Chardonnay – oswajamy demony

Przyznać się bez bicia, kto z Was na jakimś etapie swojego winnego życia nie wpadł w pułapkę (bo chyba jednak tak trzeba to nazwać) ABC, anything but chardonnay. Na szczęście my już pozbieraliśmy się z tej „przypadłości” i dzisiaj chcemy Wam pokazać kilka naprawdę świetnych win z tej odmiany.
Dlaczego chardonnay ma taki słaby PR?
W kręgach osób, które coś już o winie wiedzą, modnym jest narzekanie na chardonnay, wręcz zarzekanie się, że choćby na bezludnej wyspie znalazło się butelkę wina z tej odmiany, to natychmiast wyrzuci się ją z powrotem do morza.
Sami też niegdyś sarkaliśmy na chardonnay, na degustacjach omijaliśmy je szerokim łukiem, a na domowych półkach próżno byłoby szukać win z tego szczepu.
Jest kilka powodów dlaczego chardonnay jest postrzegane w taki negatywny sposób. Odmiana sama w sobie jest raczej mało aromatyczna, a za to podatna na różne techniki winifikacji. Doprowadziło to do tego, że większość (zwłaszcza tych przemysłowych producentów) w przypadku chardonnay idzie najprostszą drogą, to znaczy wlewa wino do małych, nowych beczek. W efekcie otrzymujemy takie beczkowe potworki, pachnące i smakujące waniliowym budyniem, wina bez kwasowości, a i często z wyraźnym cukrem resztkowym. Wszystkie podobne, niewyróżniające się, po prostu nieciekawe. Kto ma do czynienia tylko z takimi butelkami, a jednocześnie jest na etapie poznawania winnego świata, bardzo łatwo może stracić serce do chardonnay.
Co nas w końcu przekonało?
Umiejętnie poprowadzone chardonnay, to często bardzo interesujące wina. Odnajdziemy w nich owocowych charakter, jedynie delikatnie podkręcony dobrze użytą beczką, albo co prawda wina mocno beczkowe, ale nie tracące kwasowości i świeżości.
Dodatkowo są genialne kulinarnie, pasują nie tylko do ryb (zwłaszcza tych tłustszych, podawanych w kremowych sosach), ale też do drobiu, czy nawet cielęciny lub wieprzowiny.
Gdzie szukać dobrych chardonnay?
Mamy kilka takich koników, przede wszystkim miejsca chłodne, gdzie owoce zachowują tak ważną dla tej odmiany kwasowość. Stąd jeśli szukamy win z Burgundii to spoglądamy głównie w kierunku Chablis, lub choćby Mâcon, gdzie chardonnay zwykle powstaje bez użycia beczki.
Z tego samego powodu uwielbiamy chardonnay z regionów górskich, wysoko położonych winnic, które znajdziemy choćby w Alto Adige. Nie zawodzą nas również wina z Austrii, zwłaszcza z Leithabergu, może pełniejsze, ale poprowadzone z typową dla austriackich win precyzją.
Nie zamykamy się też na inne pozycje, bo jak to często bywa w winnym świecie, nawet w pozornie mało obiecującym miejscu genialny winiarz potrafi stworzyć perełkę.
Jakie chardonnay Wam polecamy?

Domaine Chêne Mâcon-Villages Cuveé Réserve 2019 (Leclerc, 47,99 zł)

To jedno z naszych ciekawszych wiosennych odkryć z ursynowskiego Leclerca. Pachnie śmietanką kremówką, roztopionym masłem, słodkimi jabłkami. Usta również maślane, ale też ładnie kwaskowe, z delikatnie goryczkowym finiszem. Gdy się ociepla, pojawiają się też suszone zioła, ale wino zachowuje też cały czas bardzo ładną czystość. Bardzo dobre (90/100).

Les Dolomies Les Boutonniers Chardonnay 2018 (niedostępne w Polsce, cena ok. 20 eur)

Chardonnay z Jury nie są tak słynni jak ich koledzy z Burgundii, ale zasługują na baczniejszą uwagę, zwłaszcza, że Jura to również matecznik naturalnych win. Wino jest esencjonalne, ze słodkawą owocowością spod znaku gruszek i dojrzałych jabłek. Na podniebieniu esencjalne, lekko herbaciane i mirabelkowe. Ze świetną strukturą, mocną kwasowością, oczyszczającym finiszem. Poważne, ale i rześkie. Znakomite- (92/100).

Weingut Jülg Chardonnay Sonnenberg 2018 (niedostępne w Polsce, w Niemczech w cenie ok. 15 eur)

Ten pochodzący z Rheinhessen producent znajdował się swojego czasu w ofercie nieistniejącego już warszawskiego importer Jung&Lecler, ale my nasze wino kupiliśmy za zachodnią granicą. Producent zlokalizowany jest w miejscowości Schweingen, przy samej granicy niemiecko-francuskiej, a to pochodzące z owoców z pojedynczej parceli Sonnenberg wino dojrzewało częściowo w nowych baryłkach. Pachnie rumiankiem, wanilią i zielonymi orzechami. Tej beczki jest sporo, ale jest ona pięknie wpleciona w strukturę wina. Całość jest ładnie skoncetrowana, napięta, z mocnym mineralnym posmakiem. Duża elegancja. Znakomite (93/100).

Erwin Sabathi Leutschach Chardonnay 2018 (niedostępne w Polsce, w Niemczech w cenie ok. 14 eur)

Choć leżąca na południu Austrii Sytria słynie głównie ze swoich sauvignon blanc, to my uwielbiamy również tamtejsze morillony (jak lokalnie zwane jest chardonnay). W tym winie czujemy delikatną wanilię, orzechy, gruszki, roztopione masło. Usta za to mocno kwaskowe, szczupłe, typowo dla Styrii chłodne, z przyjemnym waniliowym tłem. Eleganckie i nieprzesadzone. Bardzo dobre+ (91/100).

Bel Colle Langhe Chardonnay 2019 (Magia del Vino, 42 zł)

Choć oczywiście piemonckie Langhe słynie głównie ze swoich czerwieni, to w nielicznych bielach prym wiedzie właśnie chardonnay (inny lokalny szczep arneis to raczej domena Roero). Jedynie 1/3 wina fermentuje i dojrzewa w małych beczkach. W aromacie dominują jabłka i gruszki, z odrobiną migdałów. Usta są żywe, może niezbyt kwaskowe, ale wciąż przyjemnie ożywcze i soczyste. To wszystko za sprawą fantastycznej owocowość, obecnej w tym winie. Dodatkowo o dobrej strukturze i znów delikatnie migdałowym finiszu. Bardzo dobre+ (91/100).
Jak widzicie, wbrew stereotypowemu myśleniu chardonnay daje świetne, różnorodne wina. Zatem nie pozwólcie się wkręcić w pułapkę omijania ich szerokim łukiem, ale też wybierajcie je uważnie, pamiętając, że marketowe półki rzadko dostarczą tu wielkich wrażeń.