Sauvignon Blanc ze Starego i Nowego Świata

Porozmawiajmy chwilę o winach, które pijemy latem.
Ostatnio wraz z Sebastianem Zdegustowanym i jednym z warszawskich importerów rozmawialiśmy o winach różowych. No więc tych warszawiacy nie pijają (i to niezależnie od pory roku). Hitem wakacyjnych posiadówek jest na pewno Prosecco, czy to z butelek, czy to lane wprost z tanków. Co dalej? Może Moscato? Spisuje się świetnie, ale niestety jest w Polsce mało popularne. My oczywiście popijamy litry Rieslingów, ale podejrzewamy, że wciąż jesteśmy wyjąkiem.
Jednym w nieśmiertelnych win wybieranych w gorące dni jest natomiast Sauvignon Blanc. Skąd bierze się jego popularność? Przede wszystkim daje wina aromatyczne, wyraziste, a przy tym mające spory ładunek kwasowości, lekkość i świeżość. Jego nazwa pochodzi do francuskiego słowa „sauvage” (dziki) i prawdopodobnie nawiązuje do tego, że niegdyś krzewy Sauvignon rosły dziko w wielu miejscach Francji. Badania dowiodły, że wśród jego przodków jest popularna w Jurze odmiana Savagnin. Sauvignon Blanc wraz z Cabernet Franc jest też rodzicem chyba najsłynniejszego czerwonego szczepu – Cabernet Sauvignon.
Wśród aromatów które odnajdziemy w winach z Sauvignon Blanc możemy wyróżnić trzy grupy. Pierwsza z nich to nuty owocowe (jabłka, owoce cytrusowe i charakterystyczny agrest), druga to akcenty zielone (świeżo skoszona trawa, liście czarnej porzeczki, zioła, szparagi, bukszpan), ostatnia zaś to elementy które można określić jako mineralne. Z Sauvignon Blanc jest również kojarzony zapach określany jako koci mocz, będący czasem uważany za wyznacznik tej odmiany. Wielu krytyków uważa natomiast, że jest to po prostu oznaka niepoprawnie przeprowadzonej winifikacji.
Na świecie uprawy Sauvignon Blanc zajmują 110 tysięcy hektarów. Z tego 29 tysięcy znajduje się we Francji, 17 tysięcy w Nowej Zelandii, 13,5 tysiąca w Chile, 7 tysięcy w Australii i 6 tysięcy w USA. Główne regiony upraw Sauvignon i będące ich pochodną cztery style produkowanych win to: Dolina Loary i Nowa Zelandia jeśli chodzi o chłodny klimat oraz Bordeaux i Kalifornia gdy mówimy o cieplejszych temperaturach. O popularności odmiany decyduje rozpoznawalność wśród konsumentów i fakt, że jest ona dość łatwa w uprawie. Daje regularne plony, jest odporna na mączniaki i nie ma zbyt wielki wymagań klimatycznych. Jest za to podatna na szarą pleśń (więc nie używa się jej do produkcji win botrytyzowanych) oraz na esca czyli chorobę wywoływaną przez jeszcze inne grzyby, która szczególne problemy sprawia w Dolinie Loary. Podczas winifikacji należy znów zwrócić uwagę na skłonność Sauvignon do utleniania. Dlatego wielu czołowych producentów decyduje się na prowadzenie winifikacji w atmosferze dwutlenku węgla.
A jaki jest nasz stosunek do Sauvignon Blanc? Szczerze powiedziawszy odczuwamy pewien przesyt i brak różnorodności. Odnosimy wrażenie, że 80% wszystkich win pochodzących z tej odmiany jest robionych w jednym stylu (lubianym w końcu przez konsumentów). Oczywiście nie brakuje wyjątków (dla nas emblematyczna jest choćby Górna Adyga), jednak prawdą wydaje się, to co powiedział Sławek Chrzczonowicz podczas degustacji w Winkolekcji. W przypadku Sauvignon 3/4 końcowego efektu to drożdże, a nie winogrona…
Poza teorią spróbowaliśmy również następujących butelek.
Rozpoczęliśmy nietypowo, bo od Langwedocji. To tylko pokazuje jak dużą popularnością cieszy się Sauvignon, skoro uprawia się go w regionach, które znane są z zupełnie innych białych odmian. Moulin de Gassac Sauvignon Blanc 2014 (38 zł) to wino sklasyfikowane jako IGP Pay’s d’Hérault. Zapach jest słodkawy, z dominującym motywem białych kwiatów. W ustach lekkie, z niską koncentracją. Po chwili pojawia się typowa dla Sauvignon zieloność, ale wino bardzo szybko się rozpływa, brakuje większej wyrazistości. Dobre.
Z kolejnym winem powędrowaliśmy do Bordeaux. Spróbowaliśmy Dourthe N°1 Blanc 2015 (58 zł). Nos tym razem pod dyktando zielonych jabłek i agrestu. Do tego pojawiają się liście czarnej porzeczki. Znacznie lepsza kwasowość, która stanowi kręgosłup tego wina. Orzeźwiające, dobre+.
