Il Molino di Grace – degustacja w Wine Corner

Udostępnij ten post

W przeciwieństwie choćby do Piemontu, gdzie wciąż królują małe, rodzinne winnice, w Toskanii wiele nawet najlepszych firm powstało w ostatnich dekadach za sprawą zagranicznego kapitału. Jednym z takich przykładów jest zlokalizowana w sercu Chianti Classico, w miejscowości Panzano posiadłość Il Molino di Grace. Jej założycielami jest dwójka przyjaciół, Frank Grace i Gerhard Hirmer. Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku posiadali oboje po kilka hektarów winnic, ale sprzedawali winogrona innym producentom. Po połączeniu swoich przedsięwzięć i dzięki środkom finansowym Franka, w krótkim czasie dokupili kilkanaście kolejnych hektarów, zaś obecnie ich winnice sięgają 45 hektarów. Gerhard, mieszkający od dawna w Toskanii miał tam sporo przyjaciół, dlatego udało się im zatrudnić jako winemakera Franco Bernabei, który równolegle pracował u już wówczas renomowanego procuenta Fontodi. W 2002 roku na rynek wypuszczono pierwszy rocznik win, a już 5 lat później Il Molino di Grace zostało uznane przez Gambero Rosso za najlepszą nową winnicą Włoch. Od tego czasu producent zameldował się w ścisłej czołówce Chianti Classico.

Na degustacji zorganizowanej przez sprowadzającego te wina do Polski importera Vini e Affini, prowadzonej przez Gerharda, mogliśmy spróbować niemal całego ich portfolio (za wyjątkiem najprostszej butelki Volano Rosso).

Rozpoczęliśmy od Il Molino di Grace Chianti Classico 2014 (89 zł), które powstaje w 100% z Sangiovese z 15-20 letnich krzewów. Wino dojrzewa przez 12 miesięcy częściowo w stali, a częściowo w dużych slawońskich beczkach i francuskich baryłkach oraz tonneaux. Deszczowy 2014 rocznik był bardzo trudny dla wielu winiarzy, choć zdaniem Gerharda pogłoski o tragicznych winach są jednak zbyt przesadzone. Próbowana przez pozycja pachniała delikatnie konfiturowym owocem (dojrzałe wiśnie, maliny i żurawina) z dodatkiem nut skórzanych i ziemistych. W ustach dość kwaskowa, z delikatnymi taninami. Chłodny rocznik daje o sobie znać, ale owocowość jest pięknie soczysta i w żadnym wypadku nie można mówić, że niedojrzała. Bardzo dobre-.

Z tego samego rocznika spróbowaliśmy Il Molino di Grace Chianti Classico Riserva 2014 (119 zł). Ponownie jest to czyste Sangiovese, z nieco starszych około 25-letnich winorośli, o niższej wydajności. Również dojrzewanie odbywa się nieco inaczej, bo całość trafia na rok do beczek (dużych, ale i nowych oraz używanych baryłek). W nosie jest piękne skoncentrowane, pachnie truskawkami i wiśniami posypanymi czarnym pieprzem. Owoc jest bardzo gęsty, ale przepięknie utrzymany w odpowiednim natężeniu. Podobnie zachowuje się na podniebieniu, gdzie pojawia się dodatkowo nieco czarnej porzeczki i garbowanej skóry. Całość soczysta, ze świetną koncentracją. Bardzo dobre+.

Chianti Classico Gran Selezione to powstała kilka lat temu najwyższa kategoria win w ramach apelacji. Od początku zyskała tyluż zwolenników, co przeciwników. Mało konsekwentne zasady obowiązujące przy produkcji win przeznaczonych na Gran Selezione (m.in. cześć producentów „awansowała” do niej swoje dotychczasowe Riservy), powodują, że nie wszyscy czołowi producenci wypuszczają tak oznaczone butelki, a cały projekt jest wciąż na etapie poszukiwania tożsamości.

Na tym tle Il Molino di Grace Chianti Classico Gran Selezione Il Margone 2011 (189 zł) prezentuje się całkiem nieźle. Fermentacja tego 100% Sangiovese  odbywa się w otwartych beczkach, a następnie dojrzewa ono przez 18 miesięcy w małych beczkach (nowych i już raz używanych). Gdyby oceniać sam zapach, to wydaje się nieco zmęczone, dominują nuty drewniane, skórzane, suszone śliwki, pojawia się też utlenienie. Znacznie bardziej świeże w ustach, gdzie owoc jest wciąż żywy, ale i ponownie uzupełniony o skórę i opadłe liście. Długo się nad tym winem zastanawialiśmy, a z każdą chwilą w kieliszku wydawało się na ciekawsze. Tym niemniej raczej nie jest to wino do odłożenia na kolejne lata. Bardzo dobre.

Jak przystało na każdego szanującego się producenta z regionu Chianti Classico, również Il Molino di Grace produkuje „Supertoskana”, a więc wino wykraczające poza ramy apelacji, nie mieszczące się w jej założeniach, albo czasem celowo deklasyfikowane przez winiarzy do kategorii wina regionalnego. Wszystko to jest pokłosiem niebywałej kariery jakie zrobiły w latach 70-tych Supertoskany z nadmorskiego regionu Bolgheri na czele z osławioną Sassicaią. Idąc tropem tego sukcesu Toskania zaroiła się od win próbujących naśladując ten styl. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że wiele z nich okazało się naprawdę klasowymi pozycjami.

Il Molino di Grace Gratius 2010 (199 zł) to 95% Sangiovese oraz 5% Canaiolo, pochodzą z 70-letnich krzewów rosnących na wysokości ponad 550 metrów, na bardzo wietrznej winnicy. Wydajność jest ekstremalnie niska, czasem z jednej winorośli zbierane są 1-2 kiście owoców. Na winnicy znajduje się dość cienka, około metrowa warstwa ziemi, a następnie zbite pokłady galestro (słynnej toskańskiej wapiennej gleby). Korzenie winorośli w poszukiwaniu składników odżywczych muszą zagłębiać się w nią nawet do 25 metrów. Zabrane stamtąd owoce dojrzewają przez 12 miesięcy w nowych beczkach. Ten dotyk dębu jest wciąż odczuwalny pod postacią nut ciemnych owoców (czarna porzeczka, śliwka), ale i nut dymnych, czy ziemistych. W ustach znacznie bardziej świeże, z elegancką strukturą i pojawiającymi się w finiszu taninami. Owocowość jest gęsta, pełna, lekko likierowa, okraszona mineralnym nerwem. Zupełnie nie zmęczone, ma przed sobą jeszcze wiele lat dojrzewania. Znakomite-.

Trudno nie odnieść wrażenia, że Il Molino di Grace jest w pewien sposób produktem komercyjnym i ciężko tutaj doszukiwać się jakiejś wieloletniej historii. Patrząc na ich styl nie są to raczej wina tradycyjne (które zwykle preferujemy), flirtują z modernizmem. Z drugiej strony najzwyczajniej w świecie się po prostu bronią się dobrą jakością owocu i elegancją, jaka z nich emanuje i za to tak je lubimy.