Wracamy do przeglądu butelek od producentów zrzeszonych w organizacji Traditionsweingüter Österreich (ÖTW), które spróbowaliśmy podczas naszej wizyty w Wiedniu na VieVinum. Pierwsza część relacji ukazała się kilka dni temu i również zapraszamy do jej przejrzenia.
Weingut Leth
Na tego winiarza ostrzyliśmy sobie zęby od dawna. Obok Weingut Ott to prawdopodobnie najlepszy producent z Wagram, miejsca gdzie z ciężkiej, lessowej gleby powstają masywne, mocno zbudowane Veltlinery i Rieslingi. Do tej pory jakoś nie mieliśmy okazji dogłębnie przyjrzeć się jego portfolio, ale kilka butelek spróbowanych na przestrzeni ostatnich lat zostawiło u nas świetne wspomnienia. Wina były zawsze soczyste i niebywale zrównoważone, inne od czasem za bardzo ekstraktywnych i płaskich win z Wagram. Franz Leth tym razem postanowił przedstawić kilka win z parceli Scheiben, która odznacza się wyjątkowo dużą zawartością lessu.
Rozpoczęliśmy od jeszcze zamkniętego Weingut Leth Grüner Veltliner Scheiben 1ÖTW 2016, a którym co prawda czujemy masę, sporo nut maślanych i gruszkowych, ale nie brakuje również mineralności. Całość jest przyjemnie świeża, nie męczy i ma spory potencjał dojrzewania. Bardzo dobre+ (91/100). O rok starsze wino z 2015 roku odznacza się już lepszym ułożeniem, owocowość zdaje się być jeszcze bardziej nasycona, tu obok słodkich jabłek i gruszek mamy też nieco mirabelek, sporo wosku i rozpuszczonego na patelni masła. W ustach pełne, mocno zbudowane, ale przy tym dalej soczyste i kwaskowe. Świetne, a przecież tak bardzo młode. Znakomite- (92/100). Pochodzące z chłodniejszego 2014 roku kolejne wino było jedynie odrobinę lżejsze, ale za to zdecydowanie mocniej kwaskowe. Tu można było doszukać się nawet lekkich nut cytrynowych i papierówek. Bardzo dobre+ (91/100). Kolejny kieliszek i znów przeskakujemy do ciepłego roku. Veltliner z 2013 roku to już ekspresja moreli i brzoskwiń, wzbogaconych o masło i miód. Choć usta niemal barokowe i hedonistyczne, to całość nie jest ani grama męcząca. Znakomite+ (94/100). Przy ostatniej pozycji skoczyliśmy do 2010 roku, który w tym wydaniu jest esencjonalny, bogaty, maślany, ale i nie pozbawiony pewnego kwaskowe nerwu. To zresztą znak charakterystyczny win Franza, że przy niezwykle potężnej materii, dalej zachowują one świetną świeżość. Znakomite (93/100).
Cała selekcja win od Franza to świetne pozycje i można je kupować praktycznie w ciemno. Z ciekawostek polecamy Waszej uwadze Roter Vetlinera (dostępnego w różnych wariantach, nawet z kilku pojedynczych siedlisk). Ten już nieco zapomniany szczep (w całej Austrii uprawia się go niecałe 200 hektarów), zwykle łączy w sobie nuty słodkich jabłek, gruszek, mirabelki i pomarańczowej skórki ze świetnym przyprawowym finiszem. Szukajcie go również na polskich półkach, przynajmniej w kilku miejscach nad Wisłą powinniście znaleźć to wino.
Weingut Loimer
To jeden z naszych ulubieńców z Kamptal. Fred Loimer to nie tylko znakomity winiarz, ale i fantastyczny człowiek, z którym miałem okazję porozmawiać dłużej w czasie wrześniowej degustacji Erste Legen. Jest to jedyny (przynajmniej na razie) członek ÖTW, który produkuje wina zgodnie z ideami biodynamiki. Naturalne drożdże, spokojna, niespieszna fermentacja, dłuższe dojrzewanie win przed zabutelkowaniem to jego znaki charakterystyczne. Mocno stawia na różnorodność, więc produkuje również świetne musiaki, a także wina naturalne, dojrzewające na skórkach (fantastyczna seria „mit Achtung!”). Fred opowiadał, że podobnym jak on winiarzom dopiero niedawno udało się przekonać austriacką legislaturę, aby dopuściła do oznaczenia apelacyjnego wina, które celowo są mętne, nieklarowane. To duży krok naprzód, ale Fred zastanawiał się już, czy kiedyś będzie mógł produkować wino naturalne, długo macerowane, które otrzyma oznaczenie Heiligenstein 1ÖTW. Wizjoner? Tak, ale idzie za nim wspaniała klasa wytwarzanych win. W Wiedniu mieliśmy szczęście spróbować starszych roczników naszego bodajże ulubionego wina z portfolio – Rieslinga z siedliska Seeberg.

