyczny sposób, bawią się dodatkowo używanymi odmianami i ich proporcjami, kolorem wina, a także (co chyba najważniejsze) poziomem cukru i długością dojrzewania wina na drożdżowym osadzie. Można od tego dostać zawrotu głowy.
Przepraszamy za jakość niektórych zdjęć, ale światło było wyjątkowo niekorzystne, a czas na zrobienie zdjęć ściśle limitowany z uwagi na przedłużenie się samej degustacji.
Spróbowane wina

Malibràn Sottoriva Col Fondo Colli Trevigiani (Vini e Affini)

To w pewien sposób wino historyczne dla rozwoju rynku winiarskiego w Polsce. Był to bowiem prawdopodobnie pierwszy pet-nat, który trafił na nasze półki, w czasach, nim w ogóle nastała moda na te wina. Wtedy wielu kręciło głową na takie mętne dziwadło, zupełnie nie przypominające Prosecco jakie znamy. Przez następne lata styl, jaki prezentuje ta etykieta praktycznie nie uległ zmianie. Mamy tu więc sporo jabłkowego owocu, ale i samej jabłkowej skórki. W ustach świetnie rześkie i soczyste, smakujące niemal jak rasowy cydr. Do tego ma też całkiej sporo masy i kremowej struktury. Świeże, rześkie, a przy tym nie popada w banał (co czasem zdarza się pet-natom). Bardzo dobre+ (91/100).
Gedeon Arany Sárfehér Kunság Brut Méthode Traditionelle

Kunság to największy winiarski region Węgier, położony na płaskich terenach Wielkiej Niziny Węgierskiej. Stąd w głównej mierze jest to źródło tanin, codziennych win. Arany sárfehér to odmiana spotykana w regionie dająca zwykle świeże, ale mało aromatyczne wina, więc w teorii świetnie nadająca się do produkcji wina musującego. W spróbowanej pozycji w aromacie (jakby na przekór opisanej charakterystyce) zaskakująco dużo się dzieje, mamy sporo nut moreli i słodkich gruszek. Usta cukierkowe, mało rozbudowane, jednowymiarowe. To wino z kategorii prostych musiaków, które pijemy bez wielkiego analizowania. Dobre- (86/100).

Purple Heron Chenin Blanc Méthode Cap Classique Brut (Lidl)

Odmiana chenin blanc świetnie sprawdza się w winach musujących. W Europie prym wiodą oczywiście pozycje z Doliny Loary, ale w Nowym Świecie pierwszeństwo bez wątpienia należy się musiakom z RPA. Tutaj mamy co prawdę pozycję z dyskontu, ale zaskakująco porządnie wykonaną. Nos jest dymny, a także zdecydowanie drożdżowy, z nutami przypalonego chleba, orzechów. Na podniebieniu lekko utlenione, dalej orzechowe, wyraźnie wytrawne (choć to kategoria brut), poważne i surowe. Świetna jakość za 60 zł, bo tyle kosztuje to wino. Bardzo dobre (90/100).

Bufardos Vinya del Rascarà Brut Nature Corpinnat 2015 (El Catador)

Bufardos to projekt, którego autorem jest Tony Mata, twórca musiaków ze znanej posiadłości Recaredo. Wino pochodzi w 100% z odmiany xarel.lo, a krzewy rosną na pojedynczej winnicy, obsadzonej w 1999 roku, na której znajdziemy wapienną glebę. Podczas winifikacji do końcowego produktu nie dodano absolutnie niczego, wino fermentowało więc na naturalnych drożdżach i zostało zakorkowane bez dosage i bez siarkowania. Samo dojrzewanie na osadzie trwało zaś imponujące 57 miesięcy. Pachnie niesamowicie ciekawie, marcepanem, dymem i drożdżami. Na podniebieniu eleganckie, oczywiście ultra wytrawne, ale też ziemiste. Całość bardzo złożona, pojawia się tutaj również skórka cytrynowa, jabłko, limonka, a finisz to niemal czysta mineralność. Znakomite+ (94/100).