Przy Casa Marin Sauvignon Blanc Cipreses 2013 (109 zł) od razu można poczuć, że jesteśmy w Nowym Świecie. Jest najbardziej aromatyczne spośród do tej pory próbowanych win. Kieliszek wprost kipi od porzeczkowych liści, szparagów i skoszonej trawy. W ustach o dobrym ciężarze i ładnym ekstrakcie. W finiszu pojawia się delikatna pikantność. Butelka zbudowana wprost pod konsumenckie gusta, ale przy tym nie popadająca w karykaturalność. Bardzo dobre-.
Menetou-Salon to niewielka apelacja zlokalizowana na wschód od znacznie bardziej słynnego regionu Sancerre nad Loarą. Obejmuje jedynie 500 hektarów w departamencie Cher. Podobnie jak we wspomnianej, sąsiedniej apelacji wśród upraw dominuje Sauvignon Blanc oraz Pinot Noir. Domaine Pellé Menetou-Salon Morogues 2014 (149 zł za magnum) na początku wydaje się wycofane, skryte. Dopiero po chwili otwiera się w kierunku wyraźnych nut ziołowych, kwiatów, a nawet delikatnych mgnień miodu. Usta za to bardzo solidne, eleganckie, z dobrą koncentracją. Bardzo dobre.
Pouilly-Fumé to obok Sancerre najlepiej znana z apelacji z górnego biegu Loary. Pochodzące stąd Sauvignon Blanc odznaczają się iskrzącą kwasowością i nutami mineralnymi. Jest to zasługą marglowych gleb, które pokrywają większość z 1200 hektarów upraw. Domaine A. Cailbourdin Les Cornets Pouilly-Fumé 2014 (92 zł) ma trawiasto-zielony nos. Z jednej strony wydaje się być lekkie, ale po chwili można docenić mocną, skalistą strukturę i poważną budowę wina. W długim, kwaskowym posmaku pojawiają się również akcenty pieprzne. Bardzo dobre.
Ostatnie lata to niebywały wzrost popularności Sauvignon z odległej Nowej Zelandii. Wydaje się wręcz, że jak żaden inny kraj ta wyspa jest utożsamiana z opisywanym dziś szczepem. Nic dziwnego, że i na tym panelu nie mogło zabraknąć butelki z antypodów. Tym razem było to Shelly Bay Sauvignon Blanc 2015 (79 zł). Część wina dojrzewa na osadzie w dębie, reszta w stalowych zbiornikach. Czujemy w nim akcenty pokrzywy, agrestu, skoszonej trawy. Za to w ustach czegoś mu brakuje. Jest zbyt rozwodnione i nawet ostrzejszy finisz nie poprawia ogólnego wyrazu. Dobre.
Pascal Jolivet to jeden z najsłynniejszych winiarzy z Doliny Loary, który posiada swoje parcele zarówno w Sancerre jak i w leżącej po drugiej stronie rzeki Pouilly-Fumé. Doradza również w RPA, gdzie spod jego ręki wyszedł Sauvignon od Klein Constantia, która jest jedną z najstarszych winiarni w kraju. Klein Constantia Metis Sauvignon Blanc 2013 (99 zł) ma zdecydowanie zielony nos pełen nut porzeczkowych liści i trawy. W smaku może nie za wiele ekstraktu, ale struktura jest bardzo solidna, świetna jakościowo. W finiszu dodatkowo pojawia się posmak białego pieprzu. Bardzo dobre+.
Na sam koniec Sławek zaproponował butelkę w stylu, który bardzo często kojarzony jest z Sauvignon pochodzącymi z Kalifornii. Tamtejsi winiarze lubią starzeć swoje Fumé (tak zwany jest tam szczep) w beczkach. Przez to wino nabywa nieco większej struktury, a kwasowość łagodnieje. Jak mogliśmy się przekonać i we Francji są fani takich win. W Domaine A. Cailbourdin Triptyque Pouilly-Fumé 2012 (169 zł) użycie drewna jest rzeczywiście widoczne, ale jest ono fantastycznie wkomponowane w całość. Beczka uzupełnia, a nie spłyca to Sauvignon. Mamy nuty herbatnikowe, ale w ustach wino jest bardzo żywe, kwaskowe i świeże. Mimo 4 lat na karku (co jak na odmianę jest już poważnym wynikiem) ma potencjał na kolejne 2-3 lata rozwoju. Warto byłoby je podać do ryby w maślanym osie. Bardzo dobre.
Choć pokazane nam wina prezentowały wysoki poziom (widać to po przyznanych ocenach), to jednak z degustacji wyszliśmy z niedosytem. I gdy już wydawało nam się, że potrzebujemy dłuższego odpoczynku od Sauvignon, kilka dni później spróbowaliśmy butelkę, która na nowo rozpaliła uczucie do tej odmiany. Ale o tym już w kolejnym poście.