Wzgórze na którym leży Seeberg położone jest na północy Kamptal, a rosnące tu winorośle wystawione są na chłodniejsze, północne wiatry. W efekcie powstające Rieslingi nie mają takiego nasycenia jak pozycje z Heiligenstein, ale są za to świetnie naprężone i mineralne. Rozpoczęliśmy od Weingut Loimer Riesling Seeberg 1ÖTW 2016, który z uwagi na gorący rocznik był dość pełny, z nutami moreli, cytryn i świetną koncentracją. Na podniebieniu wciąż wystarczająco kwaskowy, aby nadmierna ciężkość nie wzięła nas we władanie. Bardzo dobre+ (91/100). Za to o rok młodszy 2015, który mieliśmy okazję próbować już wiosną 2016 roku, był nadal praktycznie niedotknięty zębem czasu. Potężnie mineralny, kwaskowy, świetnie soczysty, z niesamowitym potencjałem dojrzewania. Znakomite- (92/100). Przy 2013 roku idziemy znów w stronę bardziej owocowej, pełniejszej ekspresji. Tutaj zaczynają się powoli zarysowywać przyjemne akcenty naftowe i woskowe, ale kwasowość jest również potężna. Idealnie zrównoważone. Znakomite (93/100). O rok młodszy Riesling, pochodzący z 2012 roku jest za to ziołowy, chłodniejszy, stalowy. Jakby potrzebował więcej czasu, bo ciała ma sporo, ale na razie jest ono mocno ściśnięte, brak mu powietrza. Bardzo dobre+ (91/100). Ostatnia pozycja to wino z 2011 roku i tutaj jak na dłoni mamy wszystko z czego słynie Seeberg. Jest więc odpowiednia podbudowa owocowa w postaci soku z cytryn, limonki, kwaskowych jabłek i nieco słodszych gruszek. Obok tego wyraźne nuty krzemienne, woskowe i naftowe. W ustach soczyste, intensywne, ale nieprzeładowane. Może nie ma tej złożoności jak najlepsze pozycje z Heiligenstein, ale ta nieco chłodniejsza, bardziej szczupła ekspresja odmiany jest również piękna. Znakomite+ (94/100).
Weingut Malat
Kremstal obejmuje winnice leżące w okolicach miasteczka Krems, po obu stronach Dunaju. Przyznać musimy, że pochodzące stąd wina nie smakują nam tak bardzo jak pozycje z Kamptal. Średnia jakość producentów jest również niższa, choć na szczęście nie brak również kilku wyjątków. Jednym z nich jest Michael Malat, który przejął stery rodzinnej firmy w 2008 roku i z winnic położonych na południowym brzegu Dunaju, leżących na dość płaskim terenie z głównie lessową glebą, produkuje klasowe, napięte wina. Tym razem przedstawił on Rieslingi z wyjątkowego jak na okolice skalistego podłoża – Steinbühel.

Nim jednak przeszliśmy do tej pionowej degustacji spróbowaliśmy jeszcze Weingut Malat Grüner Veltliner Gottschelle 1ÖTW 2016, który zachwycił nas przepiękną, nasyconą owocowością spod znaku cytryn i gruszek, skropionych sokiem z limonki. W ustach gęste, niemal półpłynne, świetnie owocowe, choć kwasowość mogłaby być odrobinę wyższa. Bardzo dobre+ (91/100). Weingut Malat Riesling Steinbühel 1ÖTW 2015 jest przyjemnie czysty, delikatnie mineralny i dopiero w tle zaczynają się pojawiać akcenty słodkich jabłek. Kwaskowy, o znacznie mniejszym ciężarze niż wcześniej próbowany Veltliner. Bardzo dobre (90/100). O rok starszy 2014 rok, jest za to mocno owocowy. Tu na pierwszym planie można znaleźć nuty cytryn i jabłek. Dopiero w ustach ponownie do głosu dochodzi stalowa kwasowość i zdecydowana mineralność, którą można podziwiać w długim finiszu. Znakomite (93/100). Za to w przypadku Rieslinga z 2013 roku mamy znów woltę. Owoce wycofały się na z góry upatrzone pozycje, ustępując miejsca pszczelemu woskowi i petrolowi. W ustach ponownie czyste, górskie, chłodne. Bardzo dobre+ (91/100). Na koniec wino z 2011 roku, gdzie wszystkie elementy w końcu zaczynają się integrować. Tu zarówno mineralność, wosk, jak i tony jabłkowo-cytrynowe grają w tej samej tonacji, tworząc pięknie skomponowaną całość. Znakomite (93/100).