Vardon Kennett Cuvée Esplendor 2014 (CEDC)

Tu mamy pozycję z rozległego portfolio rodziny Torres. W kupażu znajdziemy pinot noir (55%), chardonnay (40%) i xarel.Io (5%), a wino dojrzewało na osadzie przez 30 miesięcy. Pachnie posmarowaną masłem, jeszcze ciepłą brioszką, a w ustach imponuje mocną, cytrynową kwasowością. Całość bardzo świeża i sprężysta. Wyraźnie widać, że to wino raczej techniczne, a nie indywidualistyczne, ale jakości nie da się mu odmówić. Znakomite- (92/100).

Levii Trento Pas Dosé (Le Barbatelle)

Musujące wina z Trentino może nie są tak popularne jak pozycje choćby z Franciacorty, ale ich jakość jest naprawdę wysoka i bardzo wyrównana. Tutaj mamy czyste chardonnay, dojrzewające na osadzie przez 48 miesięcy. Aromat jest surowy, mineralny, cytrynowo-jabłkowy. Za to usta gęste, kremowe, ale też smakujące jabłkową pulpą. Najbardziej obfite ze spróbowanych win, ale też nie tracące świeżego, kwaskowego charakteru. Znakomite (93/100).

Frank John Riesling 36 Brut Pfalz 2017 (Terroiryści)

To wino mieliśmy okazję próbować wcześniej i ponownie potwierdziło swoją klasę. Wino bazowe przeszło fermentację spontaniczną w dużych beczkach, a następnie również fermentację malolaktyczną. Mamy tu nuty jabłkowej skórki, a także sporo dymu, całość ma poza tym świetną energię i soczystość. W imponującym, długim posmaku do głosu dochodzi intensywna kwasowość i mnóstwo mineralnego charakteru. Znakomite (93/100).

Lanson Champagne Green Label Organic Brut (Vininova)

Trend organicznej produkcji szampanów powoli dociera również do wielkich domów szampańskich. Takim wielkim producentom (którzy głównie skupują owoce od mniejszych winiarzy) oczywiście znacznie trudniej jest stworzyć wina organiczne, ale Lanson przeciera w tym zakresie szklaki. Jest to dość typowy szampan, z nutami cytryn i jabłek, oczywiście wyrazistą kwasowością i nutami drożdżowymi. W posmaku pojawia się tylko jakaś delikatnie zielonkawa, jakby niedojrzała nuta. Bardzo dobre+ (91/100).

Csànyi Villány Telaki Tradició 1881 Pinot Noir Rosé Brut 2018

Villány słynie głównie z esencjonalnych, mocno zbudowanych czerwonych win, tymczasem tutaj mamy wino musujące. Jest ono jednak mało wyraziste, mamy co prawda nieco wiśni, porzeczek, ale całość choć rzeczywiście jest soczysta i świeża, to brakuje jej większej elegancji i złożoności. Dobre (87/100).

Venturini Baldini Lambrusco Reggiano Spumante Rosso Rubino del Cerro Brut (North Coast)

Uwielbiamy włoskie Labrusco, które nigdy nie są wielkie, ale w kategorii nieskomplikowanych codziennych pozycji mało jest win tak smacznych. Tutaj mamy typowe nuty ciemnych owoców, jeżyn i jagód. Do tego nieco jodyny, przyjemną soczystość i całkiem wyraźne, drapiące garbniki. Czegóż chcieć więcej? Bardzo dobre (90/100).
Wśród spróbowanych win były pozycje lepsze i gorsze, ale przedstawiony zestaw pokazał to, o czym pisaliśmy na początku, a więc różnorodność musiaków. Przy czym okazało się, że szampan od renomowanego producenta wcale nie był najlepszym winem wieczoru.