Weingut Nigl
To kolejny z producentów, którego nie musimy przedstawiać. Zlokalizowana w północno-zachodniej części Kremstal, w wąskiej dolinie rzeczki Krems, rodzinna winiarnia to naszym zdaniem najlepszy producent w tym regionie. Kochamy jego Grüner Veltlinery, zarówno najprostsze skrzące się mineralnością pozycje jak Gärtling czy Feriheit, poprzez świetnego nasyconego i maślanego Alte Reben, aż po znakomite pozycje z pojedynczych parceli. Uwielbiamy też stylowy hotelik w którym mieliśmy okazję nocować, oraz heuriger, w którym zjedliśmy chyba najlepszego sznycla w całej Austrii. To jest adres, który powinien być Waszym punktem obowiązkowym podczas wizyty w okolicach Krems. A w Wiedniu Martin Nigl zaprezentował swoje Vetlinery ze stromej, tarasowej parceli Pellingen.
Pierwszy ze spróbowanych Weingut Nigl Grüner Veltliner Privat Pellingen 1ÖTW 2016 był na razie jeszcze młodziutki, ściśnięty. Z tego, co pamiętamy, to Martin tej etykiety nie leżakuje w dębie, tym niemniej w nosie czuć było sporo nut waniliowych i orzechowych. Struktura jest nasycona, ale na drugim planie czuć też sporo owoców, które tylko czekają, aby na jakiś czas wyjść przed szereg. Bardzo dobre (90/100). Widać to wyraźnie w przypadku wina z 2015 roku, gdzie można zaobserwować słodkie gruszki, dojrzałe jabłka i odrobinę ziół. Usta pełne, ale przy tym ładnie soczyste, z kwaskowo-mineralnym finiszem. Bardzo dobre+ (91/100). Idąc dalej, w winie z 2014 roku pojawia się kolejny charakterystyczny, a wcześniej chowany element – rozpuszczone na patelni masło i pszczeli wosk. Uzupełniają je bardzo dojrzałe owoce (cytryna i ananas). Eleganckie, wciąż kwaskowe i trzymające się w pionie. Znakomite (93/100). Kwasowości zabrakło za to w Veltlinerze z 2013 roku, tu wino jest barokowe, słodkie, bardzo gęste, ale zatraciło odrobinę świeżości. Wciąż spora klasa, ale szczególnie w porównaniu z poprzednikiem kontrast jest uderzający. Bardzo dobre (90/100). Idąc dalej w przeszłość, zatrzymaliśmy się w 2012 roku. W tym przypadku ponownie wróciła kwasowość i idealna równowaga. Przez całe wino przewija się woskowa nić, tym razem uzupełniona o akcenty rumianku i czerwonych jabłek. Ciało jest pięknie skoncentrowane, hedonistyczne, ale zupełnie nie zmęczone. Piękna pozycja. Arcydzieło (95/100). Również dwa lata starsze wino z 2010 roku jest w świetnej kondycji. Bogate, z nutami moreli, brzoskwini, gruszek i maślanym tłem. W finiszu wydaje się nieco ciemne, mroczne, krzemienne. Na pewno nie powiedziało ostatniego słowa. Znakomite (93/100).
Na tym wyczerpaliśmy listę producentów z ÖTW, których prezentujemy Wam przy okazji VieVinum. W najbliższych tygodniach macie okazję nieco odpocząć od tych regionów winiarskich, ale przed nami jeszcze relacja z prezentacji najnowszego rocznika Erste Lagen i kilkudniowego wrześniowego pobytu w Austrii. O tym już niebawem!